o krwiodawstwie

źródło: Phoenix
źródło: Phoenix

Z pewnością pamiętacie, że zalała mnie ostatnio fala jakiejś nikomu niezrozumiałej dobroci, prawda? Z tych moich pomysłów pomagania innym już próbowałam się wyspowiadać, biczować i generalnie leżeć w pokucie krzyżem w kościele, ale… ale naszło na mnie pewne olśnienie. Nawet wiem cóż to olśnienie. Albo raczej któż to 🙂  Otóż niedługo po tym napisał do mnie ktoś, kogo doskonale znacie. Jest to postać, która udziela się na wielu blogach, u Chomikowej również 🙂  Nie będę Was trzymać w niepewności, bo nie o to chodzi 😉 – napisał do mnie Phoenix czyli Łukasz. Łukasz zrobił na mnie spore wrażenie, ponieważ chłopak nie ogranicza się do tak prostej pomocy, jaką jest wrzucenie 2 złotych do puszki bezdomnego, czy ustąpienie miejsca starszej kobiecie w autobusie…  Łukasz od wielu jest HONOROWYM dawcą krwi. Nagminnie, z premedytacją RATUJE LUDZIOM ŻYCIE. Bierze udział w prawie każdej akcji związanej z krwiodawstwem i nakłania ludzi do oddawania krwi. Ot tak. Ostatnia akcja, w jakiej brał udział miała miejsce w październiku w Legionowie. Działała ona wedle zasady tej głupiej zabawy „ice bucket challenge”, o której na pewno każdy z Was słyszał. Tyle że tutaj chodziło o nominację do oddawania krwi. Phoenix chciał nominować Was- czytelników bloga niecodzienne-notatki, ale ja Was wcale do tego nie chcę nakłaniać. Bo wiem, że taka pomoc to bardzo INDYWIDUALNA sprawa. Nie chcę Was do niczego zmuszać, tym bardziej, że ja- autorka w/w bloga nie mam się czym chwalić i przykładem nie świecę. Nigdy w życiu krwi nie oddałam. Raz w tchórzostwa, później z powodów zdrowotnych. Natomiast gdzieś w głowie kiełkuje mi od jakiegoś czasu myśl o oddaniu szpiku. Ale to jest na razie myśl. Do decyzji trochę mi jeszcze brakuje. Zapewne odwagi…. Bo jeśli już ponad 5 lat zbieram się na chirurgiczne usunięcie ósemki, to znaczy że do bohaterek nie należę 😉 Gdyby jednak ktoś z bliskich potrzebował krwi, szpiku, czy nawet nerki, to z ręką na sercu powiem Wam, że byłabym pierwsza w kolejce (zapewne nieistniejącej).
Podsumowując. Jeśli tylko gdzieś Wam kiełkuje myśl o pomaganiu tym Pomaganiu przez duże P, to zbierzcie w sobie odrobinę odwagi i… działajcie. Życie jest tylko jedno.  A może ktoś z Was już kiedyś zrobił coś wartego przedstawieniu na forum..? Piszcie choćby w komentarzach. Może dzięki Wam choć jedna osoba zdecyduje się na Wielki krok 🙂
POMAGAJMY, jeśli tylko możemy.

źródło: Phoenix
źródło: Phoenix

P.S. Phoenix na dowód, że „nie rzuca słów na wiatr” przesłał mi zdjęcia będące dowodem udziału w akcjach krwiodawstwa z prośbą o umieszczenie ich przy wpisie.  Zamieszcza również link do Jego prywatnej strony na facebooku, gdzie możecie zadać Mu jakiekolwiek nurtujące pytania (w końcu możemy Go uznać za specjalistę od pomagania 🙂 ) https://www.facebook.com/phoenixlk

115 odpowiedzi na “o krwiodawstwie”

  1. Również nigdy nie oddałam krwi, jednak nie mam wątpliwości, że dla bliskiej osoby nie wahałabym się nawet przez chwilę, ale to żadne bohaterstwo – to robi się z miłości a w pewnym sensie trochę też dla siebie, bo skoro nie chcemy tego człowieka stracić, to może jest w tym nieco egoizmu nawet? Pomagać bezinteresownie obcym – na to jestem chyba jednak zbyt dużą mizantropką. Miłego niedzielnego popołudnia 🙂 .

    1. Hmm… zatem ideałem dla Ciebie byłaby chyba autotransfuzja;) (tak – można samemu dla siebie być dawcą krwi – pod pewnymi oczywiście warunkami)

        1. chyba się nie zrozumieliśmy;) Nie był to jakiś zarzut, czy coś w tym stylu.
          Jeśli źle wyraziłem swoją myśl – przepraszam, nie było to moją intencją.

          1. Ok, nie ma sprawy, nie masz za co przepraszać 🙂 . Swoją drogą nie neguję, że to dobrze, iż są ludzie gotowi do bezinteresownej pomocy innym – trudno jednak wymagać takiej postawy od wszystkich.

            1. właśnie dlatego nie nominowałem nikogo wprost…
              Są różne powody, dlaczego ludzie nie oddają krwi… czy to zdrowotne, czy to fakt, że mdleją na widok krwi, czy też cokolwiek innego…

              A co do Twojej osobiście postawy – komentarz od osoby, która oddała co najmniej 9 litrów (jakoś ciągle zapominam uzupełnić książeczkę)…

              ROZUMIEM 😉 Poważnie – wiem, jak cholernie ciężko jest się przełamać, by dać się pokłuć dla osoby, której się nie zna…

              Pozdrawiam i życzę udanego wieczoru;)

        2. Mona, oczywiście, że nie masz obowiązku kochać całego świata i właśnie Phoenix też Cię do tego nie nakłania 🙂 Pomoc jakakolwiek to nasza bardzo indywidualna sprawa. Nikt z nas tutaj nie jest altruistą od A do Z. Choć ja uważam, że należy czasem komuś pomóc. Jest masa wspaniałych ludzi, którym dzieje się coś złego… a jeśli tylko możemy im pomóc (w jakikolwiek sposób), to czemu nie. I pewnie masz rację- jest to jakaś część naszego egoizmu to pomaganie, ale w tym naszym egoizmie sprawiamy komuś choć odrobinę radości… 🙂

  2. Wstyd się przyznać, ale moje honorowe krwiodawstwo „zatrzymało się” kilka lat temu na jakichś 4-5 litrach oddanej krwi. Głupia to wymówka, ale zniechęciło mnie to, że po zamknięciu stacji krwiodawstwa w mieście, w którym pracowałem, do najbliższej kolejnej miałem około 50 km. Przyznaję, lenistwo wzięło górę.
    Ale zbieram się do ponownego rozpoczęcia oddawania krwi, więc mam nadzieję, że tym razem silna wola zwycięży.

    1. Żaden wstyd! Cudnie, że oddałeś choćby litr swojej krwi, że komuś pomogłeś 🙂 Bardzo cudnie 🙂 Jestem z Ciebie dumna 🙂

      1. Być może ja albo ktoś z moich bliskich będzie kiedyś potrzebował krwi, więc ja też postanowiłem komuś pomóc :). Ale jak już wspomniałem, spróbuję powrócić do bycia krwiodawcą. Miło, że jesteś ze mnie dumna :). Ja z siebie też byłem, gdy poszedłem po raz pierwszy do stacji krwiodawstwa :D.

  3. Raz w życiu oddałam krew, jak byłam w szkole średniej. Generalnie lubię pomagać ludziom i nie tylko, zawsze mnie to pociągało. Biorę udział w różnych akcjach charytatywnych, pracuję jako wolontariusz, czasami sama coś spontanicznie organizuję np. ostatnio ze znajomymi wyposażaliśmy schronisko dla psów w koce i karmę dla psów.
    Pozdrawiam

    1. A no właśnie! Ale to i tak świetnie, że próbowałaś 🙂 Może wystarczy się jakoś podleczyć, pobrać jakieś witaminy i już będzie git 🙂

    2. Może żelaza?? Ostatnio jakoś jest epidemia… Wiem coś o tym – sam 2 razy przez to dostałem miesięczny zakaz…
      Swoją drogą – wydaje mi się, że lekarz powinien powiedzieć co jest nie tak – nie spotkałem się z przypadkiem, by nie wyjaśnił, czemu nie zostałaś przyjęta…

      Proszę – idź po raz 4, a jak się nie uda – wypytaj co i jak… Takich rzeczy lekceważyć nie wolno!!

      1. Ciągle jak mam robioną morfologię, to coś jest nie tak- a to żelazo, a to krzepliwość. Jak ogarnę jedno, to potem znów mam jakieś odchyły od normy 😉 Cała ja- Odchył być MUSI 😉
        Ale pamiętaj, żeby nikogo nie zmuszać do czegokolwiek. Jak poczuje, że chce o coś zadbać, to to zrobi 🙂

          1. Hahaha. Zawsze czekoladę mogę oddać potrzebującym 😉
            Zresztą niektórzy ostatnio tak mnie wyprowadzili z równowagi, że jednego dnia zjadłam 3 kawałki ciasta i poprawiłam kilkoma czekoladkami… :/

        1. O! Jakbym czytala o sobie:) albo za malo jednego albo drugiego. Ten typ tak ma niestety. Ale pewnie jeszcze sprobuje jak tylko okazja sie nadarzy.

  4. To co tu napisze, nie jest atakiem na nikogo, proba oceny dzialania innych, w tym Lukasza. Kazdy powinien robic to co sam uwaza za stosowne. Wiem tylko, ze czesto ciezko jest samemu zauwazyc motywy swojego dzialania, jesli ktos z boku nam tego nie uzmyslowi.

    W wielu przypadkach, ta chec niesienia pomocy innym, wynika z bolu (czesto nierozpoznanego) jaki nosimy w srodku, ktory na chwile jest zapominany, jak mile uczucia naplywajace z naszej “samarytanskiej dzialalnosci”, na jakis czas sie pojawiaja. Niektorzy sa wrecz zmuszeni by dzialac, bo potrzebuja tego “narkotyku” by egzystowac. Nie rozni sie to niczym od alkoholikow, narkomanow, ktorzy musza co jakis czas dostac swoja “dzialke”. Jesli to nasze dzialanie na zewnatrz jest zbalansowane i my rowniez poswiecamy czas by sobie pomoc, to nie widze problemu. Ale jesli nie ma tego balansu?

    Chwalebna rzecza jest pomagac innym jesli tego potrzebuja. Wielu z nas chce zbawiac swiat, ale zapominamy, ze to ZBAWIANIE powinno zaczac sie od SIEBIE. Jak samemu sie nie umie plywac, to nie mozna pomoc tonacemu! Czy kazdy z nas umie “plywac” ? A moze TYLKO tak sie nam zdaje?
    Wieksza pomoca innym potrzebujacym bedzie pokazac im jak nie robic samemu/ej sobie “bagna” w zyciu, niz za kazdym razem musiec ich z tego bagna, ktore samemu/ej sobie stworzyli, wyciagac.

    Wielu z nas uwaza ze pomagamy innym z np. “milosci do blizniego”. Zeby kochac INNYCH trzeba miec NAJPIERW milosc w sobie. NIGDY jej tam nie bedzie, jesli STRACH tam juz jest. Jesli Strach tam jest, to uczucie ktore bierzemy za milosc, nie jest MILOSCIA i nigdy nia nie bedzie. To tylko forma egoizmu. Jak sie temu czlowiek przyjrzy z bliska – to zauwazy. Trzeba tylko poswiecic czas na zrozumienie swojego dzialania. A najpierw trzeba ten CZAS dla SIEBIE miec.

    Zakoncze wiec tym: Nauczmy sie “plywac” jesli tego nie umiemy – czyli kochac najpierw SIEBIE. Odkryjmy to, ze sami jestesmy JUZ ta MILOSCIA i nasz egoizm – w tym STRACH, ja tylko zakrywa. Nie jest to proste by do to samemu/ej odkryc i moze zabrac troche czasu, ale gdy TYLKO innym bedziemy pomagac – to nigdy nie bedzieli miec czasu dla SIEBIE.

      1. Milo, ze to tak oceniasz. Ja dodam, ze dobrze, gdy to co bierzemy za wartosciowe, staje sie nasza madroscia. A dzieje sie to TYLKO wtedy, gdy wprowadzamy ta wiedze w NASZE ZYCIE. Inaczej zostaje to TYLKO „wiedza”, a tej mamy wszyscy „po dziurki w nosie” – i zwykle jest TYLKO niepotrzebnym bagazem.

        Pzdrv.

    1. Masz bardzo dużo racji w tym, co piszesz… Popatrzmy na ludzi, którzy ciągle żyją „na pomocy” innym… Ich życie opiera się na pomaganiu. Nie potrafią inaczej egzystować. Najczęściej są oni ludźmi samotnymi, z kompleksami. Potrzebują dawać pomoc, żeby czuć się potrzebnymi. I właśnie mądrze piszesz, że należy umieć znaleźć środek tego egzystowania. Bo uważam, że od czasu do czasu należy innym pomóc. A jakbyśmy to my się czuli, gdybyśmy bardzo potrzebowali czyjejś pomocy a ona nie nadchodziłaby z żadnej ze stron…?
      Pozdrawiam ciepło! 🙂

      1. To co teraz napisze nie ma celu urazic kogokolwiek, ale ma byc “iskra” dla tych , ktorzy zechca zastanowic sie, czy w tym co zaraz przeczytacie, nie ma chocby ziarenka prawdy. To chyba bedzie moj staly wstep na Twoim blogu 🙂

        Pytanie wiec dlaczego Ci ludzie tak musza zyc?

        Bo byli i sa oklamywani przez cale zycie !!! Przez to ze nie rozumieja KIM SAMI sa, jak sterowac zyciem, nie umijeli sobie ulozyc tego zycia … i sposob w jaki zyja … swiadczy, ze to nie jest ZYCIE. To jest kilka poziomow w “dol” ponizej WEGETACJI.

        W jaki sposob byli oklamywani?

        W ten, ze mowiono im, ze sami nie sa duzo warci, ze jest “ktos”, do kogo musza sie modlic o “POMOC”. Ze sami sa nic nieznaczacym “wypierdkiem” rzuconym na ocean zycia. Bez odpowiednich instrukcji jak ZYC, zagubili sie przygnieceni problemami, ktore SAMI w zyciu stworzyli … i .. czesto potrzebuja innych, by ich na nogi stawiali. A wiekszosc z TYCH co pomagaja sami potrzebuja pomocy.
        To najwazniejszy powod, bo cala znieczulica ludzka, w tym ma swoje zrodlo.

        A co by bylo gdyby od dziecinnych lat mowiono im, ze w kazdym z nich drzemie POTEGA, do ktorej inni sie modla ? Sami TYM sa w swoim BYCIE (ISTOCIE). Jest TYLKO jeden BYT, ktory sie przejawia w wielosci materialnych istnien. ZADEN czlowiek NIGDY nie rodzi sie z grzechem i NIC, co w zyciu robi, TYM nigdy nie jest. Robimy tylko bledy i mamy sie na nich uczyc. MYSLI i uczucia to JEDYNA rzecz, ktora kieruje ZYCIEM – nasze dzialanie, to tylko efekt naszego myslenia, a te w wiekszosci to nawyki, ktore ciagle powtarzamy. Dostajemy TYLKO to co sami stworzymy poprzez myslenie, idee, … a potem dzialanie. Jesli czegos w zyciu nie dostajemy, to nie “BOG” tego nam nie dal, TYLKO SAMI nie umiemy to stworzyc. I tu mam na mysli WSZYSTKO !!!! Od problemow ze znalezieniem “drugiej polowki”, pracy, braku pieniedzy, itp. Przyczyna jest TYLKO wewnatrz. W naszych przekonaniach o SOBIE, naszych zdolnosciach lub ich braku, swiecie i w uczuciach ktore te mysli/wierzenia startuja, i ktore wewnatrz (w ciele/psychice) ZBIERAMY. Te mysli i uczucia w duzej mierze nie sa nasze – bo to spadek od rodzicow, nauczycieli, rodziny itp). Na nich zbudowalismy “zamek z piasku”, ktory sie juz u wielu …. sypie.

        Gdyby do tego kazdy byl uczony, ze gdy sie chce miec jak najmniej problemow w zyciu, to gdy te problemy sie pojawia (sami je tworzymy, choc w wiekszosci nie rozumiemy jak sie to dzieje) to NIE WOLNO dac ponosic sie egoistycznym uczuciom – uzalania sie nad soba, zlosci, apati, itp. Nie WOLNO ich TEZ blokowac, kontrolowac jak sie pojawiaja – A TYLKO nasze mysli JE tworza – nic innego!!! Gdy pojawiaja sie to powinno sie OBSERWOWAC to co sie czuje TOTALNIE, nie uciakac od tego (a wiekszosc to robi – choc nieswiadomie) … a rozmyje sie to co czujemy (i mysli z tymi uczuciami powiazane) jak mgla w promieniach slonca. Wtedy zaczelibysmy nabierac wprawy w sterowaniu tym zyciem. Nie byloby tyle kalek zyciowych, chorob, wojen i niesnasek wsrod ludzi.

        Przyklady?

        Jesli uwazamy, ze nie jestesmy warci milosci, bo nasz wyglad nie jest taki jaki “powinien byc”, nie skonczylismy odpowiedniej szkoly, itp – CZYLI sami SIEBIE nie kochamy – to mala szansa, ze ktos sie nam trafi, a jesli tak, to prawdopodobienstwo ze zwiazek przetrwa dluzej, jest marne. Czemu? Bo klotni potem nie bedzie konca – wszak bedziemy bazowac ten zwiazek na naszej “potrzebie” bycia kochanym, a nie na wolnosci i WEWNETRZNEJ MILOSCI. Jak rodzice, ktorzy sami nie mieli pieniedzy ciagle powtarzali, ze na kazda zlotowke trzeba sie NACHAROWAC – to prawie nic NIGDY nie przyjdzie latwo w zyciu. Mozna wymieniaz bez konca. Niestety.

        DOPOKI tego “dziadowstwa” nie wykopiemy ze srodka, NIC sie nie zmienia, lub tylko troche !!!!

        Taka prace nazywam wartosciowa i … przynoszaca skutki… oczywiscie z czasem i wysilkiem. Nikt, kto tak zrobi, nie bedzie potrzebowal pomocy… chyba ze to bedzie pomoc w rozdawaniu radosci, ktora kazdy sie bedzie chcial dzielic !!!

        Nauczmy sie tego sami, potem innych – a SWIAT wokolo zmieni swoje oblicze.

        Pozdrawiam rownie goraco 🙂

        1. Hmm… troszkę czasu zajęło mi przebicie się przez Twoją wypowiedź…

          Masz rację, a zarazem się mylisz.
          Każdy jest kowalem swojego losu?? Zgadza się.

          Mówisz o samoocenie… Dam Ci kilka przykładów wziętych z życia (może mojego, może przeczytane w necie lub w gazecie, parę osób pozna co jest co;):

          1) Dziecko jest w szkole. Żaden orzeł – uczy się na trójki i czwórki. W domu ciągle słyszy, że jest głąbem – bo nie ma samych piątek… Modyfikacja tej sytuacji – dziecko ma wyrosnąć na genialnego lekarza/prawnika/artystę/piłkarza… A tu zero talentu w tym kierunku…

          2) Idzie facet do sklepu, jak zwykle wyposażony w wykaz, co kupić… Kupuje prawie wszystko – nie było tylko jakiegoś serka/jogurtu/innego tego typu produktu… więc go nie kupił… w domu awantura – że mógł pomyśleć i kupić coś podobnego…
          Po paru dniach znowu idzie do sklepu, znowu brakuje tego produktu, więc kupuje inny… I co?? Oczywiście w domu awantura, bo na kartce miał wyraźnie napisane, że to ma być dokładnie ten produkt, a przy jego braku – miał nic nie kupować…

          3) Pracownik, który od swoich przełożonych nie usłyszy zwykłego „dobra robota”, jak coś jest zrobione dobrze, za to się nasłucha, jak coś jest zrobione nie do końca tak, jak przełożeni sobie życzą…

          4) Facet jest tuż po spławieniu przez znajomą z uczelni… Zaczyna spotykać się z inną – tamta już po 2 tygodniach planuje wspólne życie, on jeszcze nie wyleczył się ze starego uczucia… W czasie drugiego wspólnego weekendu on się dowiaduje, że jego dawna miłość już kogoś ma… oczywiście nastrój trafił szlag…

          Facet mówi, że nie chce się jeszcze wiązać, po kolejnym miesiącu jest jednak gotowy na ryzyko… ona wtedy dzwoni z prośbą, czy on mógłby pójść z nią do lekarza celem potwierdzenia wyników pewnego testu… Ciąża…
          (ojciec dziecka zwiał po roku – miedzy urodzeniem syna a jego chrztem).
          Facet przez ten czas szuka – bez efektu…
          Po jakimś czasie po rozstaniu z ojcem dziecka dziewczyna usiłuje przywrócić bliższy kontakt z facetem – on kilka razy powtarza, że nie wie, czy byłby w stanie zaakceptować nie swoje dziecko (sam chce mieć dwójkę), więc dziewczyna przez łóżko (czasem na 1 randce) szuka właściwego faceta…
          Mija tak parę lat… On nadal sam, bo dziewczyny go olewają, ona co jakiś czas mu się żali, że nie może poznać właściwego faceta… Wpadają na pomysł, by razem pojechać gdzieś w trójkę (oni dwoje i jej syn) na wakacje i spędzić trochę czasu… Mowa o tym była w czerwcu… Ona w lipcu poznaje miłość swojego życia, w październiku wywala go ze swojego życia… a potem dowiaduje się, że znowu jest w ciąży…
          Mijają kolejne 2 lata… Oboje cały czas próbują kogoś znaleźć, facet co jakiś czas proponuje, by spędzili w czwórkę jakiś weekend, ona to olewa…
          Wpada do niej w połowie sierpnia, żeby z nią pogadać – ona ma doła, on nie chce zostawić jej bez wsparcia… Naprawdę niewiele brakowało, by poszli na całość… Ona po tygodniu jest już w związku z innym…
          Facet wściekły – ona mu się chwali, że wreszcie po dwóch latach skończyła z celibatem – on wtedy od 7 lat żył bez seksu… Minusy oddawania krwi oraz szanowania kobiet, które dla faceta nie są obiektami do zabawy na jedną noc, a potem spadaj mała… Jakoś facet nie umie oddzielić sfery uczuciowej od cielesnej i nie umie w ten sposób traktować dziewczyn…
          Mija miesiąc…
          Ona znowu zaczyna mu się żalić, że ten ukochany pije, nigdzie jej nie zabiera… Poza tym, w czasie jednej ze szczerych rozmów, zdradza bohaterowi tego całego punktu, że chętnie poszłaby z nim do łóżka… gdyby była sama … uwagi, że dwa lata była sama i olewała zaproszenia puszcza mimo uszu…
          Lipiec tego roku… Kolejna poważniejsza rozmowa… ona żałuje, że zaniedbała ich przyjaźń, pyta, czy dałoby się jakoś spróbować ponownie…
          On daje jej ostatnią szansę…
          W sumie ma niewielki wybór… Ma ze znajomymi dziewczynami taki problem, że – jak z którąś zaczyna mu się lepiej gadać, a potem planują wspólny wyjazd, by się lepiej poznać – ona parę dni przed wyjazdem zrywa kontakt, a potem mówi mu, że kogoś poznała… A jakoś inne nie pchają się do niego drzwiami i oknami…
          Po dwóch tygodniach ona z dziećmi zwiedza warszawską Starówkę z jakimś innym kolesiem…

          Tyle historii…

          Teraz pytania: Jak można mieć wysoką samoocenę, jeśli ktoś jest bohaterem którejś z tych 4 historii?? Ile czasu można myśleć o sobie pozytywnie, jeśli otoczenie ciągle nas dołuje??

      2. To odp na Lukasza pytanie z 24 listopada 2014 o 09:41. Odpowiec jest dluga, wiec wpisuje to wyzej, zeby tekst nie byl „scisniety” i ciagnal sie na kilometr do dolu 🙂

        Lukasz, odpowiem na to pytanie w raczej niecodzienny sposob. Jak bedziesz mial dalej pytania, po tym co przeczytasz, to wal smialo 🙂

        Wszystkie przyklady, ktore podales swiadcza TYLKO o EGOIZMIE ludzi. Gdyby nie ten egoizm (a przybiera rozna forme – od banalnego, do wynaturzenia jak u Hitlera, Stalina), to zycie kazdego czlowieka mogloby byc inne. Ludzie ludziom gotuja ten los przez niezrozumienie prawdy o sobie i o kazdym innym czlowieku. To mozna zmienic !!!!

        Jesli czlowiek znajdzie odwage w sobie (poprzez logiczne myslenie i pragnienie poznania samemu co jest prawda) i zostawi z czasem wszystkie HEREZJE religijno/filozoficzne, to moze zmienic SWOJE i “INNYCH” zycie. To zazwyczaj wymaga czasu, bo stare przekonania nie zostawimy od razu (ze strachu – w wiekszosci nierozpoznanego).

        Jesli czlowiek zrozumie najpierw logicznie, a potem doswiadczalnie (jest to mozliwe), ze to kim sam (i kazda rzecz, czy istota) JEST – to JEDEN NIEMATERIALNY BYT, ktory daje zrodlo swiadomosci, w ktorej istnieje wszystko co materialne, caly wszechswiat, a to jest regulowane PRAWAMI (nie boskimi), ktore nie wyrozniaja NIKOGO. To co niematerialne przybiera FORME (a sa ich niezliczone ilosci) i daje tej formie niezalezne istnienie – dalej bedac TA forma (niematerialne byt i materialne formy to nierozerwalna JEDNOSC). Choc niematerialne moze istniec bez materialnego, a nie odwrotnie. Zwierzeta uzywaja instynktu, a ludzie to tego maja mozliwosc myslenia i w przeciwienstwie do zwierzat maja swiadomosc swojego istnienia. Czlowiek jest “najwazniejszym narzedziem” dla niematerialnejgo istnienia – bo TYLKO poprzez forme ludzka, mozliwosc podejmowania przez czlowieka logicznych i nielogicznych decyzji, rozwijana jest swiadomosc. A EWOLUCJA SWIADOMOSCI to glowny cel dla jakiego niematerialny BYT stworzyl caly wszechswiat. Niematerialny BYT (sam 100% logiczny) nie decyduja za nikogo, co ma sie dziac w swiadomosci (JEST NEUTRALNY – daje energie zyciowa dla materialnych form) – bo tylko to gwarantuje, ze ewolucja swiadomosci moze pojsc niezliczona iloscia drog – a nielogiczne dzialanie ma duzy wplyw na TO. Mozna myslec/dzialac logicznie i nielogicznie. Dlatego nie ma zadnego GRZECHU – to idiotyzm. Prawo balansu, jak i przyczyny/skutku, jakie jest juz zaprogramowane w swiadomosci, bedzie korygowalo zawsze dzialanie ludzi i zwierzat, choc czasami zabiera to sporo czasu – a ten, w niematerialnym bycie nie istnieje, jak i przestrzen. NIEMATERIALNY BYT – to wiecznosc. I KAZDY z NAS TYM JEST !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
        NIEMATERIALNE – to ciagla bezprzyczynowa radosc – bo to TOTALNA , niczym nie skrepowana wolnosc, kreatywnosc, piekno, milosc, harmonia i spokoj. TO JEST NASZA PRAWDZIWA NATURA – A NIE EGOIZM !!!!!!!!!!!!
        Jak to czlowiek naprawde zrozumie i UDOWODNI SOBIE, poprzez doswiadczenie – to nie ma miejsca na zdolowanie, przygnebienie, wszystkie egoistyczne uczucia. Jak to naprawde zrozumiecie – to dotrze do was, co ludzkosci zrobily wszyskie mafie religijne – powstale TYLKO na egoizmie ludzkim i majace za cel kontrole i wyzysk innych (choc wiekszosc ksiezy, jak i ludzi wierzacych, tego nie rozumie i sami nie chca zle – ale sa zaslepienie i nie rozumieja prawdy). Wiem, ze to jest ciezkie do przelkniecia – ale nie nalezy od razu mowic NIE – tylko dac sobie czas na sprawdzenie – Nie wolno TYLKO wierzyc w to co napisalem. TO trzeba sobie UDOWODNIC.

        Jak wiec zrozumiec SIEBIE z materialnego punktu widzenia?

        Czlowiek jako biologiczny organizm (czyli narzedzie potrzebne do doswiadczania i nauki) istnieje TYLKO wtedy, gdy dana mu jest energia zyciowa z niematerialnej strony – ktora ANIMUJE CIALO. Pomiedzy materialnym cialem, a niematerialnym BYTEM istnieje polmaterialna energia elektromagnetyczna (mozna ja odczuwac) – czyli nasze mysli i uczucia. Dzieki nim niematerialne daje wolnosc wyboru i kreowania swojego zycia formie ludzkiej – i przypisanej jej swiadomosci – (choc jak zaznaczylem – dalej jest to jednosc z niematerialnym – ktore jest niewidoczne w materialnym swiecie – i ma to swoj cel). Ta swiadomosc/cialo/umysl moze sterowac SWIADOMIE tym, co w zyciu chce doswiadczac, poprzez uzywanie mysli i uczuc (jesli o tym WIE) – inaczej jest to nieswiadome dzialanie – pelne bolu, cierpienia. Jako, ze nasze myslenie nie jest jeszcze w 100% logiczne – to robimy mase bledow. Nasze mysli startuja uczucia i gromadza sie w ciele (tak w skrocie mowiac) i te kreuja/przyciagaja poprzez PRAWA zawarte w SWIADOMOSCI, ludzi, sytuacje, ktore dadza nam to co chcemy. Jako, ze kazda mysl to jednosc negatywu/pozytywu – to musimy tez przezyc “druga” strone tego co chcemy swiadomie – dla rozwoju, nauki swiadomosci. A ze przez nieswiadomosc jak wszystko dziala, chcemy TYLKO przyjemnosci, a uciekamy od “negatywu” – a ten SAMI tworzymy przez myslenie. TAK rodzi sie EGOIZM. Zanim zaczniemy sami myslec, to programowani jestesmy przez inna swiadomosc – rodzine/spoleczenstwo. – I TO gromadzimy jako energie w sobie. Stad nasze zachowania (podobne do rodzicow) – wybuchy gniewu, strach, zal … itp. Wszystko TO, co gromadzimy w ciele jako pragnienia, leki, przywiazania awersje do swiata – jest realizowane w zyciu – sami TO tworzymy w 100%. Nasz UMYSL jest kreatywny i wykonuje rozkazy – w duzej mierze glupie – bo takie jest nasze myslenie/czucie. Jak to sie wie, to przestajemy sie wkurzac, ze inni robia cos zle – bo inni musza sie na naszej drodze pojawic – takie jest prawo. Zmienmy SWOJE MYSLENIE – badzmy neutralni – a nasze zycie zacznie sie zmieniac. Jak pozbedziemy sie ze srodka KONFILKTUJACYCH ze soba PRAGNIEN, apati, zalu, zlosci, STRACH, dumy … to nasze zycie samo sie zmieni !!!!! Duzo ludzi pelnych jadu (zlosci, zawisci) zniknie z naszego zycia – beda dobijac INNYCH – ktorzy maja ta zlosc w sobie. Jak zycie ich zmeczy – i negatywne doswiadczenia, to MOZE (jak nie beda tylko sie modlic o zmiane na lepsze) pomysla i zmienia swoje zycie.

        Lukasz. Zebys mogl zmienic swoje zycie – MUSISZ poznac SIEBIE – swoj EGOIZM – czyli to kim naprawde NIE JESTES – to tylko czasowe – Twoja wyksztalcona (przez mysli) od urodzenia osobowosc (energia elektromagnetyczna). To tylko czesc materialnej strony Twojej – a ta mozna zawsze zmienic !!!. Wszak to sa TYLKO twoje mysli i uczucia !!!!! Nie musisz odrabac sobie reki 🙂 Zacznij obserwowac swoje MYSLENIE, uczucia, zachowanie …… i jak bedziesz tego swiadomy – to mozesz to zmienic. To, czego bardzo chcesz (milosci – partnerstwa) mozesz nieswiadomie odsuwac od siebie poprzez ZADUZE pragnienie tego (a to jest normalne dla wielu z nas). Czasami trzeba odpuscic … zajac sie czyms innym… i po pewnym czasie rzeczy same sie uloza (daj harmoni, ktora JESTES, robic swoje – nie mieszaj tego negatywnymi myslami i uczuciami). Przeciez JESTES tego WARTY – TY jestes JUZ TA HARMONIA. Mimo, ze inni, czasami bliscy tobie ludzie, czynili Tobie zlo – to pamietaj ze ONI nie byli tego SWIADOMI !!!.

        Tym ktorzy znaja angielski, polecam te ksiazke Lestera Levensona: „No attachments, No Aversions: Autobiograhy of a Master”. Mozna znalezc latwo w sieci w pliku PDF. Opisuje on swoja droge do wolnosci. Jak przeczytacie jak on zyl po samorealizacji – to uwazajcie na szczeke – bo jak spadnie i gruchnie o podleoge, to moze byc problem. To jak on mogl zyc … jest dla wielu niepojete. A KAZDy tak moze zyc – to jest prawdziwe zycie a nie wegetacja jaka wszyscy znamy.

        Wybacz chomikowo za “rozwiazlosc”, ale nie dalo sie inaczej tego napisac 🙂
        P.S. Mozna swiadomie nauczyc sie usuwac ze srodka „negatyw”. O tym napisze, jak ktos z Was bedzie chcial sie dowiedziec.

        Pozdrawiam

          1. Nie. Nie jestem zwolennikiem nauk filozoficznych – te prowadza TYLKO na manowce. To efekt pracy, jaka musialem wlozyc, by zmienic swoje zycie, ktore przez „wlasna glupote” skierowalem na „boczny tor”. Teraz to nie praca, a przyjemnosc!. Jak widac potwierdza to przyslowie, ze nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo 🙂

              1. Zeby osiagnac rownowage, trzeba TYLKO usunac dysharmonie (tak proste i zarazem tak skomplikowane. Rownowaga, to kazdego z nas „Drugie Imie” – nie trzeba sie o nia starac 🙂

              2. Jak nie trzeba, kiedy ludzie najczęściej poświęcają swój czas/ myśli na to, co wcale ich nie oczyszcza, tylko utrudnia egzystencję? Kiedy podejmują działania autodestrukcji? To nie wygląda na harmonię 😉

              3. Nasze staranie sie o balans to jest TYLKO energia, a ta bedac zamknieta w ciele zakloca (blokuje) zrozumienie, poznanie, poczucie tego balansu, harmoni -czyli SIEBIE. Tak jak kolorowe okulary na oczach nie pozwalaja widziec tego co rzeczywiste. Prawdziwe poznanie jest „natychmiastowe” i nie zalezy od dzialania/myslenia. Ale do tego jest potrzebny spokoj umyslu. Kazde pragnienie i lek to zakloca. Czyli, KAZDE dzialanie nie zmierzajace do usuniecia leku i pragnien, jest AUTODESTRUKCYJNE 🙂

              4. ale żeby osiągnąć ten spokój umysłu, to musimy się tego jakoś „nauczyć” czyli inaczej postarać się go osiągnąć…

            1. Chomikowa pisze (24 listopada 2014 o 23:42):

              „ale żeby osiągnąć ten spokój umysłu, to musimy się tego jakoś „nauczyć” czyli inaczej postarać się go osiągnąć…”

              Co musimy zrobic to ODUCZYC sie bruzdzic SOBIE, nie zaklocac tego co JUZ MAMY. A jak sie wkurzasz, uzalasz nad soba, boisz sie czegos, to TO ROBISZ – ZAKLOCASZ BALANS !!! Cale Twoje (i innych) programowanie z domu, a glownie z kosciola, mowi, ze musisz osiagac milosc, harmonie i spokuj – To FALSZ. Dlatego ze myslisz ze to nie Twoje, to masz mysli ze musisz TO osiagac. DLACZEGO uwierzylas w TO ? Zarazem nie wierz w TO co pisze ! SPRAWDZ 🙂

              1. Dodam jeszcze cos. Balans, harmonia MUSI nam byc znana w naszym doswiadczeniu – bo to jest dla nas NORMALNE. Jesli zycie mamy niazbalansowane to czujemy to i wiemy o tym, ze to odbiega od NORMY – czyli musimy porownywac do czegos ZNANEGO nam juz – wiec to JEST NASZE. To mozna porownac do nieba. Na jego tle wszystkie chmury sie odrozniaja. Te chmury, gdy zakrywaja totalnie niebieskie niebo, nie oznaczaja ze nieba NIE MA. Ono tam jest,TYLKO zakryte. Wystarczy ze chmury sie skoncza pojawiac i …. NIEBO DALEJ JEST. Nigdzie sie nie ruszylo – zawsze tam bylo i bedzie. To samo z nasza harmonia (NIEBEM) jest nasza – ale zakryta przez „chmury”. nasza pogon za czymkolwiek co mialoby ta harmonie nam przyniesc , a to TYLKO zaslania, a nigdy tego nam nie da. Jesli robimy w zyciu cokolwiek bez motywu by TYM osiagnac, balans, harmonie to jest OK. Kazde dzialanie egoistyczne jest TYM motywem zaslaniajacym balans !!!

          2. Minimax – po pierwsze – przepraszam.
            Jestem po 12 godzinach w pracy, więc w dniu dzisiejszym raczej nie dam rady Ci odpisać…

            Zapewne mądrze piszesz, aczkolwiek… po pobieżnej lekturze coś mi nie pasuje… Nie wiem co – jak będę miał siły to się dokładniej wgryzę w Twój tekst.
            Pozdrawiam

        1. Zarzucę takim jednym kontrowersyjnym tematem…Po Twojej odpowiedzi skomentuję całość…

          Co z tak zwanym przypadkiem??

          Miejsce, w którym każdy człowiek znajduje się w danym momencie, jest wypadkową wielu czynników…

          Zawsze interesowałem się pociągami, skończyłem studia informatyczne – obecnie siedzę w metrze w dziale zdalnego sterowania… Mój zawód jest zatem wypadkową hobby i wiedzy…

          Siedzę na blogu Chomikowej, gdyż kiedyś ktoś postanowił go wrzucić na główną oneta, miałem chwilkę czasu, przejrzałem ten tekst i mi się spodobał… Co by się stało, jakby ktoś wtedy do mnie zadzwonił i nie miałbym czasu na czytanie?? Albo jakby ktoś wstawił tekst z innego bloga??

          Jak widzisz – są rzeczy, na które mamy wpływ, oraz takie, na które wpływu żadnego nie mamy… jak to wyjaśnisz??

          1. Nie jestem Alfa i Omega. Nie wiem wszystkiego. Znam tylko jednego czlowieka, ktory moglby odpowiedziec na Twoje pytania, a nie wiem czy to by zrobil. Kazdy z nas musi SAM wybierac sluszna dla nas droge w zyciu i znalezc odpowiedzi na swoje problemy, by cel ktory sobie nasza “niematerialna strona” wyznaczyla, mial sens i sie wypelnil.

            Droga, ktora wybralem jakis czas temu jest unikalna w pewnym sensie, bo ja nie znam nikogo z mojego otoczenia, kto takowa przeszedl. Przez rodzine i znajomych zostalem nazwany “czarnym baranem” bo wedlug nich “ide pod prad”. Ale to co poznalem – to “moje”. Dzieki temu podnioslem sie z kolan – na ktore zycie, przez moje wlasne glupie myslenie, mnie powalilo. Dzieki temu moge sie podzielic z Toba i innymi tym, co sam WIEM, a to nie przyszlo tylko z ksiazek – ale jest CIEZKO WYPRACOWANE przez moje doswiadczenia. Nie znaczy to, ze nalezy slepo sluchac tego co pisze. Wrecz odwrotnie 🙂

            Ja udowodnilem sobie, ze to co przezywam w zyciu to sa mysli. Pierwsze mysli, ktore swiadomie przezywalem/zobaczylem, nie mialy zrodla w MOIM mysleniu. Co ja musialem przezyc, to mysli/opinie kogos innego, ktore przyjalem za swoje (jak baran – bez sprawdzenia) i w rozmowach z innymi uzywalem tego jako argument – czyli STALY SIE MOJE. Po 2.5 roku te mysli staly sie RZECZYWISTOSCIA dla mnie. Gdy to sie dzialo, wrocily do mnie “stare” mysli, ktore to doswiadczenie przyniosly. Te opinie, ktore wczesniej przyjalem za swoje, byly tak naprawde falszywe (to zrozumialem pozniej). To co sie dzialo zostalo stworzone nie tylko dla mnie – bo kazdego z uczestniczacych w tych wydarzeniach pragnienia/obawy, byly odzwierciedlone. JA dostalem spora dawke “strachu”, ktorego swiadomie nigdy bym nie chcial stworzyc. Od tego czasu nie potrzebowalem innych dowodow 🙂

            WIEM, ze TYLKO to, co nosimy w “srodku” (ta energia emocjonalna, ktora sam pozniej odkrylem w sobie) jest odzwierciedlana na zwnatrz jako nasze doswiadczenia. Jesli nasze zycie nie wyglada tak jak chcemy, to nie jest wina INNYCH ludzi ze tak jest – ALE TYLKO NASZA. TOTALNOSC tego co jest zawarte w swiadomosci jako nasze pragnienia, leki, przekonania, wiara – ktora w wiekszosci jest nam nieznana – bo siedzi w podswiadomosci kreuje znany nam swiat. My od tego co w srodku nosimy UCIEKAMY (choc nie mamy o tym pojecia) – bo to po prostu BOLI (to psychiczny i czasami fizyczny bol).

            Mozna to porownac do rzutnika slajdow. Obraz ktory pojawia sie na scianie jest TYLKO uzalezniony od dwoch rzeczy – swiatla i slajdow. Swiatlo jest NIEZMIENNE, tylko slajd (jego zawartosc) daje to co widzimy. To samo w naszym zyciu, to co widzimy przez nasze oczy, to odzwierciedlenie naszych mysli, pragnien, lekow (SLAJDOW). Ci ktorzy tego nie wiedza zajmuja sie zmianami “OBRAZU na scianie”. Widza przyczyne problemu u INNYCH – zmieniaja zony/mezow/prace/miejsce zamieszkania – czyli goraczkowo dzialaja …. a to “gowno” od ktorego uciekaja… i tak ciagnie sie za nimi jak “smrod po gaciach”. Bo przyczyna nie jest w OBRAZIE a w SLAJDZIE. Wystarczy to zmienic i…. obraz sie zmienia – NATYCHMIAST. Oczywiscie w zyciu nie jest to tak proste jak dzialanie rzutnika slajdow – ale dzialanie jest takie SAMO. SWIADOMOSC ze swoimi prawami rzadzi tym – i wystarczy je poznac, umiec sie stosowac do nich … i zycie staje sie latwiejsze. SWIADOMOSC jest zaprogramowana na ROWNOPRAWNA pomoc, balans, wszystkiego co egzystuje. Jesli to co robimy jest pozyteczne dla wszystkich – caly WSZECHSWIAT pracuje z NAMI. Gdy nasze pragnienia sa TYPOWO egoistyczne – to trzeba sie sporo napracowac zeby dostac to co chcemy (jesli dzialamy w modzie EGO – czyli czastki). Jesli przezylismy samorelizacje – to jestesmy juz utozsamieni z TOTALNOSCIA (choc dalej uzywamy to samo cialo) wtedy rzeczy dzieja sie prawie natychmiast – bezwysilkowo.

            Zobacz Lukasz, ze czesto na swojej drodze spotykasz obcych ludzi o podobnych zainteresowaniach, celach w zyciu. Czy to przypadek?

            Moim zdaniem nie ma przypadkow w zyciu. Przypadek oznaczalby chaos – cos nie przewidzianego. Gdyby to bylo prawda, to nasze “tylki bylyby plaskie” jakby ksiezyc spadl na ziemie. Na szczescie we wszechswiecie NIC nie dzieje sie bez przyczyny i skutku. Nie ma chaosu i prawa rzadzace TYM sa ZAWSZE stale. NASZYM zadanie jest je odkryc i dzialac wedlug nich. Zeby poznac jak to dziala trzeba poznac nasze wnetrze (energie emocjonalna – czyli mysli i uczucia). To mozemy poznac przez BARDZO UWAZNE obserwowanie kazdej chwili, wszystkiego co doswiadczamy, co nas otacza w danym momencie – czyli w TU i TERAZ. Prawdziwa ciekawosc DLACZEGO spotykamy ta lub inna osobe (bo w obydwu jest cos co spowodowalo ze ich drogi sie skrzyzowaly) wczesniej czy pozniej doprowadzi nas do znalezienia w SRODKU odpowiedzi. Zadna ksiazka ani inna osoba tego nam nie da.

            Zakoncze ta PRAWDA: Stajemy sie tym co jemy i myslimy. Ludzie przykladaja wieksza wage do tego co jedza, a nie zwracaja uwage na swoje myslenie i wygaduja glupoty, nie wiedzac, ze to co mowia, kiedys sami beda musieli doswiadczac.

            Material z Youtube (dla znajacych angielski niestety) potwierdzajacy wiele z tego co sam odkrylem: https://www.youtube.com/watch?v=M1kW0bHtY38

            Pozdrawiam
            Andrzej (ten z blogu Furi).

  5. Żeby oddać krew trzeba spełnić kilka warunków:
    1. ukończone 18 lat,
    2. masa ciała co najmniej 50 kg,
    3. Dobry stan zdrowia, czyli ogólnie:
    – nie mieć podwyższonej temperatury ciała (do 37,0 st. C)
    – ciśnienie krwi w normie (bez niedociśnienia i bez nadciśnienia)
    – poziom hemoglobiny – kobiety powyżej 13.0; mężczyźni – powyżej 13,5
    – żadnego smarkania się, wysypek,
    – nie można być po przejściu kilku specyficznych chorób (żółtaczka, podawanie hormonu wzrostu itp.) – szczegóły zamieszczone są w ankiecie, którą i tak każdorazowo trzeba wypełnić przed każdą donacją.
    KORZYŚCI
    Nie mówię o czekoladach, bo na kolana nie rzucają, ale dobre i to, ale oddając krew nie o czekoladach się myśli.
    Można oddawanie krwi odliczyć od podatków (1 litr – 130 złotych), szczegóły w linku poniżej:
    http://www.pit.pl/darowizny-krew/
    Nie chcę pisać żadnych wzniosłych tekstów o tym, że Twoja kropla może … popatrzcie na to z innej strony. Tyle się mówi o pomaganiu innym, ludziom, zwierzętom, dzieciom w Afryce, no właśnie. Ludziska to jest tylko 1 mała igła, 450 ml jednorazowo, sama donacja (ściąganie) krwi to czas ok 5-8 minut wszystko zależy od osobistych cech danego organizmu, z badaniem lekarskim i wypełnieniem ankiety to jest ok. godziny, dodatkowo krwiodawcy przysługuje dzień wolny w pracy (stąd najwięcej krwiodawców w poniedziałki i piątki).
    Nie chcę mówić, że może kiedyś Ty, albo ktoś z Twoich bliskich … nie, spójrzcie na to inaczej, albo nie będę już tekstu przedłużał, nie chcę Was zanudzać.
    Na koniec link
    http://www.slowo.com.pl/kielce/?id=2318
    Ostatni akapit wymieniają wiejskie gminy, naprawdę małe wiochy, gdzie w sumie żyje mniej ludzi niż na jednym osiedlu w Warszawie, Łodzi, Krakowie, czy Poznaniu. Czyli Polak potrafi.
    Pozdrawiam wszystkich którzy już oddają i tych, którzy zaczną.
    PS. Chomikowa masz PLUSA za ten dzisiejszy wpis
    PS.2 ~Phoenix(L)k Ty jesteś kibic Legii, a ja Widzewa i jeszcze jednego klubu, który z (L) na noże, wiesz co Ci powiem, FACET, CZAPKI Z GŁÓW PRZED TOBĄ I TAKMI LUDŹMI JAK TY, a tak w ogóle to Panie ~Phoenix(L)k

    1. Co tam ciekawego w Chorzowie??:) (trafiłem??;)
      Jaki tam kurka Panie – aż tak stary to nie jestem;)
      Do zobaczenia w styczniu na Jasnej Górze;)

      Pozdrawiam
      Ps. Może się mylę, ale… ile oddałeś?? Chyba, że stoisz po drugiej stronie igły;)

      1. Nie pytaj skąd, bo i tak nie powiem, nawet jakbyś trafił :D, ale nie Śląsk 😀 a Panie to nie z racji wieku (bo na filmie widzę, że to ja mam więcej siwych włosów), ale wyrazy szacunku do tego co robisz.
        Do tej pory oddałem około 12 litrów. Byłoby więcej, ale trochę mnie po świecie nosi i jak mnie w Polsce nie ma, to oddawać nie mogę, a po powrocie pół roku do następnej donacji trzeba odczekać. Ponadto sprawę komplikuje fakt, że mam najpowszechniejszą grupę krwi, więc stacje krwiodawstwa za mną i moją rodziną nie tęsknią (bo to nasza rodzinna przypadłość).
        PS. Mam fajnego kumpla, naprawdę fajny gość. Ożenił się i żona wymusiła na nim żeby przestał krew oddawać. Rozumiesz to? A taka fajna kobieta z była zanim obrączkę założyła 😉

          1. Nie była, bo jeszcze żyje. Poza tym dobrą kawę robi… Potrafi piwo z lodówki wyjąć, do kufla nalać. Tylko czemu od razu się do mężowej szklanki musi przyssać? Czy to jaki podatek od nalewania, czy co?

        1. a co do samych włosów… Masz rację – masz więcej siwych… oraz jakichkolwiek;p Ja – wzorem mojego duchowego zwierzaka – postanowiłem zrzucić futro…;p (jeśli oczywiście leniwce marnują na to czas i siły;p)

    2. Proszę… jakie fachowe informacje… Jednak całe szczęście, że wpis tutaj zarzuciłam, to człowiek może się wielu mądrości dowiedzieć i co najważniejsze! Odzyskuje wiarę w ludzkie dobro 🙂 🙂 🙂 Aż mi serce rośnie, serio 🙂
      kasa za krew…???? PHOENIX! Wiedziałeś o tym????? Ty wiesz ile kasy możesz obie odliczyć???? 🙂

      1. Owszem, wiedziałem… ale mam wyższe pobudki, niż kasa…

        2 * gorzka
        2 * mleczna
        2 * biała
        1 * z orzechami
        1 * z bakaliami

        ;p

        Plus taki drobiazg, jak wspomnienie o mnie na stronie Lechii Gdańsk po wypadku ich autokaru…

        1. To oddaj na jakimś festynie na wsi. Dorzucają breloczki, parasole T-shirty, tylko w takim rozmiarze, że na Chomikową byłyby za duże. Kiedyś używałem jednej zamiast piżamy. Przestałem kiedy się ożeniłem i Żona moja własna zapytała, od kiedy w koszuli nocnej sypiam 😀

  6. Ehh… a mnie na myśl/widok/rozmowę o krwi wykręca na lewą stronę.
    Paradoks… niby wielki facet, silny, 450ml krwi powinienem oddać bez mrugnięcia okiem.
    A jak mam pobieranie krwi, to w uszach piszczy, robi się słabo i ogólnie – ratować pacjenta 🙂
    Chciałbym… ale chyba nie dam rady.
    Pozostaje mi podziwiać ludzi, którzy to jednak robią 🙂

    1. ROZKOSZNE! 😀 Nie daj Boże zaciągnąć Cię na salę porodową 😀
      Sokole, jak nie krew, to możesz komuś użyczyć swoich innych cennych źródeł… 😀 Ja nie wiem czemu akurat przez myśl mi przeszedł bank spermy, nie wiem…. 😀 Możesz mnie za to zganić 😀 a miało być poważniej….
      To znaczy możesz pomagać na 5 tysięcy innych sposobów 🙂 O! 🙂

      1. Oho, już pytanie o porodówkę 🙂
        Taka jest standardowa reakcja jak się tylko jakaś kobieta dowie o mojej „przypadłości” 🙂
        Gwarantuję, że dam radę jeżeli zdarzy mi się kiedyś tam zabłąkać 🙂
        A do tego banku o którym mówisz, to ni dy rydy – wolę być obecny osobiście przy inseminacji 😀

        1. A to ciekawe, że igły się boisz a poród to już chętnie ;P Zresztą ja tam faceta w takie miejsce bym nie ciągnęła. Nie ma mowy.

          1. Chomiczku… no nie mów, że faceta nie można zaciągnąć na porodówkę, bo Cię zobaczy w wariancie „nieatrakcyjnym” i później będzie miał traumę i nie będzie chciał dotknąć… 😀
            I wcale nie tak, że „chętnie”, ale skoro uczestniczę w akcie tworzenia to i od porodu wykręcać się nie będę.
            Zresztą – nie wiem dlaczego tak tą krwią na porodówce straszą… przecież to nie operacja.

            1. Nigdy nie wiadomo jak facet przyjmie taki widok 😉 Zresztą uważam, że poród jest zbyt kobiecą kwestią. Nie, nie. Żadnych facetów. Jeszcze by mnie rozpraszał i wyprowadzał z równowagi ;P

              1. No pewnie… będzie rozpraszał przy skurczach, zagadywał bez sensu… Zamiast pozwolić całą sobą chłonąć ból – będzie łajza rozpraszała.
                A później jeszcze nie da się powiedzieć, że calutką robotę samiuteńka odwaliłaś… zawsze będzie mógł domagać wzmianki o swoim udziale…
                Masz racje Chomiczku, nie ciągnij faceta na porodówkę, niech zgodnie z wielowiekową tradycją pójdzie w tym czasie chlać 😀

              2. Właśnie! Niech idzie chlać! Niech się wybawi za najbliższe miesiące, bo nieprędko będzie miał okazję 😀 Chłonąc ból? BŁAGAM 😀 Co miesiąc bólu nie chłonie nawet najmniejszego, więc jak ma chłonąc ten masakryczny? Żadnego plątania się naokoło Chomikowej i rozpraszania, i denerwowania! Kropka 🙂

          2. ChomiQ wydaje Ci się. Uwierz mi, że kobieta wtedy i myśli o ciągnięciu TAM faceta. A facet … jakby to powiedzieć sam trafi. Może inaczej, lepiej na porodówce i być przy tym niż obgryzać pazury z nerwów pod drzwiami. Słowo uczciwego oszusta 😀

            1. Tak, ja wiem, że kobiety lubią ciągnć na porodówkę faceta, ale ja raczej do nich należeć nie będę 😀 Jeszcze będę miała z nim tam więcej problemów a po co mi to. Tam się trzeba skupić a nie dodatkowo denerwować ;P

    2. Sokole Oko to naprawdę nic wielkiego. Ty taki duży, a igła taka mała (no chyba, że oglądałeś film „Życie seksualne Ziemian”). Chociaż powiem Ci, że przez parę lat widziałem kilku gości, którzy na leżankach wyglądali jak te zegary z obrazu Bosha. Pozdrawiam, odwagi. Zobaczysz, jak będziesz miał to za sobą, to staniesz przed lustrem i będziesz się śmiał z tego gościa, któremu patrzysz w oczy. Nie chcę wspominać o tym, że NICK zobowiązuje (bo to z „MASHa”, prawda? nie z „Winnetou”?)

      1. Nie z MASHa… z dziecięcych wygłupów z siostrą…
        I tak się jakoś ta ksywka za mną ciągnie od wielu lat w internetach 🙂
        Tak czy inaczej – do oddawania krwi się nie czuję zobowiązany 🙂
        Ale chciałbym… kiedyś nawet było blisko – moja ówczesna miłość chciała żebyśmy dla kogośtam oddali krew… no ale jakoś się rozlazło i żadne z nas ostatecznie nie poszło… może jeszcze kiedyś.

    3. Moja znajoma poszła oddać krew… Wyjaśniłem wszystko krok po kroku, byłem obok na wszelki wypadek… Wyszła po oddaniu PRÓBKI (10 ml?? coś koło tego)… blada…
      Wyszła na zewnątrz, po chwili ściągnąłem do niej lekarza… (wiem – mój błąd… od razu powinienem go wołać… ale powiedziała, że potrzebuje powietrza i będzie ok)…
      Ciśnienie?? 70/50 …

      To było jej pierwsze, a zarazem ostatnie podejście…;)

  7. Phoenix- chapeau bas !!
    Ty oddajesz, ja podaję i tak to się toczy…
    Już parę razy przetaczając krew niemalże namacalnie ratowałam komuś życie.
    Natomiast wielokrotnie byłam świadkiem tego, że ludzie mdleli na widok małej kropli krwi i to śmieszne nie jest. To się dzieje poza kontrolą człowieka i nijak nad tym zapanować nie idzie. Tak po prostu jest. Więc jedni oddają ratując tym czyjeś życie, a inni na jej widok padają i to ich ratować trzeba.

    1. Mnie krew nie przeraża… za to – co jest chyba złym wpływem mojego znaku zodiaku;p – nienawidzę takich małych ośmionożnych owłosionych stworzeń;p

    2. Pamiętam jak u mnie w szpitalu pomylili się podczas przetaczania niezgodnej grupowo krwi pacjentowi. Facet zmarł… Ale była afera na całe województwo. Masa niedopatrzeń.
      Alu, zresztą Twoja robota to też pomaganie ludziom i zresztą z tego, o piszesz, to widzę, że Ty wkładasz w to naprawdę dużo serca i CHWAŁA!

    3. podajesz, czy odbierasz?? 😉 Ostatnio mam jakiś niefart do lekarek pobierających krew na próbkę;) Niby wszystko jest ok, ale żyła jakoś im ucieka…;)

      A za każde uratowane życie masz zbudowany pomnik „trwalszy niźli ze spiżu” – pomnik pamięci rodziny, której członka uratowałaś…

      Szacunek za twoje czyny.

  8. Witam!
    Bardzo często czytam Twoje bloga i cieszę się, że poruszasz tak ważne tematy. Dla nas drobny gest – dla innych ogrom szczęścia… Ja wciąż wierze,że na świecie jest mnóstwo dobry ludzi (być może naiwnie:-)) Sama byłam krwiodawcą ( względy zdrowotne chwilowo zawiesiły moją działalność), zarejestrowałam się również jako dawca szpiku i bardzo, ale to BARDZO chciałabym, żeby zadzwonił telefon z hasłem :”może być Pan i potencjalnym dawcą”. Wiem, że wtedy pędziłabym z pieśnią na ustach, żeby dać komuś choremu szanse na nowe życie, albo chociaż nadzieję:) oby więcej takich wpisów:) a Ciebie zachęcam do rejestracji w DKMS:) może telefon nigdy nie zadzwoni, ale sama świadomość, że jesteś w tej bazie daje już dużo:) miłego dnia

    1. Tino, na początek dziękuję za miłe słowa. Staram się poruszać tematy ważne, ale nie chciałaby, żeby były one dostrzegane tylko przez pryzmat smutku i powagi, bo wystarczająco dużo w życiu jest powagi.
      A teraz druga sprawa- serce mi rośnie, kiedy czytam, że ktoś jest „na liście rezerwowych” do oddania szpiku 🙂 Jesteś moim Miszczem 🙂 Mam nadzieję, że i ja za chwilę będę mogła świecić przykładem 🙂 BRAWO!

              1. najlepszy powiadasz… Nie wiem, jak u Ciebie ze znajomością anatomii, ale serce znajduje pod dość specyficznym obszarem kobiecego ciała…;p

              2. kurs udzielania pierwszej pomocy ma?! bo jeśli nie to ja chyba wolę jednak poleżeć:) mam obawy, że za bardzo przejąłbyś się tym usta- usta zapominając o masażu serca… padła i leży – teraz przez nadmiar dwutlenku węgla przepompowanego od phoenixa:p

              3. jak go ostatnio przechodziłem to było 2/30, ale wiem, że ilości się ostatnimi czasy zmieniały…
                masz rację – serce znajduje się pod szyją – jeśli jest się w pozycji pionowej… w poziomej (a zatem leżącej) – pod piersią…;p ech dziewczyny… żebym to Ja musiał Was tego uczyć… Ech faceci… tylu komentujących i żaden nie chce pomóc…;p

      1. wierze (ba! jestem pewna:))i mega szczęśliwa ,że niebawem zasilisz szeregi rezerwy:) czekamy:) a nuż zajmiesz miejsce honorowe:) swoja drogą jak czytam tutaj te komentarze – utwierdzam się w moim przekonaniu, że świat jest pełen dobrych ludzi:))) JESTEM WERY HEPI:)))

  9. ja gdy tylko mogę to oddaję krew. Niestety ostatnio albo mam zabiegi chirurgiczne albo jestem chora więc dupa. A dawcą szpiku jestem zarejestrowaną na DKMS. Skłoniła mnie do tego choroba kolegi ze studiów, który potrzebował szpiku. Dzięki akcjom w naszym studenckim mieście i jego mieście rodzinnym, reportażom w telewizji i radio znalazł swojego genetycznego bliźniaka. Jest już po przeszczepie i może spokojnie patrzeć jak synek mu rośnie.

    1. Boże… jak to cudownie, że mam tutaj takich ludzi…… Nie spodziewałam, że aż tyle osób oddaje krew i chce pomagać 🙂
      Martyniko, niesamowicie się cieszę, że facetowi udało się uratować życie… 🙂 Właśnie- URATWAĆ życie… 🙂

  10. Witam, i ja z chęcią bym poszła oddać krew, i nawet raz byłam, niestety zostałam odesłana z kwitkiem jak to się mówi, niedoczynność tarczycy uniemożliwia mi oddanie krwi a nawet szpiku kostnego, no i waga 43kg przy wzroście 162cm, tak nie jestem wielka, ale nie bałabym się oddać krwi ani szpiku, może w następnym wcieleniu będzie mi to dane.. 🙂 Pozdrawiam wszystkich tych którzy mogą i oddają krew dla ratowania życia.

    1. Kasieńko, nie a co się przejmować 🙂 Jesteś WIELKA serduchem 🙂 Jak nie krew, to zawsze można komuś pomóc na 5 tysięcy innych sposobów. Ważne, żeby tylko chcieć 🙂

  11. Każdy wpis powoduje, że oczy „zaczynają mi się pocić”… Mówię serio – cieszę się, że jest tyle osób, które – w ten czy inny sposób – pomagają.
    DZIĘKUJĘ KAŻDEMU Z WAS ZA TO, ŻE JEST TAK WIELE TAKICH OSÓB!!

    1. Chłopie, jestem w szoku, że jest tylu wspaniałych ludzi 🙂 Naprawdę jestem pod wrażeniem 🙂 Widzisz? Świat nie jest taki zły…… 😉

      1. „Ja nie jestem żaden chłop, jeno szlachcic…choć ubogi”

        Wybacz – nie mogłem się opanować, by nie polecieć Rzędzianem;D

  12. Jedni ludzie są dobrzy z natury inni bo tak wypada a jeszcze inni – to Ja dla wygody.
    Dlaczego dla wygody? Oto odpowiedzi: krew zaczęłam oddawać jeszcze na studiach (około 20 lat temu) a powód był w tedy jeden – czekolady, teraz oddaję dlatego, że mam darmowe jej badanie i wiem czy jestem chora czy też nie – w przeciwnym wypadku. Moje „Wampirki” (panie pobierające krew w punkcie) bardzo lubią sobie ze mną żartować: „to co dziś wyssiemy trochę krwi z Pani żyłek” lub „no, przyszła nasza żywicielka” Mi to nie przeszkadza zaś moje dzieciaki zawsze się śmieją, że chodzę do dziwnego „wampira” bo zostawia tylko jedną dziurkę. Nie postrzegam krwiodawstwa w swej osobie jako ofiary, raczej podzieleniem się czymś co mama za darmo i nic mnie nie kosztuje oddanie trochę. Może komuś uratowało to życie, a może (tak fikcyjnie) jakiś wampir ukradł z banku krwi właśnie moją i ją polubił :)). Ja oddaję bo jest mi tak wygodnie, a nie dlatego że muszę lub, że pomoże to innym. Może takie podejście mają też inni.
    Ale co do szpiku to już nie jestem taka „odważna”. Czytałam gdzieś, że ponoś to jest dość niekomfortowy zabieg, a poza tym skojarzenie igły i kręgosłupa jakoś nie przyprawia mnie o uśmiech – raczej o dreszcz niepokoju.
    Więc pozostanę jako dawca dla „wampirzyc” z południowych okolic Polski – które bardzo serdecznie pozdrawiam i ściskam.

    1. Też ciekawy powód, dla którego oddajesz krew 🙂 Każdy powód jest dobry 🙂
      A co do szpiku, to co wiem, to najczęściej szpik pobiera się pod narkozą… I właśnie nie jest komfortowy, no nie jest. Pobiera się z różnych miejsc- chyba nawet też z biodra…

    2. Życzę Ci zatem, byś jak najdłużej żywiła tego wampira;)
      Wygoda powiadasz… po oddaniu min. 6 l (5 u dziewczyn) masz pierwszeństwo u lekarza (nawet specjalistów)… ale spróbuj skorzystać z tego przywileju… Nie chodzi nawet o nieznajomość nowych (wprowadzonych w połowie maja) przepisów… a o zachowanie reszty oczekujących w kolejce…

      1. Masz rację, kiedyś próbowałam – potrzebowałam szybkiej konsultacji ortopedy – wzrok ludzi siedzących przed gabinetem spopieliłby ocean spokojny i Tajgę, kiedy weszłam do gabinetu. Od tego czasu nic nie robię „za punkty”. Jak na razie nie muszę ale do dziś dźwięczą mi słowa pań w moherowych berecikach „taka młoda to może poczekać”, „przecież jest kolejka a ona nie w ciąży a ni kombatant” – to te bardziej kulturalne. Jak mówi moja latorośl „matka daj sobie spokój, weź książkę i poczytaj czekając na wejście”. Tylko że nie zawsze jest czas!

  13. Nigdy nie oddałem krwi, choć ostatnio się nawet nad tym zastanawiałem, bo autobus do oddawania krwi stał w okolicy, ale akurat była kolejka.
    Jak część tutaj, dla kogoś bliskiego, to bym oddał. Jakby się nadarzyła okazja, to też bym oddał, choćby może po to, żeby się dowiedzieć, jaką mam grupę krwi, choć nie wiem, czy człowiek się tego przy oddawaniu dowie.
    Myślę, że nie kocham aż tak bardzo ludzi, żebym się za bardzo nad tym wszystkim zastanawiać.
    Co do ludzi, którzy się dla innych poświęcają, za bardzo, to też myślę, że sporo takich przypadków, od czegoś drobnego, aż do patogennego. Według tradycyjnym medycyny chińskiej, to po podobno za dużo elementu „ziemia” 😉 Czy się dla zupełnie obcych poświęcać, czy dla swoich, patrz „matka polka”, to w sumie chyba na to samo wychodzi, gdy człowiek w ten sposób się dowartościowuje, albo od własnych problemów ucieka.
    I pewnie nie każdy, kto krew oddaje, robi to ze względu na jakieś problemy ze sobą samym, bo powodów może być wiele. Jeden oddaje krew, drugi robi coś jako woluntariusz, czy coś w tym rodzaju.

    1. Ja to w sumie też nawet nie wiem jaką mam grupę. A to już jest powód, żeby iść oddać krew 🙂 No i przy okazji całą masę badań Ci zrobią 😉

      Pewnie, że powodów dla których oddaje się krew może być wiele. Nie generalizujemy, że tylko ludzie z problemami pomagają w jakikolwiek sposób 😉

  14. Przyznam się bez bicia, że raz w życiu krew oddałam. Od tamtej pory ciągle o tym myślę, ale zawsze coś wypadanie po drodze. Może jeszcze kiedyś się zbiorę. Byłoby raźniej jakby udało mi się kogoś ze znajomych namówić…
    Za to zarejestrowałam się jako dawca szpiku już rok temu. Na razie kolejki chętnych na mój szpik nie ma ale może kiedyś komuś pomogę.
    Co do ósemek to niedawno przeszłam przez tą „przyjemność”. Trzy cięcia dziąsła, trzy szycia, zdejmowania szwów itp. Po górnej mogę śmiało powiedzieć, że mogłam pozować jako twarz Twojego bloga, bo wyglądałam jak chomik:)

    1. Tego dawce szpiku to podziwiam. Serio. Ale skoro przeżyłaś usuwanie ósemki (miałam to samo i jeszcze jedna taka sama leżąca na mnie czeka),to pobranie szpiku też przeżyjesz 🙂

      1. U mnie ta najgorsza górna ósemka też leżała. Nie ma co z tymi ósemkami czekać, bo mogą narobić bałaganu w innych zębach. Mnie troszkę wypchnęły zęby z przodu:(.

        1. Wiem, że nie powinno się czekać. Teraz byłby dobry moment u mnie na usunięcie, ale po tym moim nieszczęsnym wypadku mam nie robić przez najbliższe 3 lata żadnych prześwietleń a jak usunąc zęba bez zdjęcia? 🙁 Też mam trochę dolne zęby pokrzywione przez te ósemki. Usnę, na pewno w końcu usunę…

          1. Bez prześwietlenia faktycznie nikt nie usunie. Mnie wystarczyło jedno na wszystkie cztery ósemki ale w sumie w trzy miesiące z kawałkiem załatwiłam temat. Trochę masz kiepsko z tymi trzema latami.

    2. Co do pozbywania się zbędnego uzębienia, to powyższe doświadczenie jest chyba standardem bo u mnie było podobnie, z małym dodatkiem. Dodatek to dodatkowy zabieg tzw resekcja, gdzie dostałam w prezencie 5 szwów i twarz kobiety podobną (przez tydzień) do zmasakrowanej przez psychola. Córa się nawet śmiałą „matka idź na obdukcję jak będzie potrzeba to do rozwodu jak znalazł:)”.

  15. Spot lets start off perform on this writeup, I seriously consider this astounding internet site needs much more consideration. Ill apt to become once again to find out to read considerably a lot more, thank you that information. egafkekacafk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.