Nie wiem, czy jestem za stara i z wiekiem moja tolerancja do różnych kwestii zanika, czy po prostu jestem zmęczona… Wspominałam już jakiś czas temu, że Anglicy paraliżują mnie swoją głupotą i nieodpowiedzialnością. http://niecodzienne-notatki.blog.pl/2016/06/23/w-angielskim-stylu/ Pracuję coraz dłużej i mam coraz więcej przygód z turystami tejże narodowości. Kilka dnie temu pyta się mnie turysta, gdzie znajdzie informacje o wylocie.
-Informacja wisi na tablicy.
Pan z obłędem w oczach szuka tablicy.
Mija dobre 10 sekund.
JEST! BINGO.
Pytanie, gdzie na tej wielkiej tablicy 3×2 metry jest ta kartka z informacją… Błądzi wzrokiem po tablicy, jakby szukał Pcimia Dolnego na mapie świata.
Mija 5 sekund, 10, 15…
-Po lewej stronie!- krzyczę dla ułatwienia.
Ciepło… ale nie gorąco. Teraz to jest jak poszukiwanie Pcimia Dolnego na mapie Europy… Znów mijają długie sekundy. Podpowiedzieć mu, czy mieć dalej z niego ubaw? Patrzę na ten rozbiegany wzrok i aż mi się faceta szkoda robi.
-OSTATNIA KARTKA!
Gorąco.
-Aaaaa! No jest!
Pewnie, że jest…
Wczoraj wieczorem na jednym z dyżurów, spokojnym krokiem podchodzi do mnie wytatuowany, łysy pan z kolczykiem w uchu. Anglik jak nic.
-Przepraszam, że niepokoję, ale o północy mam wylot do domu i nie wiem gdzie szukać informacji o wylocie.
Pytanie, jakich tysiąc. Jest godzina 18.30, więc mniemam, że wylot jest jutro.
-Wylot jutro, tak?
-Nieeee, dzisiaj.
DZISIAJ?! W panice szukam jego książki informacyjnej, bo autokar podjedzie lada chwila.
-Gdzie pan leci?
-Do domu.
Nie wierzę.
-Jakie LOTNISKO?
-Nie jestem pewien… yyy…
Szukam ukrytej kamery, za którą stoi mój szef i sprawdza jak sobie radzę w sytuacjach surrealistycznych.
Otwieram książkę i podstawiam pod nos turysty.
-Widzi pan swój lot?
-Eeee… to chyba ten. Tylko ten jest po północy.
No chwała.
-Panie! Autobus jest za godzinę, niech pan kończy się pakować!
Nie wiem, czy dotarł do domu…
Dzisiaj kolega z pracy (oczywiście londyńczyk) z radością pokazał mi przewodnik po Grecji, który jest po polsku. Sugerował się flagą narysowaną na okładce.
Flagą Szwajcarii.
Nie wiem, jakim cudem ten kraj notuje jakikolwiek rozwój gospodarczy…….
Jeszcze tylko brakowało, żeby Twój kolega z Londynu zapytał, czy w Polsce po ulicach biegają białe niedźwiedzie ;-D.
Hahaha. Uwierz mi, że zadawał mi już różne dziwne pytania dot.Polski… 😀
Info o niedźwiedziach na ulicach miast w zimie ze spokojem sprzedawałam zarówno Amerykanom, jak i Anglikom. Jednak własnie południowcy się najbardziej podatni na ta bujdę, bo oni poza swoją ojczyzną świata nie widzą i niewiele wiedzą.
Córka koleżanki z pracy wychodziła za mąż za Angola, z dobrej rodziny, wykształconego. Chłopina przyjechał do teściów i w szoku był, bo spodziewał się lepianek rodem z XIX wieku :)))))
P.S. Az się w końcu doczekałam, ze opowieścią o niedźwiadkach uraczył mnie pewien czarujący Kanadyjczyk. No cóż, wredne poczucie humoru to nie tylko polska specjalność 😉
Oprócz niedźwiedzi żyją u nas jeszcze mamuty….
Jejku…
W Polsce to prędzej białe myszki 😀 😉
Hahahaha
Rozwój gospodarczy? Dzięki emigrantom!
Może masz rację. Haha
No i jak – znalazłaś tą kamerę?:)
Jeszcze nie… ale obawiam się, że filmik zostanie wyemitowany ostatniego dnia ;P
Myślę, że w UK jest wysoka specjalizacja: każdy zajmuje się małym wycinkiem i nie obchodzi go nic innego; na niczym, poza swoją dziedziną się nie zna i nie próbuje poznać. O całą resztę może dopytać tych, którzy są specjalistami w swojej wąskiej dziedzinie. Widocznie Anglik przed tablicą, w swojej wąskiej dziedzinie, nie potrzebuje rozwijać orientacji przestrzennej, a ten co chciał lecieć do domu, w swojej pracy nie musi znać się na kalendarzu i zegarku 😀 ;-)))))
Na pewno masz sporo racji 🙂 ale ja Cię proszę-jakieś podstawy… 😛
A po co? ;)) Tam jest wyższa organizacja pracy i życia. ;-)) U nas człowiek musi mieć jakieś podstawy, bo Polak musi się nakombinować w pojedynkę, żeby sobie poradzić, to też ma rozwiniętych więcej zmysłów.
Polak ma w genach walkę o przetrwanie 😛
Kiedy intensywnie uczyłam się angielskiego, używałam czatu Yahoo do szlifowania konwersacji. Faktycznie, szybko uzyskałam biegłość w rozmowach, ale przy okazji parę razy zaliczyłam szczękospad :)))
Koronny przypadek: rozmawiam z panem sporo po 50, gościu przedstawia się jako inżynier geolog, opowiada mi o swoich podróżach, dyskusja na poziomie leci.. W ferworze konwersacji zacytowałam jakąś łacińską maksymę, a gość mi replikuje:: „Nie mów do mnie po polsku, bo cię nie rozumiem”.
Nie każdy Polak zna łacinę, ale chyba 99% takich z wyższym wykształceniem rozpozna, kiedy używasz łaciny. Tyle na temat :))))))
Nawet bez wyższego wykdztałcenia da się rozpoznać język łaciński.
Dobijasz mnie tymi opowieściami 😉
A szlag wiesz jak ja się załamałam? Toż mój wrodzony optymizm co do kondycji ludzkiej szlag trafił…
Wszyscy narzekają, ze Polacy to nieuki, buraki i nadęte jełopy. Kiedy poznaje się z bliska inne nacje, zaczyna się nabierać szacunku dla własnej nacji.. Przynajmniej ja nabrałam 🙂
W każdym ale to w każdym kraju są takie perełki.
Ja już zdążyłam się przyzwyczaić, aczkolwiek nierozgarnięcie w niektórych krajach jest naprawdę powyżej jakiegokolwiek poziomu 🙂
A który naród jest najbardziej ogarnięty? Stawiam chyba na Japończyków lib Chińczyków. U nich dyacyplinę i wiedzę wciąga się z mlekiem matki 😉
Oj, Chomikowa, flaga Szwajcarii jest całkiem ładna, kolory też te same, więc dlaczego chłopaka się czepisz 🙂
Ja tam nie miałbym nic przeciwko, gdyby do Polski przenieść trochę Szwajcarii, na przykład parę gór i górę pieniędzy 🙂
Ja też bym się opowiadała za tą gorą pieniędzy 😉
No i ten krzyż… 😉 Pasuje jak ulał 😀
Jako kraj męczenników 😉
bylebyście nie przenieśli fioletowych krów;D
Krowy jak krowy, ale czekoladą bym nie pogardziła….
Myślę, że u nas też niektórzy mają problem z wiedzą. Najlepiej widać, kiedy przeprowadzają sondy uliczne ( o egzaminach nie wspomnę).
A Szwajcarią i jej mieszkańcami jestem zauroczona.
Zasyłam serdeczności.
Pewnie, że mają problem, ale to jest „problem” dla nas. Dla innych krajów problemem jest, gdy 16-latek nie wie gdzie leży Ameryka…
Angole to znani w świecie bystrzaki, jak chAmerykanie 😛 😀 hahahahaha no ale taki jest urok niektórych narodowości – niczym nie grzeszą 😛 😀
Zgadzam się, Amerykanie i Brytyjczycy. Świetna mieszanka. Aczkolwiek moim zdaniem ten lekki debilizm wynika ze sposobu w jaki są wychowywani.
Dzisiejsza młodzież np. debilnieje w tempie zatrważającym.
Moja 17 letnia kuzynka z Niemiec nadal jest święcie przekonana że czyste ubranie magicznie pojawia się w szafie.
A nie jest to zjawisko magiczne? 😉
Widocznie jest, ale tylko w niektórych przypadkach jak: nastolatki i mężowie.
Mój facet nadal dziwi się że coś w szafie nie leży tylko czeka na ściągnięcie z suszarki 😀
Ha, ha 🙂 Amerykanie pod tym względem są też fajni. 🙂 🙂
Haha ha…błaha ha.. U ha ha. Ty lepiej zobacz jakie oni mają do dziś krany. Bidoki nie znają mieszadła… Wolą se poparzyć dupska gorącą wodą niż podglądać cywilizowane narody.
Co Ty mówisz? Nie byłam nigdy w Anglii, to nie wiem 😀
http://e-perfect.com.pl/wp-content/uploads/2015/07/rozwiazanie.jpg
Noooo kto jak kto ale Polak potrafi !!! 😀 😀 😀
Zapomniałaś JAGA o tym że nie mają gniazdek elektrycznych w łazienkach. Bo biedny Brytyjczyk jeszcze by się zabił czy coś. Kiedyś nawet się o to pytałam i dostałam odpowiedź Brytyjczyka: a po co ci gniazdko w łazience?
No hm… żeby włosy wysuszyć suszarka na przykład?
Chociaż może w jakimś nowszym budownictwie już mają… nie wiem 🙂
Może na nich tak upał działa. Mózg się zagrzewa i przestaje funkcjonować… Nie wiem jak inaczej sobie tłumaczyć to co opisujesz. Ja rozumiem jednostki takie, ale żeby większość….
Gadałam z Sąsiadką (Angielka). Mówi, że też jest przerażona głupotą swoich rodaków. Podobno tutaj im mózg odbiera.
Jane- jak miło znów Cię widzieć 🙂
Mnie miło znowu tutaj być 🙂
:*
„Nie wiem, jakim cudem ten kraj notuje jakikolwiek rozwój gospodarczy…”
Dzięki imigrantom ekonomicznym, w dużej mierze z Polski.
Obawiam się, że masz rację.
Pozdrawiam!