Weekend.
Akurat nad babcią wypadł dyżur Rodzicielki. Ja wiem, że ona źle to znosi i wcale się jej nie dziwię.
W sobotni wieczór schodzę do Rodzicielki i Przyszywanego. Zaglądam do babci. Babcia jak zawsze po lekach wesoło sobie nuci jakąś nieznaną mi melodię pod nosem i mało świadomie patrzy w telewizor.
-Wszystko u ciebie ok, babciu?-Pytam nie oczekując w sumie żadnej odpowiedzi.
-A dobrze, Duża. Taki ładny był dzionek.
No tak- jak zawsze jest/był ładny dzionek.
Zaglądam do sypialni, gdzie zalega w łóżku przed kolejnym telewizorem Przyszywany. W rękach tuli Chuchusia- ulubioną przytulankę (sówkę) Potomka Artystów, czyli jego wnuczka.
-Oglądasz telewizję z Chuchusiem?- Pytam czule i z troską.
Pokiwał twierdząco głową.
-Podoba się Chuchusiowi?- Pytam już nie wiem czy poważnie, czy nie.
-Podoba.- Odpowiada najpoważniej w świecie.
-No to super…-Zaciskam usta z lekkim niedowierzaniem i zamykam drzwi do sypialni.
Zostało mi ostatnie pomieszczenie.
Kuchnia.
Krząta się po niej Rodzicielka. Stoję w drzwiach i obserwuję.
-O, dziecko! Dobrze, że jesteś. Słyszysz jak napierdzielają w mieście?
Wbijam w matkę moją pytająco wzrok.
-No nie słyszysz, dziecko tej muzyki za oknem w mieście?!-Pyta się mnie jeszcze bardziej zdziwiona, niż ja jestem zdziwiona tym, że słyszy jakąkolwiek muzykę…
-Nieee, mamo… Nie słyszę żadnej muzyki.
-A ty już kompletnie ogłuchłaś? Przecież trudno tej muzyki nie słyszeć! Jakaś impreza musi być w mieście.
Nasłuchuję jeszcze intensywniej… No cholera jasna. Słyszę ciszę. Ciszę, którą na szczęście u nas słychać najczęściej. Patrzę pytająco na matkę.
-Głuchol jesteś!- Krzyczy zirytowana.
-Nie jestem głucha! NIC NIE SŁYCHAĆ! Ale niepokojące jest to, że to ty słyszysz muzykę… Mam tylko nadzieję, że muzyka ci się podoba.
Rodzicielka zerka na mnie niepewnie i milczy.
-Chcesz mi, mamo powiedzieć, że byłaś przed chwilą na imprezie?- Naśmiewam się z niej coraz bardziej- Spotkałaś znajomych? Alkohol lał się strumieniami?
-Nie naśmiewaj się z własnej matki!- Krzyczy do mnie i podchodzi do okna. Nerwowo szarpie za klamkę i je uchyla. Cisza… Milczymy wymownie.
Nie słychać kompletnie NIC…
-No dobra, dziecko. Już nie słychać muzyki- oznajmia ewidentnie zakłopotana i zamyka delikatnie okno.
-Nie no spoko, matka. Dla mnie najważniejsze, że się dobrze bawiłaś. Potańczyłaś? Poznałaś nowych ludzi? No to super. Już jest po imprezie, czas iść do łóżka. Cieszę się, że trafiłaś do domu.- Poklepuję matkę po ramieniu i wycieram łzy śmiechu z policzków.
Boję się wyjrzeć za okno. Jak na całą rodzinę przystało, możliwe, że zobaczę przechadzającą się majestatycznie po ogrodzie żyrafę. Wolę iść prosto do łóżka. Spać.