życzenia na wielkanocnego zajączka ;)

 easter happy easter kissxthexstars GIF
źródło:giphy.com

KOCHANI 🙂
Cały dzień próbowałam każdą wolną chwilę poświęcić na wymyślenie, czego Wam życzyć.
W pracy zrobiliśmy sobie „jajeczko”. Spędziłam bardzo przyjemnie godzinę. Żartom i miłym słowom nie było końca. Życzę Wam w takim razie takich Świąt, jakie ja miałam dzisiaj „jajeczko” w pracy 🙂 Niech to będą Święta pełne miłych słów, ciepła i radości 🙂
Niech Wam zajączek bryka razem z wesołymi jajkami (jakkolwiek to teraz brzmi 😀 ). Cieszcie się sobą, uśmiechajcie jak najwięcej i ODPOCZNIJCIE 🙂
Czytaj dalej „życzenia na wielkanocnego zajączka ;)”

syndrom ofiary

źródło:pixabay.com

Żyjemy codziennością. Nie mamy czasu zastanawiać się losem innych. Ktoś umiera. To normalne… Ktoś choruje. Cóż… takie rzeczy się zdarzają. Ktoś inny cierpli na chroniczną samotność. Niech się sam ogarnie. Wystarczy nam swoich problemów. To gdzieś daleko, nas w ogóle nie dotyczy. To, że mąż znęca się nad swoją żoną też nie. A już na pewno nie w XXI wieku…
Niedawno spotkałam się ze znajomymi. To są dla mnie nowi ludzie, więc o ich życiu i ludziach, którymi się otaczają wiem niewiele. I po ostatnim spotkaniu już nie wiem, czy chcę wiedzieć więcej…
Ich przyjaciel (bardziej jego, niż jej) poznał swoją żonę jeszcze w liceum. Uczyła go języka polskiego. Wielka, zakazana miłość. Namiętność, łzy, radość. Pełna huśtawka nastrojów. W końcu wygrywa rozsądek. Dziewczyna decyduje się na rozstanie. Oboje próbują ułożyć sobie życie, tylko po to, aby po kilku latach do siebie wrócić. Dzieli ich niecałe 10 lat. To prawie nic w dorosłym życiu. Można tworzyć normalny dom.
Dziewczynę troszkę niepokoi jego towarzystwo i wybuchowy charakter. Ale kocha go. Bardzo kocha. Zachodzi w ciążę. wcale nie nieplanowaną. Marzyła o tej córeczce już od dłuższego czasu. W momencie, kiedy zaczęła poświęcać uwagę dziecku, on zakłada własną działalność. Zatrudnia kilka młodych dziewczyn. Nikt nie wie co ten facet ma takiego w sobie, ale prawie każda z nich staje się jego niewolnicą. W każdym aspekcie życia. Księgowa staje się jego stałą kochanką.
Jego żona przymyka na wszystko oko. Wyszaleje się, to wszystko wróci do normy… Przecież tak bardzo się kochali. Nic nie zniszczy ich miłości. Księgowa bardzo często pojawia się w ich domu. Dochodzi do tego, że małżonka sama odwozi swojego męża do „Cioci Izy” na weekendy. Czy liczy na odrobinę spokoju od wszystkich awantur…? Czy może nadal wierzy, że wszystko wróci do normy…?
Mija wiele miesięcy i okazuje się, że na świat przyjdzie kolejne dziecko. Tym razem już bardzo nieplanowane. On wpada pierwszy raz w prawdziwą furię. Bije ją po twarzy, kopie po udach, nerkach i rękach, które zasłaniają brzuch.
Czytaj dalej „syndrom ofiary”

ulice pełne cudów

źródło:pixabay.com

Wychodzę z domu. Po drodze na przystanek tramwajowy wchodzę do osiedlowego sklepiku. Przy kasie stoi tata z synkiem. Szybko kupują pieczywo, wodę i jajko niespodziankę dla chłopca.
-Tylko nie mów mamie, że znów jadłeś słodycze, bo nie tylko tobie się oberwie ale tatusiowi również- mówi tata ni to żartem, ni serio.
-Tato, ostatnio też mnie o to prosiłeś a mama i tak się dowiedziała! Ona zawsze wszystko wie!
Uśmiecham się delikatnie. Śmieszny chłopaszek. Pewnie ma to po tatusiu 😉 Tę śmieszność 😉
Wsiadam do tramwaju. Decyduję się nie wyjmować z torebki książki, na którą i tak nie mam już od wielu dni czasu. Wyglądam przez okno. Na co dzień prowadząc samochód nie jestem w stanie dostrzec nawet tego, że wyburzyli kamienicę, która stała tam na rogu od zawsze…
Za oknem widzę zakochane pary, rodziny na spacerach, mamę krzyczącą na swoją córkę. Na którymś przystanku niezgrabnie siedzi para nastolatków. Widać, że próbują „być ze sobą” od niedawna.
Z tramwaju biegnę szybko do sklepu po wodę mineralną. Spóźniona na spotkanie, próbuję na szybko wybrać cokolwiek, co nie ma w sobie bąbelków i cukru. Wbrew pozorom wcale nie jest to takie proste 😛
-Ale czy to ma znaczenie jaki ser? Naprawdę ma, czy on będzie miał większe dziurki, czy mniejsze????- dziwi się do słuchawki telefonu facet dobrze po 40-stce. -Dobrze, kupię z dużymi dziurkami. Wiem, że taki jest najlepszy, przecież zawsze taki kupujesz. Zrobisz na jutro dla nas ten pyszny sos serowy?
Zrobi. Na pewno zrobi. One zawsze to robią.
Czytaj dalej „ulice pełne cudów”

życzę Wam… :)

movies movie christmas 80s christmas movies
źródło:giphy.com

 

Kochani… 🙂

Życzę nam wszystkim, aby w wiadomościach telewizyjnych (którakolwiek stacja 😛 ) wiało nudą.
Mikołajowi, żeby nic się nie popierniczyło i przyniósł DOKŁADNIE to, o co go prosiliśmy w liście.
Czytelniczkom życzę, żeby to wszystko poszło w cycki!
Remonty w domach niech się same skończą.
Teściowe niech w końcu zamilkną.
Odrobiny śniegu i dużo uśmiechu!
Niech to po prostu będą SPOKOJNE Święta Bożego Narodzenia.
Czytaj dalej „życzę Wam… :)”

poszłam na ślub

źródło:pixabay.com
źródło:pixabay.com

-Matko, nie…-pomyślałam, gdy Matka Polka wręczała mnie i Mojej Blondynie zaproszenie na ślub jej brata. Ani to mój bliski znajomy, ani ten ślub ma szanse powodzenia, więc nie mam motywacji, żeby tam iść. Jechać, bo to 30 km ode mnie…
Pan Młody to taka standardowa wersja Panny Młodej. Zbliża się do 30-stki, więc to już najwyższa pora, żeby wziąć ślub, uwić gniazdko i wychowywać dzieci. Nie wiem, jakim cudem on tego dokonał, ale nawet udało mu się przed ślubem zapewnić sobie status tatusia. Chociaż statusem tatusia mógł już się chwalić wcześniej- gdy tylko rok temu oświadczył się 21-letniej dziewczynie…
Czytaj dalej „poszłam na ślub”

ostatnie chwile na wyspie Rodos

żródło: własne
żródło: własne

Magiczny pobyt na wyspie Rodos powoli dobiega końca. Spełniłam kolejne marzenie-zobaczyłam wyspę, która od wielu lat chodziła mi po głowie. Miałam to szczęście mieszkać tu przez pół roku i miałam jeszcze więcej szczęścia, ponieważ mieszkałam (nadal mieszkam 😉 ) zaraz przy Lindos– najpiękniejszym ( i niestety najdroższym…) miejscu na Rodos 🙂 Pomimo tego, że wyspa nie jest duża, nadal odkrywam na niej przecudne miejsca, tawerny i zabytki. Nie wiem, jak ktoś po tygodniowym pobycie może powiedzieć, że poznał to miejsce. Sama nie spodziewałam się tutaj tylu miejsc, w których zakocham się bez pamięci, no ale ja jestem miłośniczką antycznych zabytków i krajobrazów. Jeśli ktoś oczekuje piaszczystych plaż, imprez i leżenia plackiem na basenie, to niech lepiej wybierze się na Jamajkę lub… do Bułgarii 😛
Czytaj dalej „ostatnie chwile na wyspie Rodos”

ucieczka przed życiem

źródło:pixabay.com
źródło:pixabay.com

Od zeszłego roku, kiedy rozpoczęłam pracę jako rezydentka w Bułgarii, poznałam masę nowych ludzi.  Wysłuchałam dziesiątki różnych historii i dochodzę do wniosku, że rezydentem zostają przeważnie te osoby, które czegoś szukają lub przed czymś uciekają. Ta praca pozwala zapomnieć, oczyścić umysł od złych emocji, odseparować się od ludzi od których chcemy odpocząć. Praca idealna na OCZYSZCZENIE. Oprócz sąsiada Austriaka, który po śmierci narzeczonej postanowił zostać rezydentem, mam za sąsiadkę Angielkę. Niesamowicie uśmiechnięta dziewczyna. Pełna energii, pozytywnych emocji. To jedna z tych osób, które tworzą naokoło siebie aurę radości i uśmiechu. ostatnio gotowałyśmy u niej w mieszkaniu kolację dla nas wszystkich z jednego apartamentu. Na jej łóżku leżały dziesiątki uporządkowanych fotografii. Kocham zdjęcia, więc podeszłam do łóżka zerknąć na kawałek życia koleżanki.
-Popatrz, Chomikowa. To wszyscy moi najbliżsi. Moi najwspanialsi rodzice. Mam najwspanialszego tatę pod słońcem, wiesz?- opowiada- A tutaj moja wspaniała babcia. Kocham słuchać jej historii z życia. Teraz przyprowadzam do niej chrześnicę, popatrz, tutaj jej zdjęcia, taka mała rozpuszczona cholera, ale najwspanialsza pod słońcem. Babcia zawsze znajdzie dla niej i dla mnie siłę, żeby wypić herbatę i się pośmiać. Bardzo kocham je obie.
Słucham, oglądam i aż zaczyna mnie ściskać w gardle. Wspaniała, kochająca się rodzina… Tęsknię za moją.
-Popatrz, Chomikowa. Tutaj Sam. Mój najukochańszy Sam bez którego nie wiem jak żyć. Tylko teraz się nie widzimy…

-Ej, ej! Jak masz swojego najukochańszego Sama, to po co tu przyjechałaś do roboty? Nie mów, że w UK nie ma roboty???-pytam, bo zdziwiona jestem BARDZO. Rzadko spotyka się rezydenta, który zostawił u siebie w domu kogoś tak bardzo ważnego.
– Wiesz co? On pojechał na misję do Iraku. Znowu…  Dlatego tu jestem. W październiku, kiedy mnie poinformował, że znów decyduje się na kilkuletnią misję, to zwariowałam. Przez 2 miesiące nie wypowiedziałam ani jednego słowa. Rodzice zaprowadzili mnie do psychiatry i to mi trochę pomogło uporać się z tym wszystkim. Musiałam coś ze sobą zrobić, dlatego jestem tutaj. Wiesz, Chomikowa, ja tu nie mam czasu na wspomnienia i rozmyślania. Sam jest tam, ja jestem tutaj. Nie wiem jak to będzie, ale muszę się z tym jakoś pogodzić.- opowiada energicznie i tak bardzo otwarcie, że aż oczy otwieram szeroko ze zdumienia. Ta energiczna i wesoła dziewczyna jeszcze pół roku temu nie chciała żyć i nie wiedziała, co zrobić ze swoim życiem…
-A na ile lat pojechał na tą misję?- pytam bardzo nieśmiało.
-Na 10 lat, ale on kocha tę pracę.

Mam łzy w oczach. Rezygnuję ze wspólnej kolacji.

z wizytą u artystów

źródło: pixabay.com
źródło: pixabay.com

Syn Przyszywanego Ojca jest muzykiem. Utalentowanym (wyjątkowo tym razem się nie nabijam 😛 ). Artysta w pełnym tego słowa znaczeniu- po nocach komponuje, w ciągu dnia organizuje koncerty a w weekendy ogarnia grafikę komputerową. Na tym jego życie się kończy. Coś takiego, jak rachunki, pranie, sprzątanie, jedzenie czy terminy umów dla faceta nie istnieją. Oczywiście doprowadza to Przyszywanego Ojca do szału, bo syn doskonale zorganizowanego człowieka jest… kompletnie niezorganizowany 😛 Wszelkie ich spotkania wyglądają tak, że Przyszywany Ojciec daje chłopakowi tylko wskazówki dotyczące uporządkowania domu, remontu silnika w samochodzie, czy podłączenia zmywarki. Nie ma się co dziwić, że ojciec jest rzadkim gościem w domu syna. Kto chciałby słuchać tylko i wyłącznie reprymend dotyczących bałaganu w domu, czy kompletnie zapuszczonego ogrodu…
Jakiś rok temu facet w końcu znalazł sobie dziewczynę, która podjęła się wyzwania ogarnięcia jego życia 🙂 Dziewczyna całkiem rozsądna (w ogóle mojego wzrostu, więc zdobyła u mnie dodatkowego plusa 😉 ), miła, ciepła i niesamowicie zakochana. IDEALNIE.
Niestety również artystka.
Dziewczyna przez ostatni rok zajmowała się remontem domu, ogarnianiem ukochanego artysty oraz całą resztą. Nadszedł długo wyczekiwany czas, kiedy w końcu zostaliśmy zaproszeni na świąteczny obiad. W wizycie pokładałam spore nadzieje, ponieważ chciałabym, żeby relacje syna z ojcem troszkę się poprawiły. Tak sobie myślałam, że skoro chałupą zajęła się w miarę rozsądna kobieta, to Przyszywany Ojciec nie będzie miał się do czego przyczepić i może relacje nabiorą lepszego kształtu…
Przekroczyliśmy próg domu. Faktycznie wygląda zdecydowanie lepiej, niż jeszcze rok temu. Zachwyciłam się drewnianym stołem, który został zrobiony na zamówienie z desek zalegających w piwnicy. Pokochałam cudowną sypialnię, w której stara drezyna służyła za stolik pod telewizor. Wzroku nie mogłam oderwać o ręcznie robionych ceramicznych talerzy. Ale prawdziwie zafascynowały mnie obrazy. Nic nadzwyczajnego- jakieś plamy na tekturze, ale plamy wyglądały naprawdę ciekawie. Każdy mógł je zinterpretować na swój własny sposób. Można było dostrzec w nich balony lub człowieka tęskniącego za swoim domem. Mogła być baletnica albo zakochana para. Mogło być na nich wszystko. Może też dlatego cieszą się sporym powodzeniem.
Przyszywany Ojciec jednak nie podzielał mojego entuzjazmu.
-A ty pod wpływem jakiś narkotyków tworzyłaś te plamy?- nabija się -Ja nie wiedziałem, synu, że wy macie dostęp do jakiś odurzających środków. Byście się ze starym człowiekiem podzielili takimi wynalazkami.
Nie wierzę…
Przyszywany dostał ode mnie pod stołem kopa. Miał być na otrzeźwienie.
-A ty mnie, Chomik do cholery co kopiesz pod stołem?! Źle coś mówię?! Jakbyś zwróciła świąteczną kolację na karton, to efekt byłby taki sam!- i dalej się zaśmiewa z własnego dowcipu.
Twarz schowałam w dłoniach. Dziewczyna uśmiecha się, ale w sumie co ma zrobić. Kulturalna jest, więc pozostaje jej się tylko uśmiechać.
Rodzicielka dla odmiany przygląda się dziełom sztuki z wielkim zainteresowaniem. Widzę, że muszą jej się podobać. Podsuwa swoje interpretacje i zadaje sporo pytań. Jeszcze w niej jest jakaś nadzieja, żeby uratować to spotkanie!
-A jak się tworzy taki… no taki…- Rodzicielka pełna stresu szuka odpowiednich słów, żeby wyrazić tę nowoczesną sztukę 😛 – bo obraz to nie jest… ale żeby stworzyć taką sztukę.
Jezuuuniuuu……………………..
Żenada.
Opcja znikania. Smartphony mają teraz od cholery opcji. Czemu jeszcze nie wymyślono opcji znikania właściciela telefonu?
-To JEST obraz- nieśmiało odpowiada dziewczyna.
-Wiesz co? Jestem zachwycona tym waszym stołem!-przerywam tę kompromitującą konwersację- Naprawdę pięknie komponuje się z tymi drewnianymi półkami!
-Tak, tylko ten stół trzeba jeszcze dopracować. Musicie go wylakierować i jakoś te prześwity między deskami ukryć. Najlepiej, żebyście deski wyszlifowali. Szlifierkę mogę wam pożyczyć. I nie sprzątajcie tego pyłu, tylko zdmuchnijcie go w te szpary i tak zalakierujcie. A te półki zaraz się wam pourywają, bo są za ciężkie. O! Już widzę, że ta jedna odchodzi od ściany! One same w sobie są zarąbiste, ale i tak wam poodpadają. Jakbyście te podpórki zrobili z drewna, to lepiej by wyglądały i lepiej trzymały te półki.
Cisza.
Ta krępująca cisza.
-Ten żyrandol jest niesamowity!- podchodzę do żyrandola, który naprawdę mnie zaciekawia i szczęśliwie znów pozwala zmienić temat.
-Prawda, że fajny?- odpowiada pani domu- Można go formować na każdy kształt a żarówki świecą światłem przypominającym płomień świecy.
-Ale takie żarówki na pewno pochłaniają mnóstwo energii!- wtrąca kto?- Przyszywany oczywiście- No i jest czerwony! Do niczego ten czerwony żyrandol nie pasuje!
-Jezu! Nie wiesz, że teraz jest tak modnie- żeby były akcenty, które do niczego niby nie pasują, ale jednak świetnie komponują się w przestrzeni?! Tak jest właśnie z TYM żyrandolem!- podnoszę głos, bo już nie wytrzymuję.
-Tak?- mocno dziwi się Przyszywany Ojciec- może i modnie… ale w ogóle nie ekonomicznie.
-Dobra, wiecie co? Musimy się już zbierać- napiętą sytuację rozsądnie przerywa Rodzicielka.
-Tak, tak! Już jest późno i faktycznie najlepiej się zebrać- przytakuję i  od razu udaję się po kurtkę.
-Dzięki za zaproszenie! Ciasto pyszne!-chwali Przyszywany.
-A, dziękuję. Pewnie dlatego, bo palca do niego nie przyłożyłam, tylko kupiłam-podsumowała pani domu…………………

Mam dziwne wrażenie, że szybciej ulegną poprawie moje stosunki seksualne, niż ich stosunki rodzinne 😛