mam to w genach

źródło:giphy.com

Mam to w genach. Po mamusi znaczy się.
Przyciągam dziwne postacie.
Albo w moim mieście jest po prostu nadwyżka dziwnych postaci.
Nie… To nie to. Oni mnie znajdują z każdego zakątka tego kraju.
Aż się ciśnie… że Polska to kraj dziwnych ludzi 😉

Do Rodzicielki zawsze ciągnęły pokrzywdzone przez los osoby, którym ona zawsze pomagała. I tak jest do tej pory. Do tej pory również ona trafia na postacie, które wykazują się nieprawdopodobnym ograniczeniem myślenia…
-Proszę pani- dzwoni pacjentka do sekretariatu mojej mamy-potrzebuję się dodzwonić do doktora Rostowskiego.
-Ale tutaj taki nie pracuje.
-Jak to nie pracuje? Ja mam do sekretariatu telefon.
-Ale na tym oddziale i w tym szpitalu o ile mi wiadomo to taki doktor nie pracuje.
-Musi pracować, bo ja mam taki telefon-uparcie twierdzi pacjentka.
-No dobrze… A skąd ma pani ten telefon?
-Wisi na lodówce.

Gdyby poczytać moje wpisy kilka lat wstecz, to dostarczyłabym czytelnikowi niespotykaną ilość idiotycznych spotkań i rozmów, które przeszłam w swoim życiu (pomijając gabinety psychiatryczne, bo tam to musi być jazda 😉 )
W pracy już się boją, kiedy odbieram nieznany numer telefonu…
Jakiś rok temu zadzwonił do mnie potencjalny klient, który chciał z nami rozpocząć współpracę. Koniecznie chciał do nas przyjechać na rozmowę. Przyjechał. W samochodzie zostawił jakąś kobietę. Zaprosiłam panią na kawę lub herbatę, jeśli tylko oczywiście wyraża na to chęć.
-To nikt proszę pani istotny. Może zostać w samochodzie.
Nikt istotny okazał się matką potencjalnego klienta. Kobieta później wydzwaniała do mnie, żebym z jego synem nie podpisywała żadnej umowy, bo on nie jest w stanie prowadzić żadnego biznesu i absolutnie sobie z tym nie poradzi. Po drodze odebrałam od człowieka kilkadziesiąt innych telefonów, że on MUSI podpisać z nami umowę, bo inaczej on sobie nie wyobraża przyszłości… Kiedy jego mama nas poinformowała, że syn leczy się psychiatrycznie i naprawdę nie jest w stanie prowadzić żadnego biznesu, odmówiliśmy współpracy.
Pan zagroził się zabije i zabije też mnie…
Znów ktoś mi groził. Już się chyba przyzwyczajam do tego dreszczyku emocji 😛

Wczoraj pod wieczór z numeru zastrzeżonego odebrałam telefon od kolejnego potencjalnego klienta.  Przedstawiam się.
-Ale to na pewno pani?- Pyta męski głos.
-Tak, proszę pana… na pewno ja…-I już budzi się we mnie czujność.
-Bo ja ze specjalistką chcę rozmawiać.
Teraz są sami specjaliści. Nawet od mycia podłóg.
-Tak, proszę pana. Jestem specjalistką.
-To pani mi coś opowie o tym co wy tam robicie.
Pięknie…
-Ale to rozumiem, że zastanawia się pan nad współpracą z nami, tak?
-No tak. I chcę dużo zarobić. Tak jakoś dziesiątki tysięcy złotych.
Myślę sobie „może być ciężko” a nawet „no ni cholery”.
-Ale wie pani, ja mam żonę. To muszę z nią przyjechać, żeby z wami podpisać umowę? Mamy intercyzę.
Dobra. Już jestem pewna, że jest Kolejnym Ciężkim Przypadkiem, Które Trafiają Tylko Do Mnie…
-Musi mieć pan założoną działalność gospodarczą, czyli swoją firmę. Tylko tyle oczekujemy.
-Czyli żony nie muszę mieć?
-Ale już ją pan ma….- to chyba bardziej pytanie, niż przytaknięcie ale sama nie wiem czemu prowadzę rozmowę. Chyba mam wrażenie, że jestem w jakiejś audycji radiowej, w której prowadzący zmienia głos i wydzwania po ludziach wkręcając ich w absurdalną sytuację…
-A zdarzyło się już pani, że czuła pani, że ktoś jest totalnym debilem i nie nadaje się na prowadzenie biznesu?
No właśnie już teraz mam takie wrażenie, ale coś mi mówi, że będę albo w radio albo na youtubie…
-Jakbym do pani przyjechał, to dostanę do picia kawę albo jakiś napój?
-To może bym przywiózł szampana? Pije pani czasem w pracy alkohol?
-Zdarza się pani prowadzić auto pod wpływem alkoholu?
No właśnie chyba tylko to auto mnie powstrzymuje od picia alkoholu w pracy… 😛
-To ja przyjadę do pani. Ale ma pani męża? Bo jak pani ma męża, to trochę bez sensu.
-A pan coś wspominał o żonie…
-A wie pani… raz się ma żonę, raz się jej nie ma.

No tak… raz się ją sobie wyobrazi, potem ona po zażyciu różowych tabletek znika. Świat jest spokojniejszy i zapada się w głęboki w sen. Następnego dnia ona znów jest 😛

Straciłam 35 minut mojego spokojnego wieczornego życia na rozmowę, z kimś z kim OWSZEM- nie podpisałabym umowy.
I ja tak tracę życie na dziesiątki takich rozmów.
-Chomik! My się boimy! Ty się już nie umawiaj na spotkania i nie rozmawiaj z obcymi przez telefon! Coraz dziwniejszych ludzi nam przyciągasz!- Poinformowała mnie moja ekipa w pracy 🙂

2 odpowiedzi na “mam to w genach”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.