z wizytą u artystów

źródło: pixabay.com
źródło: pixabay.com

Syn Przyszywanego Ojca jest muzykiem. Utalentowanym (wyjątkowo tym razem się nie nabijam 😛 ). Artysta w pełnym tego słowa znaczeniu- po nocach komponuje, w ciągu dnia organizuje koncerty a w weekendy ogarnia grafikę komputerową. Na tym jego życie się kończy. Coś takiego, jak rachunki, pranie, sprzątanie, jedzenie czy terminy umów dla faceta nie istnieją. Oczywiście doprowadza to Przyszywanego Ojca do szału, bo syn doskonale zorganizowanego człowieka jest… kompletnie niezorganizowany 😛 Wszelkie ich spotkania wyglądają tak, że Przyszywany Ojciec daje chłopakowi tylko wskazówki dotyczące uporządkowania domu, remontu silnika w samochodzie, czy podłączenia zmywarki. Nie ma się co dziwić, że ojciec jest rzadkim gościem w domu syna. Kto chciałby słuchać tylko i wyłącznie reprymend dotyczących bałaganu w domu, czy kompletnie zapuszczonego ogrodu…
Jakiś rok temu facet w końcu znalazł sobie dziewczynę, która podjęła się wyzwania ogarnięcia jego życia 🙂 Dziewczyna całkiem rozsądna (w ogóle mojego wzrostu, więc zdobyła u mnie dodatkowego plusa 😉 ), miła, ciepła i niesamowicie zakochana. IDEALNIE.
Niestety również artystka.
Dziewczyna przez ostatni rok zajmowała się remontem domu, ogarnianiem ukochanego artysty oraz całą resztą. Nadszedł długo wyczekiwany czas, kiedy w końcu zostaliśmy zaproszeni na świąteczny obiad. W wizycie pokładałam spore nadzieje, ponieważ chciałabym, żeby relacje syna z ojcem troszkę się poprawiły. Tak sobie myślałam, że skoro chałupą zajęła się w miarę rozsądna kobieta, to Przyszywany Ojciec nie będzie miał się do czego przyczepić i może relacje nabiorą lepszego kształtu…
Przekroczyliśmy próg domu. Faktycznie wygląda zdecydowanie lepiej, niż jeszcze rok temu. Zachwyciłam się drewnianym stołem, który został zrobiony na zamówienie z desek zalegających w piwnicy. Pokochałam cudowną sypialnię, w której stara drezyna służyła za stolik pod telewizor. Wzroku nie mogłam oderwać o ręcznie robionych ceramicznych talerzy. Ale prawdziwie zafascynowały mnie obrazy. Nic nadzwyczajnego- jakieś plamy na tekturze, ale plamy wyglądały naprawdę ciekawie. Każdy mógł je zinterpretować na swój własny sposób. Można było dostrzec w nich balony lub człowieka tęskniącego za swoim domem. Mogła być baletnica albo zakochana para. Mogło być na nich wszystko. Może też dlatego cieszą się sporym powodzeniem.
Przyszywany Ojciec jednak nie podzielał mojego entuzjazmu.
-A ty pod wpływem jakiś narkotyków tworzyłaś te plamy?- nabija się -Ja nie wiedziałem, synu, że wy macie dostęp do jakiś odurzających środków. Byście się ze starym człowiekiem podzielili takimi wynalazkami.
Nie wierzę…
Przyszywany dostał ode mnie pod stołem kopa. Miał być na otrzeźwienie.
-A ty mnie, Chomik do cholery co kopiesz pod stołem?! Źle coś mówię?! Jakbyś zwróciła świąteczną kolację na karton, to efekt byłby taki sam!- i dalej się zaśmiewa z własnego dowcipu.
Twarz schowałam w dłoniach. Dziewczyna uśmiecha się, ale w sumie co ma zrobić. Kulturalna jest, więc pozostaje jej się tylko uśmiechać.
Rodzicielka dla odmiany przygląda się dziełom sztuki z wielkim zainteresowaniem. Widzę, że muszą jej się podobać. Podsuwa swoje interpretacje i zadaje sporo pytań. Jeszcze w niej jest jakaś nadzieja, żeby uratować to spotkanie!
-A jak się tworzy taki… no taki…- Rodzicielka pełna stresu szuka odpowiednich słów, żeby wyrazić tę nowoczesną sztukę 😛 – bo obraz to nie jest… ale żeby stworzyć taką sztukę.
Jezuuuniuuu……………………..
Żenada.
Opcja znikania. Smartphony mają teraz od cholery opcji. Czemu jeszcze nie wymyślono opcji znikania właściciela telefonu?
-To JEST obraz- nieśmiało odpowiada dziewczyna.
-Wiesz co? Jestem zachwycona tym waszym stołem!-przerywam tę kompromitującą konwersację- Naprawdę pięknie komponuje się z tymi drewnianymi półkami!
-Tak, tylko ten stół trzeba jeszcze dopracować. Musicie go wylakierować i jakoś te prześwity między deskami ukryć. Najlepiej, żebyście deski wyszlifowali. Szlifierkę mogę wam pożyczyć. I nie sprzątajcie tego pyłu, tylko zdmuchnijcie go w te szpary i tak zalakierujcie. A te półki zaraz się wam pourywają, bo są za ciężkie. O! Już widzę, że ta jedna odchodzi od ściany! One same w sobie są zarąbiste, ale i tak wam poodpadają. Jakbyście te podpórki zrobili z drewna, to lepiej by wyglądały i lepiej trzymały te półki.
Cisza.
Ta krępująca cisza.
-Ten żyrandol jest niesamowity!- podchodzę do żyrandola, który naprawdę mnie zaciekawia i szczęśliwie znów pozwala zmienić temat.
-Prawda, że fajny?- odpowiada pani domu- Można go formować na każdy kształt a żarówki świecą światłem przypominającym płomień świecy.
-Ale takie żarówki na pewno pochłaniają mnóstwo energii!- wtrąca kto?- Przyszywany oczywiście- No i jest czerwony! Do niczego ten czerwony żyrandol nie pasuje!
-Jezu! Nie wiesz, że teraz jest tak modnie- żeby były akcenty, które do niczego niby nie pasują, ale jednak świetnie komponują się w przestrzeni?! Tak jest właśnie z TYM żyrandolem!- podnoszę głos, bo już nie wytrzymuję.
-Tak?- mocno dziwi się Przyszywany Ojciec- może i modnie… ale w ogóle nie ekonomicznie.
-Dobra, wiecie co? Musimy się już zbierać- napiętą sytuację rozsądnie przerywa Rodzicielka.
-Tak, tak! Już jest późno i faktycznie najlepiej się zebrać- przytakuję i  od razu udaję się po kurtkę.
-Dzięki za zaproszenie! Ciasto pyszne!-chwali Przyszywany.
-A, dziękuję. Pewnie dlatego, bo palca do niego nie przyłożyłam, tylko kupiłam-podsumowała pani domu…………………

Mam dziwne wrażenie, że szybciej ulegną poprawie moje stosunki seksualne, niż ich stosunki rodzinne 😛

39 odpowiedzi na “z wizytą u artystów”

  1. No to lody przełamane 🙂
    Jak nic dziewczyna syna przyszywanego ojca, wie kogo jak coś zapraszać do siebie 😀 Ciebie i tylko ciebie 😉
    Na twoim miejscu ja bym jej na odchodne powiedziała żeby się nie martwiła bo Rodzicielka z Przyszywanym ojcem tak już mają i zawsze marudzą i krytykują 🙂

  2. „W wizycie pokładałem spore nadzieje, ponieważ chciałabym, żeby relacje syna z ojcem troszkę się poprawiły” – Anna Grodzka jest z Ciebie dumny;p

    Jesteś pewna, że ta dziewczyna to artystka, a nie Pani psycholog witająca każdego testem Rorschacha?? 😉 Niby każdemu pokazuje swoje dzieła (tak – można użyć takiego słowa)… a po odwiedzinach wręcza karteczkę formatu a-0 z drobnymi uwagami dotyczącymi stanu danej osoby…;)

  3. Twój Przyszywany jest chyba rodzonym bratem mojego Szanownego (małżonka).. Aczkolwiek Szanowny chyba by kopa zrozumiał, a przynajmniej by się obraził i zamilkł .. 😛 :)))))

  4. Czyli Przyszywany z gatunku „człowiek dowcipny”? Tak, jak mój szwagier? Cóż i tacy się w życiu zdarzają. Może takiego człowieka tolerować pod warunkiem, że nie żywi się żadnych złudzeń, iż on się zmieni lub czegoś nauczy…

    1. Haha. Pamiętam Twojego szwagra. Mogą mieć ze sobą sporo wspólnego 😉 ale wiem, ze Przyszywany chyba się starał, tylko jakoś Mu nie wyszło 😛

  5. Współczuję tej dziewczynie i synowi Twojego Przyszywanego Ojca też współczuję. To chyba taka sytuacja gdy niezależnie co zrobią i tak zawsze będą skrytykowani 🙁 Niestety tak czasami bywa w rodzinie.

  6. Myślę, ze najzdrowiej dla wszystkich będzie, gdy od czasu do czasu spotkacie się gdzieś „na mieście”, na kawie, obiedzie czy coś.
    Co się dotąd nie udało już się nie uda i czynienie prób tylko wszystkich, dokładnie frustruje.

  7. Z życia wzięte. Skrytykowani długo zapamiętają tę wizytę, a do tego będzie im się odbijać czkawką. A nie prościej powiedzieć: to nie mój gust, ale ten pokój ma też swój urok. Wydaje mi się, że zabrakło dyplomacji do ułożenia dobrych stosunków. Zante dobrze radzi spotykać się gdzieś w mieście. Dla dobra wszystkich.

    1. Tylko wiesz co? Jest różnica pomiędzy byciem wrednym, żeby sprawić komuś przykrość (jak często mają teściowe) a byciem wrednym nieświadomie. Przyszywany tak ma, że On chyba nie chciał sprawić przykrości, tylko paplał co Mu ślina na język przyniosła. Założę się, że nawet Mu przez myśl nie przeszło, że to, co gadał, może komuś sprawić przykrość…

            1. Wydziera się. Ale On jest starszy,więc Jemu wolno 😛 choć odkąd jest chory i nie wolno Mu się denerwować i podnosić głosu, to jest ciszej 😉

  8. No, slabo wyszła wizyta, fakt…Moze trzeba było parę scenariuszy przewidzieć i wyklarowac Przyszywanemu, że podczas wizyty najlepiej zrezygnować z krytyki i glosnego wypowiadania opinii, zamiast tego lepiej wybrać temat neutralny, rzucić żartem itp?
    Myslew, ze dziewczyna Syna Przyszywanego dostrzegła i doceniła twoje starania…W rodzinie potrzeba duuuuzo dyplomacji czasami…

    1. Hm.. tak Chomikowa, przed wyjściem gdzieś ćwiczcie scenariusze 😀
      To jemu się odechce albo wychodzić albo odzywać w gościach jak już pójdzie 😀

      1. Dlatego ja 95% rodziny unikam. Ja nie mam problemu z dyplomacją 🙂 To oni wiecznie mnie krytykują za moje życiowe wybory.

    1. Widać, że w to wszystko jest włożone niedużo pieniędzy, bo przecież skąd młodzi artyści mają brać pieniądze, ale mimo że nie wszystko na pierwszy rzut do siebie pasowało, to jednak tworzyło świetny klimat 🙂

  9. Ehh, Chomik, Chomik…
    Ty też jesteś niezła…
    Masz w sobie zajebiście dużo empatii.
    Tyle, że chyba jej nie kontrolujesz.
    Kopnę mówiącego, bo komuś zrobi się przykro.
    Pozachwycam się, bo komuś będzie miło.
    Ktoś powiedział coś i komuś nie było miło… powód do załamania 🙂

    Strasznie się przejmujesz… Bardziej niż to wszystko warte.
    A później się dziwisz, że przyciągasz nieszczęścia… I pewnie w głowie Ci siedzą dłużej niż przeciętnie.

    Świata nie zbawisz… nawet tak małej rzeczy jak stosunki ojciec-syn nie naprawisz, bo mają kompletnie odmienne podejście do życia.
    Sami musieliby chcieć siebie nawzajem zrozumieć…

    Ty się Chomik skup na cieszeniu życiem a nie martwieniu problemami innych 🙂
    I się śmiej zamiast kopać pod stołem 🙂
    To zdrowsze i lepij rozładowuje napięcie 🙂

    1. No mężczyzna! Oczywiście ;P Wy tylko się życiem cieszycie 😛 Ja wiem, że czasem może troszkę z empatią przesadzam, ale tylko czasem, apf! 😀
      Jakby Twój brat był w kiepskich stosunkach z ojcem (który na dodatek jest naprawdę chory), to chyba chciałbyś, żeby było między nimi lepiej, hm? A może i byś nie chciał. To nadal byłoby typowo męskie podejście 😛

      1. Wiesz… jeżeli im samym nie zależy na lepszych stosunkach, to już niewiele da się zdziałać…
        A gdyby im zależało, to bym z nimi porozmawiał, żeby przynajmniej byli w stanie zrozumieć podejście drugiej strony.

        A jak już jest głupia sytuacja, to lepiej obśmiać wypowiedź niż kopać pod stołem 🙂
        Takie moje męskie podejście 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.