
W sobotę rano przybiegła do mnie Rodzicielka.
-Słuchaj! Przyszywany Ojciec jest gorszy od małego bachora!
Nie zaprzeczam ani odrobinkę i czekam na ciąg dalszy historii.
-Słuchaj! Ty wiesz co on zrobił?! Właśnie przegrzebał całą moją szafę w poszukiwaniu prezentów pod choinkę! I pyta się mnie czy taki śliczniusi prezencik z ozdobnym krawatem to dla niego. CZUJESZ, Dziecko? NO CZUJESZ?! On robi to samo, co ty, kiedy miałaś 6 lat!
Żeby to pierwszy raz… Co roku jest to samo. Matka chowa dla niego prezenty po całym domu a on i tak je wygrzebuje spod ziemi
-A ja?- pomyślałam- Jejuśku… a mnie w ogóle te prezenty nie chodzą po głowie. Nie mogę się doczekać wieczoru, kiedy ze spokojną głową wszyscy usiądziemy przy stole i w końcu spędzę czas z moją rodziną. To chyba dorosłość. Czas, kiedy nie zależy nam prezentach, tylko na czasie spędzonym przy ciepłym posiłku z najbliższymi…
Przyszywany, jak widać jeszcze do tego nie dojrzał
-Wiecie co?- zagaduje Rodzicielka do mnie i do Przyszywanego w czasie drogi na Wigilię.- Widziałam ostatnio w Internecie (Rodzicielka stała się wielką fanką Internetu i fb…) taki filmik, w którym poproszono kilkoro dzieci, żeby napisały na jednej kartce to, co chciałyby dostać od Św. Mikołaja a na drugiej, to co chciałyby dostać od rodziców. I te dzieci napisały na kartkach do Mikołaja, że oczywiście chciałyby jakieś gry i zabawki a na liście do rodziców wiecie co?
-Pewnie, że chciałby spędzać z nimi czas i się bawić?- przerywam JA.
-No właśnie! W całej tej świątecznej gonitwie za prezentami dla dzieci nikt nie myśli, że one by chciały po prostu spędzać z nami czas. Ale to nie wszystko. Później prowadzący na tym filmiku proszą dzieci, żeby wybrały tylko jeden list, który mogą wysłać-albo ten do Mikołaja albo ten do rodziców. Oczywiście dzieci się bardzo wahają, ale w końcu wybierają do wysłania ten list, który jest pisany do rodziców.
-Pewnie, że tak. Dzieci wcale nie potrzebują tylu zabawek, ile dostają. One chcą spędzać z rodzicami czas. Badania pokazują, ze dzieci do 2 roku życia w ogóle nie potrzebują zabawek. Starcza im to, co mają naokoło siebie. A poza tym…-zamyślam się- dzieci, które mają niby wszystko a nie mają czasu z rodzicami są cholernie nieszczęśliwe.
Jako była nauczycielka i była studentka pedagogiki powymądrzałam się JA
-W sumie macie rację-wtrącił się Przyszywany- dzieciaki to takie ufne, towarzyskie stworzenia. Pamiętam, że moje dzieciaki zawsze się cieszyły jak gdzieś razem mogliśmy pojechać.
-Ale zobaczcie- To nie tylko tak jest z dzieciakami. Z dorosłymi jest tak samo. Możesz mieć w cholerę pieniędzy a wcale ci to szczęścia nie da.
-Pieprzysz, Chomik jak zwykle- karci mnie Przyszywany.- Jak nie masz pieniędzy, to nie masz nic. Nie masz domu, nie masz na lekarstwa, nie masz na swoje bluzeczki. Kasa jest potrzebna i nikt mi nie wmówi, że nie jest!
-Ok, mądralo- kasa jest potrzebna do życia. Jest potrzebna na rachunki, na jedzenie, na jakieś przyjemności jak moje bluzeczki (myślałby kto ), ale jak masz w cholerę kasy a jesteś sam, to i tak jesteś nieszczęśliwy!
-Ja tam jestem szczęśliwy, jak mam pieniążki- raduje się, jak dziecko.
-Teraz ty pieprzysz! Miałeś w ch*** pieniędzy, najnowsze telewizory, sprzęt audio i najnowsze samochody. Stać cię było na podróże, ale nigdzie nie wyjeżdżałeś, bo nie miałeś z kim! I nikt mi nie wmówi, że byłeś szczęśliwy, jak byłeś sam! Możesz mieć wszystko! Ale po pierwsze uszczęśliwia cię to tylko na chwilę a po drugie jak nie masz do kogo otworzyć buzi, to te wszystkie bajery możesz sobie wsadzić. Tak samo jest z dziećmi.
Rzekłam.
-W sumie, Chomik to masz rację…
https://www.youtube.com/watch?v=3dAQ6_gXQy4
Masz rację…
Na co komu kasa na wyjazdy, jeśli nie ma się z kim później wspominać wspólnych zachodów słońca? Zdjęcia? Nie oddają chwili
(czas na reklamę;D a jeśli komuś się podobają fotki zachodów słońca i ma fb – zapraszam na https://www.facebook.com/phoenixlk/media_set?set=a.123449567698639.9247.100001007889543&type=3. Może częstsze odwiedziny zmotywują mnie wreszcie do aktualizacji;D)
Masz szczęście, że Cię lubię
W pierwszej kolejności chciałam napisać, że to jakieś dziwne dzieci, bo moje by wysłały ten z prośbą o prezenty. Ale potem zajarzyłam, że czasu im poświęcałam dużo, a kasy zawsze miałam mało, więc nie ma się co dziwić, że tak by zrobiły
Lubię prezenty, nie ma co gadać.A najbardziej związaną z nimi niespodziankę, więc chyba też jestem jeszcze bachorem :))). Z tym, że lubię je i dostawać i dawać :). Natomiast jeśli chodzi o dzieci to.. Widziałam kiedyś w Niemczech taki kalendarzyk – prezent na Dzień Matki. Tam dziecko zapisywało, co chce zrobić dla mamy – poodkurzać, wymyć naczynia, wytrzepać dywan, pobawić się z braciszkiem. Należało sobie wybrać dane zobowiązanie i podetknąć dziecięciu pod nos – dziś proszę pobaw się z młodszym rodzeństwem, bo ja muszę wymyć okna. Może takie coś wato zrobić dla swojego dziecka? Na karteczkach niechby był spacer , kino lub gra w monopol

Co ty na to?
Ale jakby te Twoje dzieciexia miały do wyboru wspólne wakacje czy wspólne wyjście do kina to pewnie by wybrały właśnie to
przed Dniem Dziecka czemu nie?
jestem za 
Z tym kalendarzykiem to bardzo fajna rzecz
Kiedy wspólne wakacje i kino to u nas normalność! A nie atrakcja jakaś nadzwyczajna
Podobnie jak dyskusje o tyłku Maryny i charakterystyce bokkenów . Że nie wspomnę o krytyce werteryzmu, systemu edukacji oraz panelach dyskusyjnych poświęconych wyższości sernika nad bigosem :)))
To cudne, że w domu tyle razem gadacie
z takich domów wychodzą naprawdę fajni ludzie 
Nauczyła mnie tego moja mama..
Jako nastolatka wygrywałam bezapelacyjnie wszystkie konkursy na najlepszą mamę. Moje koleżanki, ba – moi chłopacy – zawsze wizytę u mnie zaczynali od godzinki spędzonej na herbatce i plotach z mamą. Czasem się śmiałam, że nie wiem do kogo oni przychodzą – do mnie czy do niej…
Hahahaha. Cudną miałaś mamę….

Z moją też podobnie. Wszyscy w dzieciństwie zazdrościli mi Rodzicielki
Zawsze starałam się poświęcać czas swojemu dziecku. Może nie bardzo dużo, ale codziennie choć trochę. Ile miałam czasu, bądź sił. I wiecie co Wam powiem? po latach? to było jak „lokata długoterminowa” z wysokim oprocentowaniem:-)
I Twoje dziecko teraz spłaca to oprocentowanie ;P
W różnicy też masz rację

Nie wchodźmy z tą matematyką za głęboko
dobrze prawi polać jej! jednak studenty pedagogiki to osobniki stadne, które i tak wiedzą, że w tym zawodzie kokosów nie zarobią, więc szczęścia szukają gdzie indziej – powiedziała absolwenta pedagogiki;)
Haha. Od razu powiem, że humanista gdzie indziej też kokosów nie zarobi
Ale Chomiś!Za to jakie mądre jesteśmy

Ogarniając sumy i różnice?
Oraz różniczki.
Jako wyniczki odejmowanka
Madamme
za dużo świętowałas ostatnio? 
Nie, ja mam tak stale…
Zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie matematyczne
świetniutko
Masz rację, dzieci potrzebują bliskości rodziców, prezenty powinny być przemyślane, np. wspólny lot balonem, czy jazda gokardami.
A kiedy studiujesz humanistykę, obecnie oznacza, że studiowałaś bezrobocie, niestety.
Serdeczności.
Wspólny lot balonem? Łał
choć ja bym pewnie najpoerw wpadła w panikę w potem w ryk, nie wiem czy byłby to udany prezent 
Cóż… nie każdy jest stworzony do cyferek…
byłby udany… dla widzów ;D
Czas dla dzieci jest bezcenny
Ze swoja połówka też, bo bez niej to jakoś tak nic 