Internet daje nam masę różnych możliwości. Otwiera nam mnóstwo drzwi, podaje rękę, gdy potrzebujemy pomocy, rozśmiesza, relaksuje i… znajduje nam kogoś, kogo obdarzamy prawdziwym uczuciem.
I wszystko super. Nie wyobrażam sobie życia bez Internetu. Straciłam tutaj na tych Bałkanach bardzo dużo nerwów, żeby mieć dostęp do sieci. Już myślałam, że się poddam, bo rzucano mi kłody pod nogi na każdym kroku. Już się na ulicy zryczałam i już chciałam wracać do domu 😛 ale po wielu żmudnych godzinach podróżowania po sklepach internetowych i punktach usług mobilnych, dostęp do sieci MAM. Ufff.
Wiecie, co czułam, prawda? 😉
Skoro wszystko dobrze się skończyło, mogę każdą wolną chwilę spędzać online. Mogę obserwować, co z ludźmi robi Internet. I co robi ze moim życiem…
Nie oszukujmy się. Skoro jestem uczestnikiem życia online, to te wszystkie miłostki, miłości internetowe również mnie dotyczą. Na szczęście jestem już dużą dziewczynką i potrafię podejść do wszystkiego z rozsądkiem. Samo pisanie z kimś na komunikatorze nie sprawi, że się zakocham. Długie, a nawet tasiemcowe maile, choćby nie wiem jak były miłe i urocze też nie wzbudzą w moim sercu większych uczuć… Królowa Śniegu…? A może po prostu wiem, że to wszystko to są tylko pisane słowa… Nie ma gestów, nie ma zapachu, nie ma spojrzenia w oczy, nie ma głosu i szeptu… Jestem w stanie zrozumieć zakochanie w literkach u nastolatków, ale u ludzi dorosłych…? Dlatego mocno się dziwię, kiedy dostaję od kogoś maila z informacją, że jest zakochany w Chomikowej. Już raz nawet interweniowała małżonka zakochanego we mnie męża… Pięknie. Po prostu pięknie… Chomikowa nawet nie zdążyła się dorobić statusu kochanki a już żona „zapukała do drzwi” poczty mailowej 😛
Dobrze wiem z doświadczenia jak wyglądają te miłostki internetowe. Człowiek zakochany jest w słowie pisanym a potem dochodzi w końcu do prawdziwego spotkania i… KLAPA. BAGNO. DNO. Rozczarowanie kompletne. Jak dobrze to znam. Nagle się okazuje, że ta druga osoba ma gesty, które doprowadzają nas do kompletnego szału. Głos ma tak nieprzyjemny, że mamy ochotę zatkać uszy i uciec do najgłębszego lasu 😛 I to nic! Bo w najgorszym przypadku nasza ukochana internetowa połówka okazuje się, że ma żonę/ męża 😛 Naprawdę dorośli ludzie tego nie wiedzą? Jak można zakochać się w literkach…? Nie widząc czyjejś twarzy, nie widząc mimiki. Ba! Nie znając nawet imienia… Jest to wynikiem czego? Niedojrzałości…? Czy może strasznej samotności…? A może to jedno i drugie…?
Na tym etapie życia, na którym jestem, jestem w stanie zaakceptować jakieś tam zakochanie internetowe tylko wtedy gdy „zakochańce” mieli możliwość choćby porozmawiania na skypie. Mamy trochę więcej „danych” o tej drugiej osobie, niż tylko słowo pisane. Wiemy jak układa zdania, jakie ma gesty, jaki ma głos… Sama teraz każdą wolną chwilę spędzam na skypie. Bardzo mało tych wolnych chwil, ale raz na kilka dni mam gesty, słowa i prawdziwy uśmiech, nie ten w emotikonkach 😉 Jakie to szczęście, że mam Internet 😉
A jak tam Wasze internetowe miłości? Zakochaliście się kiedyś w literkach…? 😉
Chomikowa,wpis bardzo na czasie!dzięki 😀
Domyślam się, że na czasie 😉 :*
Oj Chomiczku mój drogi… doskonale wiesz, ze tak;) czy można się zakochać?? Tak. Czy to uczucie się utrzyma?? Nie, jeśli nie robi się kroku naprzód… w pewnym momencie samo pisanie nie wystarcza i chce się usłyszeć tą osobę… Jeśli druga osoba się wymiguje – zły znak… a jeśli chce gadać… i okazuje się, że nagle nie umiesz usnąć bez „dobranoc” od tej osoby??
No wiem, wiem… 😉 Byleby jak najszybciej się zobaczyć, choćby przez tego skypa 😉
Chyba mnie takie zakochanie ominęło, a przynajmniej nic takiego nie pamiętam. Może kiedyś, jak byłem młody i głupi, za czasów kafejek internetowych i czatów ;-).
Ale ze Skype też nie jest do końca tak hop siup – przy spotkaniu na żywo również może się okazać, że głos brzmi zupełnie inaczej a te gesty to były po prostu zacięcia obrazu… a jeszcze gdzieś tam w tle może przemyka żona/mąż :-D.
PS Chomiczku, tak nieśmiało napomknę tylko, że tam gdzieś u Ciebie w skrzynce mój mail siedzi, pewnie już kurzem pokryty, bo to i kilka tygodni minęło, ale jak tylko znajdziesz odrobinę czasu to odkurz go, proszę :-P.
Wiem, że czekasz…Wiem. Już nawet filmik chciałam nakręcić, ale na obróbkę mi czasu BRAKŁO 🙁
No już dobrze, dobrze. Wytrzymałem tyle to i wytrzymam jeszcze trochę :-).
Ahhhh internetowe miłości. Człowiekowi łezka się w oku kręci jak przypomni sobie jaki był głupi 😀
Oczywiście, że były internetowe miłostki. Większe lub mniejsze, ale zawsze dążyłem do spotkania, by móc poczuć tą iskrę, przyspieszone bicie serca i inne robactwo w brzuchu 😛
Można się zadurzyć w literkach, ale do pojawienia się prawdziwej miłości potrzeba czegoś znacznie więcej.
Chyba wszyscy przeszli przez te internetowe miłostki 🙂 Ale czy byłeś głupi… po prostu zebrałeś doświadczenie 🙂
Nie,nie można zakochać się w kimś kogo zna się tylko z „literek”…. literki mogą zainteresować,zaciekawić,zaintrygować ale w literkch zdecydowanie NIE ale w osobie,która je pisze już TAK… literki znaczą tyle,ile wart jest ten,kto je pisze i na ile jest szczery ale tak samo jest ze słowami… Tak,Internet znajduje nam kogoś,kogo obdarzamy prawdziwym uczuciem…i nie wiem czy człowiek,który zakocha się w kimś tak poznanym jest niedojrzały ale wiem,że dojrzały osobnik zdaje sobie sprawę,że taka znajomość może przynieść rozczarowanie…tyle,że każda znajomość niesie ze sobą takie ryzyko… Wiadomo,że lepiej być z kimś blisko,być w jego ramionach,czuć jego zapach,widzieć spojrzenie,uśmiech… ale czasmi jest tak,że nie można mieć w życiu wszystkiego,bo byłoby za dobrze… I wiesz,czasmi najpiekniejsze relacje w naszym życiu,to te,których się człowiek nie spodziewał,nawet jeżeli jest to znajomość „literkowa”… ale jak słusznie zauważył Phoenix,należy zrobić krok naprzód ale to akurat w każdej znajomości jest dobry ruch 😉 Podsumowując … „Jeśli myślisz o jakiejś osobie,to ona zawsze będzie w twoim sercu,w tajemnicy przytulając cię,żebyś był szczęśliwy.Tak właśnie jest z miłością.Ta osoba nie musi być koło ciebie,żebyś ją czuł.” – Liz Nickles,Cały czas świata; 🙂
oczywiście, że na początku mogą nas le literki zauroczyć tak, że chcemy czegoś więcej… Byleby to „więcej” nie było za późno, bo o rozczarowanie naprawdę niedaleko.
Oj, Tati- ja Ci dziękuję za miłe słowa 😉 ale wiesz… jaka jestem naprawdę, jak wyglądam… To może być zupełnie inna bajka 😉
Kochana… to jak my postrzegamy siebie a jak postrzegają nas inni,to dwie różne sprawy… i tak,wiem o czym mówisz,bo mam ten sam problem,niestety…
i jeszcze jedno…gdybym była facetem,też bym się zakochała w Twoich „literkach” … 😉
czy Ty mówisz o jej pośladkach ? ^^
ha! to moja słodka tajemnica 😛
Proszę moje pośladki zostawić w spokoju 😉
Pośladki Chomikowej:
Służą do trzaskania
nie do masowania…
😀
Amen 😀
Chomikowa, chyba zapomniałaś że ja swojego partnera poznałam w Internecie 😀
Na szczęście moje nie zakochałam się w literkach.
Bo pisało nam się średnio. Dostałam wszelkie niezbędne informacje o jego bagażu życiowym jeszcze przed pierwszym spotkaniem.
Od poznania do spotkania minęło niecałe 2 tygodnie, więc chyba nawet nie miałam szans zakochać się w literkach.
Dzięki bogu zgodziłam się na spotkanie, a na żywo okazało się że jest milion razy lepiej niż przez internet.
W tej chwili nie potrafimy żyć bez siebie 🙂 Aczkolwiek jego praca sprawia iż większość tego życia jednak jesteśmy osobno.
No i właśnie… Trzeba od tych literek do prawdziwego spotkania dążyć jak najszybciej 🙂 Jeśli tylko się da 😉
mam znajomych którzy właśnie zaczynali od takiego tylko pisania kiedyś, dzisiaj już od dobrych paru lat mieszkają razem i im się układa 🙂
mam też serię doświadczeń z takimi którym wystarczy słowo pisane i też się zakochują…jednak ja jestem z tej grupy która potrzebuje mimikę i gesty ;]
każdy chyba woli te bliskie spotkania 😉 ale jak się nie ma co się lubi,to się lubi co się ma – czy jak to tam szło – no chyba że ktoś ma coś do ukrycia to literki są bezpieczne 😉
hej 🙂 nawet nie wiesz, jak idealnie się wstrzeliłaś z tym wpisem w czas w moim życiu, normalnie telepatia, czy co? 😀 też się zastanawiałam, o co chodzi, ale to chyba jest to zaciekawienie, zaintrygowanie osobą, która pisze te literki jak napisała wyżej Tati. I masz całkowitą rację Chomiczku, że to, iż fajnie się z kimś koresponduje internetowo nie jest jednoznaczne z tym, że w realnym świecie również dobrze będzie się z kimś dogadywało. Także trzeba zachować zdrowy rozsądek, zresztą jak w każdej dziedzinie życia 🙂 pozdrawiam
p.s. dzięki wielkie za ten wpis 🙂
Widzę, że te nasze miłości internetowe są bardzo popularne 😉 BYle tylko prowadziły do czegoś prawdziwego i pięknego… 🙂
sciskam 🙂
albo po prostu zostały na normalnej stopie korespondencyjnej 🙂 czasem tak jest lepiej… 😉
Jeśli obie strony tak wolą, to proszę bardzo 🙂
Ja jedynie poznawałam ludzi o podobnych zainteresowaniach w Internecie. Czy się zakochałam? Raczej nie. Może gdyby na czatkach było mniej zboczenców. Swoją drogą świetny blog będę wpadala 😉
taaaak,zboczeńcy…fakt,tych nie brakuje ale i tak najlepszy tekst to – napisałem do ciebie bo jesteś ładna a ja szukam żony… :/ desperacja? straszna samotność? lenistwo? a jak mówisz,że nikogo nie szukasz,że się nie umówisz no to już nie jesteś taka ładna… brrrrrrrrrrrr 😉
Baetrycze widzę, że bardzo rozsądkowa… 🙂 I dobrze. Oj, zapraszam, zapraszam 🙂
jeżeli osoba pisze szczerze i z tego pisania wychodzi nam jej prawdziwy obraz, to zdecydowanie można się zakochać w „literkach” i potem, przy spotkaniu (bo do niego musi dojść wcześniej czy później, to nie podlega żadnym dyskusjom…) nie ma już większego znaczenia ani jej wygląd, ani głos, ani styl ubierania … zakochaliśmy się w charakterze, czyli w tym, co podobno dla większości jest najważniejsze… wiem to z autopsji… 🙂
witam i pozdrawiam …
Oby tylko takie spotkania, w których po zakochaniu w literkach spotkanie nie rozczarowuje… Witam również 🙂
Nie mogę obiecać ,że będzie krótko…
Jestem zakochana „po kokardki”.
Dla mnie internet od zawsze był dobra formą spotykania/poznawania ludzi. W takich czasach żyjemy. Mnie brakowało jak dotąd czasu ,żeby bywać.
To jak ktoś pisze,..”składa literki” dużo mówi o tej osobie.
Wtedy poznaję wnętrze,..inteligencję, wrażliwość i nie przysłania tego zewnętrzność. Raczej każdy chciałby mieć pięknego partnera…
Wysokiego, szczupłego z pięknymi zębami i uśmiechem….Pachnącego,..czystego , eleganckiego, z dobrymi manierami ..itp.
Mój mąż był taki . Przystojny tak ,że kobiety w towarzystwie próbowały go wiecznie uwodzić.
Mam 46 lat i od 10 lat , po rozpadzie małżeństwa, poszukiwałam…
Wierzcie mi ,..mam mnóstwo doświadczeń z relacji damsko-męskich. Ech,…ostatnie dało mi dużo do myślenia.
Teraz wrażliwość,dobro i piękny umysł przedkładam nad fizjonomię,która ma być akceptowalna dla mnie.
Przez ostatnie 3 lata, bez bliskości,..wyciszona i chyba nieświadomie oczekująca na grom z jasnego nieba.
On zjawił się niespodziewanie odpowiadając na moje ogłoszenie w internecie,…nie matrymonialne żeby było jassne :))))
Poznaliśmy się 4 maja …i dotychczas spędziliśmy ze sobą 30 dni i nocy w realu. On robi wszystko ,żeby być ze mną jak najczęściej . Są to nasze początki i mimo to ,że od jest Francuzem ( bardzo przystojnym) i tam póki co wraca do biznesu i dzieci ,to daje mi wiarę ,że będziemy niebawem razem. Czas pokaże. Mamy wspólne plany na początek sierpnia na pobyt w Portugalii. On to wszystko aranżuję,..ja nie znam francuskiego a mój angielski jest bardzo słaby.
Mimo to potrafimy się zrozumieć,..to jest dla mnie wyjątkowe co się dzieje. Francuski jest językiem miłości,.. . Do tej pory broniłam się pięknymi słówkami ….. ale to jak brzmią ” Mon Cherie, Mon amour .. Je t’aime” w ustach mojego mężczyzny powoduje ,że chcę tego więcej i więcej…
Jest dobrym człowiekiem ,tego jestem pewna. Życie go nie oszczędzało tak jak mnie… To jak patrzy, jak dba o mnie,.. karmi ,..nakrywa,..masuje obolałą głowę jest niebywałe,..nigdy tego nie doświadczyłam. Pozwala mi dbać o siebie i zdarza się ,że kręci mu się wtedy łza w oku,..którą zaraz ukrywa. Wspólne noce są celebrowane jak ” seria limitowana”. Jestem notorycznie niewyspana,..ale za to uśmiechnięta i wyglądajaca inaczej, bo pytają mnie ludzie
” co się dzieje ?” Jeśli jesteś samotny/a daj sobie szansę i nie oceniaj poprzez logikę ludzi i sytuacji.
Życzę wszystkim tu obecnym i sobie doświadczania pięknego uczucia wzajemnej miłości.
To co zmieniliśmy w naszym życiu od kiedy pisaliśmy do siebie w mailach o tym świadczy.
Np. wczoraj podpisałam umowę na wynajem mojego domu i zmieniam diametralnie swoje życie :))))
Jeśli chcecie to za jakiś czas napiszę co dalej z nami.
Czy miłość nie zna granic ? Czy warto dać sobie szansę i nie oceniać z góry że coś się nie uda ? Ja wierzę ,że jeśli ludzie są dla siebie to znajdą się nawzajem nawet na końcu świata. Trzeba tylko dać sobie szansę.
Gdyby nie internet, to nie poznalibyśmy się.
Życzę wszystkim tu obecnym i sobie doświadczania pięknego uczucia wzajemnej miłości.
S.
Witam Cię serdecznie 🙂 I bardzo dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź 🙂 Tylko moje pytanie jest takie- jak długo TYLKo pisaliście? Miesiąc, dwa, trzy…? Bo chyba nie czekaliście zbyt długo…? 🙂
Hmm… mojego faceta poznalam 6 lat temu przez internet. Pisalismy dwa mies zanim pierwszy raz sie spotkalismy 🙂 i jestesmy nadal ze soba, zmian nie planuje w tej kwestii 🙂
Dwa miesiące to krótko 🙂 A co z ludźmi, którzy piszą 4, 5, 6 miesięcy…?
Znam osoby, które poznały się przez internet i są dzisiaj w udanych związkach małżeńskich. Pewnie, że poznawali się później w realu.
Oczywiście. I jak dla mnie to najważniejsze jest to realne spotkanie.
To akurat prawda, bez spotkania realnego człowiek nigdy nie przekona się czy osoba, z którą się pisze, jest tą jedyną. Dlatego ja zachęcam do takich spotkań.
Moja ciocia swojego drugiego męża poznała przez internet i są ze sobą już dobre 11 lat.
Po za tym nie da się mówić o związku między dwojgiem ludzi gdy komunikują się przez internet.
Myślę także że nie da się zakochać przez internet. Zauroczyć owszem, ale nie zakochać 🙂
Czy można się zakochać?
Oczywiście!
Do dziś pamiętam te… rachunki za internet przez modem 😀
Miałem lat bodajże 16 czy 17…
Teraz bym się w „literkach” nie zakochał. Ale zauroczenie, fascynacja – to mi się zdarza. Szczególnie jeżeli trafię na kogoś, kto mi imponuje.
Masz rację, Chomikowa, że to za mało żeby zaraz cugle miłości popuścić. Można sporo się o człowieku dowiedzieć z takiej pisaniny, ale to tylko niewielki fragment potrzebny do stworzenia sensownego związku.
Niezła baza… ale na tym jeszcze trzeba hoho i trochę zbudować.
Ale głos, zapach, szept, spojrzenie w oczy?… apffffff 😀
Taka duża, rozsądna dziewczynka i w kwestii „czego brakuje wirtualnemu związkowi” taką oto listę tworzy?
Przecie to atrybuty gry erotycznej a nie związku 😀
Chcesz nam wszystkim powiedzieć, że gdyby ktoś Ci na taką mailową pisaninę odpowiadał siedząc obok, patrząc w oczy i szepcząc to byś się mogła zakochać?
Prędzej byś nam tu wpis zafundowała pod tytułem „znowu trafiłam na jakiegoś zboczeńca” 😀
Wpisy o zboczeńcach mają duża wartość edukacyjno – rozrywkową 😀 .
Apfff,a czy te elementy erotyczne nie są nam tak bardzo potrzebne na stworzenie tej bazy? 😉 gdyby ktoś siedział obok i patrzył w oczy, wiedziałabym chociaż czy nie ma zeza 😛
Jednym się udaje, innym nie. Trudno w takiej sytuacji coś jednoznacznie potępić.
Gdy rozmawiasz z kimś na odległość i znajdujesz z nim/nią wspólny język nietrudno o wyidealizowanie jego obrazu. Potem, gdy już się spotkacie nie łatwo sprostać wykreowanym przez samego siebie oczekiwaniom.
Czy to niedojrzałość? Zapewne trochę tak – w tej części która pokrywa się z naiwnością.
Ale czy to coś złego? W końcu to fragment ludzkiej natury. To nadzieja na odnalezienie tego czego szukamy, podsycana niekiedy przez życiowe zakręty za bardzo niż być powinna.
Koniec końców rodzi się z tego doświadczenie. Królowa Śniegu? A może po prostu rozsądek 😉 ? Gdy pozbywasz się złudzeń łatwiej dojrzeć pozytywne cechy w drugiej osobie, nie zniekształcone fałszywymi wyobrażeniami. Jeśli nie będzie miłości…cóż z tego? Znajdziesz ją gdzie indziej, a teraz przynajmniej wzbogacisz się o nową znajomość z wartościowym człowiekiem 🙂 .
Jaki ładny komentarz… Sporo w tych wszystkich słowach racji 🙂
Tylko czasem martwi mnie to, że idealizujemy tego kogoś zza monitora. Łatwo o rozczarowanie…
Chomikowa ale jak ktoś się w kimś zakochuje to zawsze idealizuje tą osobę…i chyba nie ma znaczenia czy ludzie poznali się w wirtualnym czy realnym świecie…
Popełniać błędy, robić głupie rzeczy, to chyba nic nadzwyczajnego. Pomimo wielu wpadek nadal żyjemy, więc czym się przejmować 😉 ?
Jeśli się rozczarujesz, co tracisz? Ot trochę nerwów wymieniasz na garść cennego doświadczenia. Gdy się zadurzysz w niewłaściwym człowieku i nie potrafisz się wyrwać przez lata – tu dopiero jest problem.
…trafiony – zatopiony… dziękuję za ten komentarz,naprawdę 🙂
Proszę bardzo… tylko co zatopiłem? W końcu w nic nie strzelałem 😉 .
co zatopiłeś ? moje wątpliwości co do mojego toku myślenia,bo już myślałam że jestem odosobniona… 😉 a w sumie to strzeliłeś w samo sedno tematu..tylko pytanie – jak zdefiniować niewłaściwego człowieka???
No ładnie… nawet z Bałkanów literkami małżeństwa rozbijasz 🙂 Ależ masz moc 🙂 Swoją drogą to wydawało mi się, że jestem jedynym żonatym z Twoich czytelników ale chyba inni po prostu się z tym kryją 🙂 A może po prostu nie wspomnieli.
Temat swoją drogą ciekawy bo coraz życie internetowe się rozrasta. Sam pamiętam jak odkryłem świat blogów i wsiąkłem. Na długi czas. Dlaczego – bo zafascynowały mnie osoby i osobowości, które tu zastałem i poznałem właśnie dzięki literkom. Myślę, że to dobre słowo – fascynacja. Bo tego doświadczyłem czytając teksty innych, czasami bardzo mądre, czasem wesołe czasem mniej ale oddawały podejście do życia i charakter blogerów. Zdarzyło mi się nawet pomyśleć „rany ale to jest mądra osoba”. I co prawda nikogo z nich nie spotkałem w prawdziwym życiu ale nie będę się wypierał, że kilka osób z chęcią bym poznał 🙂 Bo właśnie zafascynowały mnie poprzez teksty, poprzez swój światopogląd i muszę otwarcie przyznać, że zyskały mój szacunek i podziw. Myślę, że Internet daje pewne takie poczucie anonimowości i bezpieczeństwa i dlatego możemy tu zdjąć maski i nie udawać…to się czuje i to przyciąga.
Czy można się zakochać? Tego nie wiem. Na pewno oczarować i zafascynować drugą osobą (chyba nawet coś takiego wśród dwojga Twoich czytelników zaczynam dostrzegać 😉 )
Ja tak. Teraz „te literki” są moim mężem. 🙂
Ale zakochałaś się wcześniej w mailach, czy dopiero po spotkaniu?
Zdecydowanie po spotkaniu (i to nie jednym), ale pewnie by do spotkania nie doszło, gdyby nie iskrzyło wcześniej. 🙂
No właśnie! I to jest normalne. Ale niektórzy w samych literkach ciężko się zakochują…
nieeeeeeeeeeeeee, ale ja za to tekstami pociągam :P:D
hahahahahahaahahaahahahaaha
Myślę, że to w dużej mierze potrzeba posiadania kogoś bliskiego, chociażby na odległość i wielkie pragnienie by ktoś był ideałem.
Dawno temu poznałam kogoś właśnie przez internet. Byliśmy w związku przez kilka lat jednak… no właśnie dość szybko zrozumieliśmy, że nie pasujemy do siebie, jednak dopiero w momencie kiedy on zmienił całe swoje życie by mieszkać blisko. Pozostawał więc ciężar odpowiedzialności, który zmuszał nas do tego, by trwać w mało satysfakcjonującym związku.
Obecnie nie zakochuję się w literkach. Chyba ten okres mam już za sobą. Poza tym jestem wzrokowcem i niestety druga osoba musi mieć to „coś” co mnie przyciąga.
Nie ukrywam jednak, że nawiązuję znajomości czysto koleżeńskie przez sieć z osobami o podobnych zainteresowaniach i światopoglądzie. Chociaż nie zakochuję się w takich osobach jednak czasami szukam zrozumienia u tych, którzy rozumieją i widzą świat podobnie jak ja. W pewnym sensie te osoby stają się mi bliskie.
Można się zakochać w literkach. I wcale nie trzeba być do tego nastoletnią siksą. Natomiast nie umiałabym się zakochać „natychmiast”. Zanim wpadłam po uszy w uczucia, była półroczna przyjaźń. Oboje mieliśmy już wówczas partnerów życiowych, nie planowaliśmy absolutnie żadnych ekscesów… A jednak wykluły się z literek uczucia, które przetrwały długie lata :).
I to rozumiem-że później mogą się wykluć uczucia 🙂