Jestem singielką (czy tam samotną starą panną- jak zwał, tak zwał- wiadomo o co chodzi ;P ). Obecny stan rzeczy wynika trochę z wyboru, trochę ze zbiegu okoliczności, trochę z… sama już nie wiem czego. Głupoty? Nie wiem czy mojej 😛 ale to wracamy do punktu „trochę z wyboru” 😉 I tego punktu bym się chciała dzisiaj troszkę uczepić. To jest cudowne mieć koło siebie kogoś, kto kocha, kto czuwa, szanuje i chce być. Kogoś, z kim można dzielić smutki i radości. To przepiękne budzić się codziennie rano koło kogoś, kto jest dla nas tak bardzo ważny. Wszystko pięknie, bajecznie. Tylko, że bardzo często wcale tak NIE JEST.
Patrzę na związki ludzi dookoła mnie, obserwuję pary na ulicach i oczom własnym nie wierzę… Dobrze, dobrze, ja wiem- trzeba być wyrozumiałym i umieć chodzić na kompromisy. Naprawdę ja to wszystko rozumiem. Rozumiem, że ktoś ma gorszy dzień i nie chce mu się wyjść z domu. Rozumiem, że można czegoś zapomnieć, z czymś sobie nie radzić. Rozumiem, że od czasu do czasu, ale… MATKO KOCHANA.
W poprzedniej pracy siedziałam w pokoju z chłopakiem w moim wieku. Muszę przyznać, że przystojny nie był wcale, ale był miły. I nic poza tym 😛 Siedział za biurkiem i zza niego nie wstawał. Podnosił tyłek z fotela tylko raz dziennie, kiedy szedł do kuchni zrobić sobie herbatę. On nawet to toalety nie chodził!
-Facet! Telefon dzwoni! Może byś do niego podszedł?!-krzyczałam z toalety.
-O Jezuuuu…- mamrotał pod nosem.- Nie chce mi się. A mnie szlag trafiał.
-Chomik! Zobacz jaka jest pajęczyna przy wejściu-oznajmiał.
-No jest. Co w związku z tym…?- pytam, udając idiotkę.
-No trzeba by to jakoś zdjąć, co…?
Raz, dwa, trzy… Chomik, tylko spokojnie.
-To ZDEJMIJ! Podnieś pupę i ZDEJMIJ.
Myślicie…? A w życiu! Wytrzymałam do końca dnia i w końcu ją sprzątnęłam. Facet generalnie wiele razy doprowadzał mnie do szału swoim podejściem do życia i swoim lenistwem. Tydzień temu wziął ślub.
Modlę się o tę dziewczynę co wieczór 😛
Kilka tygodni temu umówiłam się ze znajomymi na kolację. Koleżanka zaprosiła swoją przyjaciółkę z jej facetem. Dziewczę przez cały wieczór było przez swojego chłopaka ignorowane. Nie chciałam oceniać, bo może przed wyjściem się pokłócili. Może dziewczyna bardzo narozrabiała i teraz właśnie ponosi „karę”. Przecież jest kilka wyjaśnień.
-Kaśka, wyjaśnij mi, proszę o co chodzi w tej relacji? Oni mają gorszy dzień, czy to tak u nich wygląda?- zagaduję do koleżanki.
-Nic mi, Chomik nie mów- syczy do do mnie kumpela.- Ile ja już z tą dziewczyną rozmów przeszłam. On ją tak traktuje. To taki pewny siebie typ. Nie zdziwię się, jak zaraz nie pójdzie do toalety a po drodze nie zacznie z jakąś laską flirtować. Cieszę się, że nie tylko ja to widzę, bo już się zastanawiałam czy może ja czegoś sobie nie wmawiam. Ale na szczęście nie.
-Co ty gadasz?!
-No gadam. A ona nic. Bo ona go kocha i nie chce znów 2 lata kogoś szukać.
I co zrobisz? No nic nie zrobisz. Póki sama do jakiś wniosków nie dojdzie, to nic nie zrobisz.
Smutne to.
Nie chcę być ignorowana, nie chcę być doklejką. Nie chcę być do sprzątania, prania i gotowania. Nie będę z kimś dlatego, bo nie chcę być sama. Nie będę z kimś tylko dlatego, bo nie chcę spędzić sama kolejnego sobotniego wieczoru. Nie będę się wiązać z kimś tylko dlatego, bo chcę mieć dziecko. Albo dlatego, bo chcę wyjechać do Nowej Zelandii a póki co mnie na to nie stać. Dla seksu też z nikim nie zamierzam być. Ludzie w związku mają czerpać obopólną przyjemność. Mamy się w nim czuć dobrze. Do domu mamy wracać z uśmiechem i z przyjemnością a nie z poczuciem przymusu. W związku mamy czuć się swobodnie. To znaczy, że druga osoba bierze nas z całym naszym bagażem zachowań, przyzwyczajeń. Nie możemy się bać wypowiedzenia pewnych słów, czy wykonania pewnych ruchów, bo ta druga osoba odbierze to tak czy siak. Ta druga osoba ma być dla nas oparciem. Ma być naszym bezpieczeństwem.
Jak tego nie ma, to to dupa jest a nie związek. Wolę być sama, niż w… czarnej dupie 😉
Jakby czytała o sobie. Dziękuję. Przypomniłaś mi,ze ja też nie chce być w związku z byle kim aby w weekend nie siedzieć samej…jednak bycie samym nie samotnym czasem jednak doskwiera.
Madziku, wiem że doskwiera. Też mi siŕ zdarzają chwile, że wolałabym sobotni wieczór spędzić z kimś ważnym a nie z książką. Ale przypominam sobie też momenty, kiedy spędzałam te soboty z kimś, kto w ogóle nie był mnie wart. Po co nagradzać kogoś swoją osobą, kiedy na to nie zasługuje?
To prawda. W czasach, gdy my-kobiety jesteśmy zaradne, samodzielne, niezależne finansowo, świadome tego, że same świetnie damy sobie radę, chciałoby się, żeby facetowi po prostu chciało się chcieć.
Właśnie! Żeby im się chciało chcieć! Pięknie powiedziane.
Być z byle kim tylko po to, by z kimś być? Zły pomysł
No zły… ale powszechny.
No i widzę, że z Twoim poczuciem własnej wartości wcale nie jest źle! Brawo;*
Hahaha. Wiesz… jak pisałam ten tekst, to bardziej myślałam o tych dziewczynach, które są traktowane jak pomiotła a sa w tych „związkach”… 😉
Chomik masz być z kimś kto tobie będzie odpowiadał. I to sprzątanie czy prasowanie czy gotowanie nie jest złe, pod warunkiem że naczynia wylądują w zlewie i się umyją rękoma partnera, a obiad zostanie pochwalony, a prania nie zbierasz po mieszkaniu tylko partner wrzuca do koszta na pranie 🙂 A jeszcze jak poodkurza gdy ty jesteś zmęczona to wiesz rzekłabym że taki prawie idealny 🙂
A po za tym on ma być facetem a nie leniwcem. Bo to prawda facetowi musi się chcieć, chcieć.
Nie możemy zgadzać się na wszystko w imię braku samotności, bo to krótka droga donikąd. Chyba gorsza od samotności jest samotność w związku.
Ależ oczywiście! Ja bym nie miała nic przeciwko praniu, gotowaniu j innych takich, gdyby to chociaż zostało zauważone. Szlag by mnie trafił, jakby to wszystko co robię było traktowane jako pewnik i obowiązek.
Ale… są też kobiety, które się w tym odnajdują. Jeśli są szczęśliwe to proszę bardzo. Bo w związku mamy być SZCZĘŚLIWI. To dotyczy zarówno kobiet i mężczyzn.
jestem prawie ideałem;)
Czemu prawie? 😉
Bo pewnie po prawie…
Bo jakby było po … medycynie, to by napisał
„jestem medycynie ideałem …”
😀
PS. Phoenix – my facei musimy 3mać się razem, nie?
jasne, że tak – musimy się razem trzymać;)
Hmm… Jestem „Informatyczno i ekonometrycznie” ideałem… Chomikowa – sama przyznasz, że prawie brzmi lepiej;p
Hahaha ?
Gdzieś tak do połowy tekstu cisnęło mi się na usta: czepianie się, generalizowanie, bez przesady… Ale historia przyjaciół Kaśki przypomniała mi znajomą historię… Niestety zbyt często godzimy się na bylejakość w związku bo zbyt boimy się samotności, mamy zaniżone poczucie własnej wartości albo nie wierzymy że może nas jeszcze spotkać coś lepszego. Trudno się jednak z takiego stanu wyrwać, bo będąc w środku widzi się to inaczej niż obserwując z boku…
Ludzie boją się samotności i wybierają bylejakość. Z drugiej często presja osób z otoczenia (kiedy z kimś będziesz, kiedy dzieci urodzisz, kiedy ślub wreszcie) sprawia ze ludzie boją się jeszcze bardziej zakończyć związek. Bo zaraz będzie a on nie był taki zły, jak to sobie kogoś teraz znajdziesz…
Serio ze świecą szukać 30 latki której chociaż raz nie zadano pytania: czemu jeszcze nie masz dzieci, przecież czas płynie… albo to kiedy planujecie dzidziusia, nie planujecie… o a kto wam szklanke wody na starość poda. Itd.
UWAGA, BARDZO OSOBISTE, CZYTACIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZILNOŚĆ
Wiesz, masz rację
Lat temu naście byłem w takiej oto sytuacji
Kawaler, z przodu już 3, nikt nigdy niw widział mnie z kobietą (TĄ KOBIETĄ, żeby było jasne)
Zastanawiałem się co ze mną nie tak? Praca dobra, niezależny finansowo, co jest nie tak?
Wszystkie miary przykładane od relacji damsko-męskich nie pasują. Doszedłem do wniosku (IQ zobowiązuje), że te wszystkie historie o romantycznej miłości to lipa, więc … postanowiłem, że jednak „z rozsądku” (ile można się opierać presji otoczenia? Kawaler po 30? Pedał, impotent albo cholera wie co jeszcze) więc … Z ROZSĄDKU.
Zwłaszcza, że była pod ręką kobieta (złoto, nie człowiek), która chodziła do klasy z moim młodszym bratem (typ ten zakompleksiony, noszący to samo nazwisko co ja naopowiadał jej głupot o mnie i dziewczę AUTENTYCZNIE maślane oczy miało), postanowiłem TA, BO MAM DOŚĆ PRESJI I WIDAĆ, ŻE JEJ NA MNIE ZALEŻY
i wtedy poznałem Kobietę, zupełnie nie w moim typie, zaprzeczenie wszystkich ideałów o jakich kiedykolwiek wcześniej myślałem… i co robić?
Zwłaszcza, że ewentualnieprzyszła teściowa robi pod górę….
Posłuchałem serca, rok po poznaniu tej, która była „zaprzeczeniem ideałów” urodziła się nasza córka.
Podsumowanie
Często powtarzam Żonie „długo czekałem na Ciebie, ale warto było”
PS. Miłość rodzinna (z perspektywy męża/ojca) jest piękna, niepowtarzalna i … warta przeżycia. Ale nigdzie tego co przeżywam nie widziałem ani w filmie, książce ani w innych związkach, które znam i obserwuje (każdy buduje własną relację), ale warto. Warto przeżyć miłość realną, a nie taką jak w TV, czy książce
PS2. Jeżeli za długo – przepraszam. Ale na początku ostrzegałem CZYTACIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZILNOŚĆ
ejj… pedałem nie jestem… co do impotencji – brak testów zarówno na potwierdzenie, jak i na zaprzeczenie tej opcji… ;>
Cóż – podobno na każdą osobę czeka ten jeden/ten jedyny…;)
Serio już miałeś brać ślub z rozsądku??? Jak to dziewczę zniosło rozstanie?
Ale naprawdę jest yć lepiej w bylejakości, niż samemu…?
Ale na pewno są myśli typu „jest mi przykro; chcę, żeby inaczej to wyglądało”… Tylko od myśli do decyzji długa droga. I masz rację, to zaniżone poczucie własnej wartości ?
Ano 🙂
Choć z drugiej strony – czasem jest tak, ze wiesz, ze on/ona jest świnią patentowaną, ale i tak kochasz nieprzytomnie, mimo że boli i upokarza :/
To już naprawdę nadaje się na leczenie….
Bezpieczeństwo, przyjaźń i miłość to chyba podstawa związku. Tego Ci życzę. 🙂
Dziękuję ? ?
Popieram, poki jestescie mlode, kopnijcie w tylek leniwca. Mi sie same maminsynki trafiaja, teraz tez wpadlam w bledne kolo z takim i nie wiem jak sie z tego wygrzebac. Dzieci nie mamy – bo wiem,ze bym sie zaorala,. Wystarczy mi jedno, duze dziecko ktore po prostu odmawia jakiejkolwiek odpowiedzialnosci czy chociaz wspolpracy,zeby jakos funkcjonowac. Marnuje mnostwo energii na niego i wpadam w niezle dolki, chyba taki skutek uboczny zycia z leniwcem,zeby kobieta czula sie zbyt slaba i wyczerpana,zeby odejsc. A zycie bez kuli u nogi musi byc przeciez latwiejsze…
Ooooo! Maminsynek! Ciekawa jestem, czy coś by się zmieniło, jakbyś Go po prostu zostawiła sama ze wszystkim. Oni najczęściej uczą się odpowiedzialności, jak już nie mają wyjścia. Ale wiesz… czasem nawet i to nie gwarantuje powodzenia. Znam nawet takie kobiety, które mimo posiadania dzieci, nie potrafią i nie chcą życia poogarniać.
Mimi, życzę Ci siły w takim razie, aby trwać w podjętej decyzji. Siły! I ściskam 🙂