Doszłam do ściany. Wiele lat odkładałam remont kuchni, bo może się coś zmieni i może albo wyburzę swoją chałupę albo kupię nową. Nic z tych rzeczy się nie wydarzyło ani nie zamierza wydarzyć, więc ani miesiąca dłużej nie wytrzymam w tej graciarni i muszę mieć nową kuchnię. MUSZĘ. Czytaj dalej „co z odkurzaczem, czyli robię remont…”
absurdy…
Zostałam doprowadzona do grubej ściany. Gruba ściana ostateczności. Rodzicielka ledwo mnie powstrzymała przed pobiciem jednego faceta. Po prostu złapała mnie za kaptur i zatrzymała w samochodzie, bo byłam gotowa wyjść i co najmniej go pobić.
Jak nigdy w życiu. Bo przecież panuję nad sobą. Tzn.zawsze do tej pory panowałam nad sobą.
Czytaj dalej „absurdy…”
zakupy EKO
W 2020 już chyba nie wypada choćby nie próbować być EKO (cokolwiek to znaczy…ale ja nie o tym). Nie chcę robić z siebie wzoru do naśladowania, bo codziennie jeżdżę Pędzidłem, śmieci segregować dopiero zaczynam i zdarza mi się zapomnieć swojej torby tysięcznego użytku na zakupy… Ale! Staram się. Uczę się od najlepszych, dołączam do przemyślanych i ciekawych akcji oraz staram się powielać dobre nawyki. NAPRAWDĘ SIĘ STARAM. Czytaj dalej „zakupy EKO”
z wizytą u lekarza
Dobra, wystarczy-pomyślałam, kiedy znów nie mogłam wsiąść do Pędzidła z powodu bólu kręgosłupa- idę do lekarza. Może jakiś cud się u niej wydarzy.
Wierzę w ten cud! Czytaj dalej „z wizytą u lekarza”
perfekcjonizm kontra budzik
Podobno jestem perfekcjonistką. Nie wiem. Całe życie moja Rodzicielka mi mówiła, że pewne rzeczy robię niestarannie, jestem „niechluj” (cokolwiek to znaczy) i że często jej nie słucham.
Taaa.
Ostatnio jednak z ust już kogoś innego słyszałam, że jestem cholernie perfekcyjna i że fakt, że nie akceptuję braku perfekcjonizmu u innych jest trudne do wytrzymania.
Pozostaje mi tylko ręce rozłożyć w niezrozumieniu… Bo ktoś tu chyba przesadza. Ale jeszcze nie wiem kto 😉 Czytaj dalej „perfekcjonizm kontra budzik”
nowy 2020 rok
2019 rok był inny, niż te do tej pory. Przede wszystkim odpuściłam. Odpuściłam sobie. Przestałam robić wszystko za wszelką cenę i dążyć w moim życiu do perfekcji. Co było dla mnie bardzo trudne- powoli uczyłam się wprowadzać w swoje życie „bezplan”. Nie zawsze i nie wszystko da się zaplanować i nie mogę sobie z tego powodu rwać włosów z głowy. Już i tak przez moją tarczycę mam ich coraz mniej 😛
Nikogo nie zraniłam, nikogo nie unieszczęśliwiłam ALE! Częściej mówię na głos prawdę. Wyrażam swoje myśli, obawy na głos. Co dziwne- świat nie przestał się kręcić. Nie zmienił się też niestety na lepsze… Ale może po prostu muszę dłużej poczekać na efekty.
Czytaj dalej „nowy 2020 rok”
z okazji nadchodzących świąt…
Jestem gotowa! Umęczona, ale gotowa 🙂 To musi być Boże Narodzenie-przedświąteczną kłótnię zaliczyłam, prezenty spakowałam, pierogi przygotowałam, chałupę wysprzątałam. Sanepid może do mnie przyjść. Te bydlaki niech przychodzą! ZAPRASZAM! Jeśli zapukają do kogoś z was, to wyślijcie ich do mnie. Biorę ich na swoje łopatki! Ha!
Nie wiem jak przygotowania do świąt ogarniają rodziny, które mają małe dzieci i jeszcze na dodatek pracują. Kłaniam się przed tymi rodzinami bardzo nisko. Także wiecie… Jak Sanepid, to do mnie z nimi! 😉 Czytaj dalej „z okazji nadchodzących świąt…”
rodzinnie, czyli Chomikowi się w życiu nie układa
Pożegnałam dziadka. Z całej tej części rodziny od strony ojca, dziadek był chyba jedynym rozsądnym, normalnym i ciepłym człowiekiem. Tak, jak ciotka podczas przemowy na pogrzebie zwróciła uwagę- on dbał o babcię, wspierał ciotkę w jej wariackim choć nie można powiedzieć, że nie inteligentnym świecie i ogarniał ojca, który „chorował” od prawie zawsze. Dzięki niemu ta rodzina w ogóle jakoś istniała.
Przerąbane miał facet. Czytaj dalej „rodzinnie, czyli Chomikowi się w życiu nie układa”
chcę być piękna, czyli poszłam na zakupy
Poszłam na zakupy. Przecież coś tam schudłam, więc może kupię sobie ciucha, w którym będę się czuć w końcu atrakcyjnie i kobieco. Coś, co podkreśli moje atuty i ukryje niedoskonałości. Coś w czym świat stanie przede mną otworem.
Pomyślał naiwnie Chomik, jak zwykle przed pójściem do sklepu po cokolwiek do ubrania.
Ciekawe tylko jakim otworem… Czytaj dalej „chcę być piękna, czyli poszłam na zakupy”
z życia wzięte historie
Z życia wzięte:
Wchodzę do gabinetu swojej kosmetyczki. Nie mam ochoty na rozmowy. Chcę tylko nałożyć coś na twarz, co sprawi, że będę wyglądać lepiej, niż się czuję. Ona potrafi sprawić cuda. Jeśli do tej pory nie mam zmarszczek pod oczami ani mimicznych (!), to znaczy, że ktoś jakieś cuda potrafi sprawiać. I ona do tych cudotwórczyń należy.
Otwieram drzwi do gabinetu, w którym za sporo pieniądze mam poczuć się lepiej. W przejściu mijam zadbaną kobietę. Ma lekki uśmiech na twarzy, ale widzę, że ma mocno zaczerwienione oczy i unika wzroku obcej osoby. Nie da się ukryć, że były łzy. Czytaj dalej „z życia wzięte historie”