desperat z desperatką

desperatPrzybiega do mnie wczoraj podekscytowana Rodzicielka. Patrzę na jej radość i czekam z niecierpliwością co mi oznajmi, bo jak na moje oko, to co najmniej w Totka wreszcie wygrała.
-Słuchaj, dziecko!
-Słucham… jak zawsze słucham…
-W necie na tych randkowych stronach znalazłam takiego faceta w sam raz dla CIEBIE! Mówię ci, że ci się spodoba! Pracę ma, motocykl i w ogóle!
-Oooo, matka! Rozpieszczasz mnie normalnie!- troszeczkę jej dogryzam, ale to z miłości 😛 – Pracę ma, pewnie jeszcze nawet koszulę ma, ale… CO…?
-Ale on nie z Polski i nie mówi po polsku… Ale to chyba nie jest duży problem?
-No duży nie… Ale o filozofii egzystencjalnej z nim nie pogadam, o budowie silnika też nie 😛
-To nawet po polsku z nim o tym nie pogadasz 😛 I co? I co? Może napiszesz do niego?
-Może…
-Dziecko, zrób coś do cholery ze swoim życiem! Próbuj!
Bierze mnie na zmartwioną matkę… Nie lubię tego.
-No popatrz tylko!- kontynuuje nie bacząc na moje zniechęcenie- On zdesperowany, ty zdesperowana! Może coś z tego będzie!

No tak… biorąc pod uwagę powyższe kryteria, to  mamy OGROMNE szanse stworzyć RODZINĘ 😛

55 odpowiedzi na “desperat z desperatką”

  1. Witaj Chomiczku 🙂
    to całkiem niezłe podstawy do dobrego związku, a że on mówi w innym języku?
    Kochana nikt nie jest doskonały, zresztą o czym ty chciałabyś z nim rozmawiać? Facet nie jest od gadania…ooo..
    Zresztą jak rodzimym facetom powiesz wyraźnie i powoli -posprzątaj i wyrzuć śmieci-to oni też tego nie są w stanie rozumieć. Ten przynajmniej będzie miał wymówkę 🙂
    I ma motocykl !! 🙂
    Napisz do niego, coś w tylu – hello , zobaczymy czy zrozumie…

    1. Dla Ciebie Alicjo widzę, że miłość nie zna granic 😀 Ale powiem Ci, że Twój argument odnośnie wynoszenia śmieci jest dobry, naprawdę i ma swoją moc! 🙂 Muszę to przemyśleć 🙂

        1. Na harleya to mi to nie wygląda,ale skoro tak mnie motywujesz;-) jak coś,to biorę Cię na świadka na naszym ślubie 😀

          1. 😀 ha ha ha 🙂 będę świadkiem na Chomiczkowym weselu 😀 ha ha ha 😀
            i co najważniejsze – jako świadek doradzę ci najlepszego specjalistę od rozwodów..takie czasy Chomiczku. Przez ślub i małżeństwo trza przejść jak przez chorobę dziecięcą, by nabrać odporności, a potem będzie mozna spokojnie żyć 😉

            1. No właśnie- teraz świadek pod umową zawarcia małżeństwa drobnym druczkiem na dopisane obowiązek znalezienia dobrego adwokata do rozwodu… Takie czasy…

        1. Ale dlaczego ich wina??? Wina ich w tym żadna. Co najwyżej będzie ich wina jak mi wirtualnych łez nie będą ocierać 😉

  2. Dziewczyno ty się na nic nie oglądaj tylko bierz co jest, bo towaru może braknąć. Co tam bariera językowa,mały pikuś, motor jest, co byś jeszcze chciała. Uszczęśliw wszystkich wokół, niekoniecznie siebie.Pozdrawiam

    1. Właśnie-uszczęśliwić wszystkich dookoła… Pytanie,czy wszyscy dookoła jakby co,to będą mi moje rzewne łzy ocierać 😛

      1. E no co ty! Będą współczuć i do rozwodu namawiać. Rozwódka to już inaczej brzmi nie? a później można znowu się w swatkę pobawić. Wszyscy chcą dobrze, tylko nie wychodzi, dobrze jeszcze, że ty z humorem do tego podchodzisz. Podzrawiam

  3. To zdjęcie jest kapitalne;)
    Desperacja nigdy nie była dobrym rozwiązaniem. Przyszedł mi na myśl przykład dobrego kolegi. Przez kilka lat był z dziewczyną, którą kochał. Planowali ślub, wspólną przyszłość itd. Ale dziewczyna znalazła sobie innego i zostawiła mojego kolegę.
    On z tej rozpaczy szybko znalazł sobie inną, już po roku znajomości wzięli ślub. Teraz jest nieszczęśliwy, a nie wie jak z tego się wyplątać. Bo jednak są małżeństwem..
    Pozdrawiam:)

  4. jak motocykl ma to pędź już z bakiem hahahahaha

    Twoja mama jest rewelacja hahahaha

    hm, a desperacja bywa krokiem milowym, tylko nie pamiętam w którą stronę 🙂

  5. Jako że wygląda na to, że to Twoja mama jest bardziej zdesperowana niż Ty – może ją wyślij, niech wybada potencjalnego kandydata :).
    W Indiach przykładowo jest to absolutnie normalna praktyka, że rodzice kontaktują się z potencjalną kandydatką i jak uznają pannę za godną uwagi – wtedy kawaler może wkroczyć do akcji ;).
    Wszyscy zadowoleni – mama będzie miała poczucie, że coś robi, Ty będziesz miała spokój i przefiltrowanych kandydatów…
    Ja tu widzę same plusy 🙂

    1. A czy w tych Indiach to samo dotyczy się kandydata? Czy rodzice mogą takowego też wybadać? Bo Rodzicielka nadawałaby się do tego 😛 istnieje tylko taki problem, że Rodzicielka szukałaby dla mnie kandydata takiego, jaki… nie istnieje 😉

      1. Zasięgnąłem języka – tak, rodzice kandydatki też mogą taką procedurę przeprowadzić :).
        Kolega właśnie spotyka się z taką niewiastą, której rodzice go znaleźli :).
        Horoskop pasuje, rodzice mówią wspólnym językiem… najważniejsze kryteria spełnione :). Jeszcze tylko rodziny muszą się poznać i zaakceptować…
        Najmniej ważnym kryterium jest chyba to czy młodzi sobie pasują… kto by się drobnostkami przejmował :).

          1. No aż tak źle nie jest… nawet te totalnie zaaranżowane małżeństwa mają przed ślubem szanse porozmawiać ze sobą :).
            Zresztą w Twoim przypadku chodzi tylko o wstępną filtrację i zajęcie dla mamy :).

  6. Jak się skrzyżuje dwa minusy (na tym przykładzie – dwoje desperatów) to powstaje plus :P. Dziewczyno, taka szansa może się więcej nie powtórzyć! Kuj żelazo póki gorące ;).

    Ok, żarty mnie się trzymają przy niedzieli, ale to pewnie przez tę duszną pogodę, mózg nie pracuje właściwie :>.

      1. Jak to mówił bodajże Lech Wałęsa – są plusy dodatnie i plusy ujemne ;).
        Na północy? Cóż, na północ to mnie do tej pory nie wysłali :). Na razie jestem na południu Danii, a tu też jest całkiem gorąco, chociaż dziś trochę popadało :).

  7. Wiesz, nigdy nie wiadomo… Ja spotykając Przyszłego byłam zraniona i zrezygnowana, on podobnie. Czasem tacy desperaci albo rezygnaci potrzebuja własnie siebie nawzajem. Chociaż przyznam, że niechętnie korzystałabym z „narajonego” przez mamę faceta. A tym bardziej przez internet 😉 Ale jk dla mnie pisanie nie zaszkodzi. Pozdrawiam.
    P.S. A i jeszcze – masz bombową mamuśkę

  8. Widzę że rodzicielka się niecierpliwa robi. Uważaj żeby pewnego pięknego razu Cię nie sprzedała jakiemuś indyjskiemu adoratorowi (nawiązując do wypowiedzi Sokolego Oka) za stado kóz czy innych owiec 😉 .
    Koniecznie też dowiedz się w jakim języku najnowszy kandydat potrafi się porozumiewać. Kij z polskim, ale jak on tylko po fińsku czy tam mongolsku umie to byłaby to pewna bariera…no chyba że już faktycznie jesteś na skraju desperacji (wyobrażam już sobie Was uzbrojonych w cieniutkie książeczki pt. „Rozmówki polsko-mongolskie” 😉 ).

    1. E tam, dopóki nie jest radykalnym muzułmaninem (bo tym mniej radykalnym wystarczy wleźć pod koc albo przelać do filiżanki, żeby Allah nie widział) – po alkoholu się dogadają :D.
      Ale czekaj… motor, praca, koszula, nie mówi po polsku… toć to Hindus najprawdziwszy! 😀
      Jak ma na imię Shekhar – uciekaj! 😀

    2. 😀 Takie książeczki to cieniutkie są..? Bo żeby jako-tako się porozumieć, to chyba książeczka powinna mieć przynajmniej ze 150 stron… Chyba, że mongolski czy fiński ma ograniczone słownictwo 😛
      nieee, mamusia mnie nie sprzeda nawet za milion kóz i uwierz mi, że facet, którego Ona wybiera spełnia więcej wymagań, niż nawet ja bym mogła wymyślić. Tylko, że taki KSIĄŻE rzadko jest zainteresowany zwykłą polską dziewuchą 😉 Bo że księżniczka ze mnie żadna to już omówiliśmy kiedy indziej 😉

      1. Ponoć Finowie są tacy poważni i smutni, że niemal w ogóle nie rozmawiają więc książeczka będzie uboga. Co do mongolskiego to nie wiem, ale widzę, Phoenix już nadszedł z pomocą.

        Za milion kóz też bym nie sprzedał. Powiedz co z tym milionem zrobić. Do grobu by mnie wpędziły i zeżarły. Ale milion dolarów to bym na jej miejscu chętnie przytulił 😉 .

        1. Poszłabym za milion dolarów…? Zarąbiście! Naokoło mnie sami tacy,którzy najchętniej by mnie sprzedali! Dobrze,że za te jabłka do Rosji bym nie poszła 😛 tylko chociaż za dobrą kasę 😛 ale że Chomiczka tak łatwo opchnąć… Ech.
          Niech chociaż jakiś w miarę fajny będzie co mnie kupi a nie malutki łysiutki i nie daj Boże już z trzema żonami czy kozami 😉 😛

          1. Za milion dolarów? No chyba się nie dziwisz? Nie ma zbyt dużo rzeczy których bym za milion dolców nie sprzedał 😛 .

            Druga sprawa, niestety przeważnie jest tak, że tak kasa którą płaci kupujący jest w jakimś stopniu rekompensatą za ich braki w innych departamentach…ale mówiłaś, że łysy Ci nie przeszkadza, a z innymi żonami też może być fajnie (przynajmniej nie będziesz się nudzić i będzie z kim poplotkować 😉 ).

      1. No chomikowa, teraz mu musisz kupić ze dwa kilo jabłek (to akurat na czasie jest) 😉 . Tylko ustal jakiś ludzki termin odebrania nagrody.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.