Kilka dni temu Rodzicielka ni stąd ni zowąd oznajmiła mi, że wymienia meble kuchenne oraz lodówkę. Mało co z krzesła nie spadłam. Bo JAK TO???? Ja te meble znam od urodzenia! One już się pięknie wkomponowały w wyremontowaną kilka lat temu kuchnię. Kuchnię! Ba! Ona wbiła mi się gdzieś bardzo głęboko w moją psyche! Po co to?! I tyle pieniędzy! I ta lodówka przecież była kupiona dopiero 7 lat temu! Nie czuję tego, nie czuję…
Ale jak Rodzicielka decyzję podjęła, to podjęła. Może nawet mnie troszkę zmotywowała mówiąc, że „starą” lodówkę dostanę w spadku, więc mojego radzieckiego rzęcha (co jak co, ale chodzi bez usterki już prawie 30 lat! ) będę mogła się w końcu pozbyć. Chociaż światło będzie stałym elementem wyposażenia lodówki 😉
Postanowiłyśmy, że nie będziemy wspierać tych ogromnych salonów meblowych typu agata, czy inne imiona żeńskie, tylko postawimy na małe przedsiębiorstwa produkcyjne działające w naszym mniejszym mieście (mieszkam na granicy dwóch miast- w mniejszym mam domek, pocztę i Urząd Miasta a w tym dużym całą resztę mojego życia). Wujek google pomógł mi znaleźć w mojej miejscowości 5 przedsiębiorstw, które wykonują meble pod wymiar. Adresy zapisałam, zdjęcia Rodzicielce pokazałam, dzień na poszukiwania zaplanowałam. Ruszyłyśmy a ja zapomniałam jak to jest robić z mamusią zakupy. JAKIEKOLWIEK.
-Mamo, ja w ogóle nie czuję tych mebli… ja nawet nie wiem czego my będziemy szukać. NIC.
-Wiem, dziecko, że nie czujesz, bo one mają 30 lat i wyryły się w twojej psychice. Ja też tego nie czuję, ale najwyższa pora je wymienić. – zdecydowanie i ostatecznie stwierdziła Rodzicielka.
Docieramy do pierwszego hmmm… sklepu (???) W całym pomieszczeniu wystawiona jest tylko jedna „kuchnia”. Za ogromnym biurkiem siedzi lalunia-cwaniara. Widzę, że Rodzicielce coś już nie odpowiada, ale stara się zachować twarz. Ja się plączę i szukam jakiś próbek płyt, z których mają powstać meble. Nie widzę… Rodzicielka pyta się o możliwość zamówienia mebli pod wymiar.
-No można.- odpowiada rezolutnie lalunia.
Już widzę, że w mamusię piorun strzelił.
-A może by mi pani powiedziała coś więcej? Gdzie znajdę jakieś przykłady państwa projektów? Bo tutaj widzę tylko jeden.
-Resztę może pani zobaczyć na stronie internetowej.
-Ale to jak? Wcześniej nie będę mogła tych materiałów zobaczyć „na żywo’? Dotknąć?
-No nie. Wszystko jest na stronie internetowej.
Ja jeszcze jakoś to przełykam, ale Rodzicielka jest oburzona.
-Wychodzimy, dziecko.
Oczywiście…
Jedziemy kilka kilometrów pod drugi adres, gdzie… stoi stary drewniak. Na pewno nie z meblami jakimikolwiek. Świetnie. Po drodze próbuję dowiedzieć się od Rodzicielki jaką ma wizję tej jej kuchni, bo nie wiemy czego szukamy a biorąc pod uwagę jej wrodzony talent do tworzenia nieosiągalnych wymagań wolę mieć swoje stanowisko w sprawie.
-Chomiczku, mają być takie szafki jakie były do tej pory, tylko niech to będzie nowe i bardziej eleganckie.
-Ale jak to takie same? Przecież ty masz w kuchni 15 szafek! I te 15 ma być w dalszym ciągu? A co z materiałem? Też takie coś przypominające drewno???
-Tak.
-No chyba żartujesz? Teraz takich mebli się nie robi! Teraz szafek ma być mniej a są szersze. Po głowie plącze mi się tego typu wizja:
ale ewidentnie widzę, że Rodzicielka ma zupełnie inne plany. – Wszystko w kuchni ma być jakby „spłaszczone” a ty chcesz sobie machnąć znów meble à la stary Gierek???? Powinno być MNIEJ szafek i jakieś szuflady.
-Nie chcę żadnych szuflad! Ma być jedna mała szuflada na sztućce.
Szlag mnie trafia.
-Kobieto! To po co ty chcesz w ogóle te szafki zmieniać? Chcesz wydać grube tysiące na coś, co będzie przypominać epokę Gierka?!
-Ale ciotka ma całkiem ładną kuchnię a nie jest z epoki Gierka. Taką mogłabym mieć.
-Ciotka robiła remont kuchni prawie 20 lat temu! Kobieto! Idź ty wreszcie do przodu! Tobie nic nie pasuje z tego, co nas otacza w teraźniejszości! Zacznij żyć w tych czasach!
-Bo wszystko, co jest teraz modne, to było w tych czasach, kiedy NIC nie było! A ja nie chcę o tych czasach pamiętać! Nie chcę mebli z połyskiem, bo tylko takie rzeczy były 30 lat temu! Taka tandeta! NIE CHCĘ!
I się nadęła.
Dobra, rozumiem, że nie chce mebli z połyskiem. Okej. Ale niech to nie będzie znów 15 szafeczek! Niech będzie chociaż jedna szafka z szufladami. Niech zamykania tych szafek będą do góry a nie na boki. No trochę nowoczesności!
NIE.
Jedziemy do kolejnego sklepu, ale ja nie wiem jak to będzie, bo się tylko pokłócimy. Kolejny sklep jest… zamknięty.
Wisi kartka z numerem telefonu. Dzwonię. Nikt nie odbiera.
Noż cholera jasna! Ja się nie dziwię, że te wszystkie małe prywatne przedsiębiorstwa padają, skoro one sobie żyją jak chcą! Jak klient nie może niczego zobaczyć, to mają zamknięte! Jestem wściekła. Matka dalej nadęta.
Sklep nr 3. Domek jednorodzinny. Już to widzę….
Dzwonię do furtki.
-Przepraszam bardzo! Ja w sprawie mebli kuchennych. Dobrze trafiłam?
-Tak, oczywiście!- odpowiada mi z balkonu blondyna.
-A czy państwo mają jakąś ekspozycję?
-Nie, nie mamy, ale proszę poczekać 10 minut. Mąż zaraz przyjdzie.
-Mąż przyjedzie! To są jakieś KPINY- słyszę w tyle Rodzicielkę.
-A przepraszam panią bardzo! Mąż przyjedzie i co? POROZMAWIA ze mną o meblach????-pytam już z ironią, bo szlag mnie trafia najjaśniejszy.
-No tak- porozmawia z paniami.
Wierzyć mi się nie chce! I ludzie naprawdę tak kupują meble??? Oglądając zdjęcia i ROZMAWIAJĄC??? Gdzie ja do cholery mieszkam?! To już nawet nie jest małe miasto, tylko WIOCHA! Trzaskam dupą, trzaskam drzwiami od Pędzidła i ruszam z piskiem opon.
Ponawiam pytanie Rodzicielce odnośnie jej wizji mebli. Przekonuję, że nie chcę, żeby wydała tysiące złotych na coś, co będzie parodią nowych mebli.
-Zrozum, że ja nie potrzebuję więcej szuflad! Ja muszę mieć więcej szafek, żeby mi się wszystko pomieściło!
-Przecież powierzchnia szafek będzie taka sama! Tylko zrób te szafki szersze i niech będą z czegoś gładkiego!
-Nie chcę szerszych! Chcę taką samą liczbę szafek!
-To Ty chcesz mieć meble à la nowoczesna 70-tka! A tobie do 70-tki brakuje jeszcze 20 lat! Młoda jesteś, więc żyj jak młoda! Rodzice M. tak pięknie sobie wyremontowali kuchnię a to ludzie, którym słoma z butów wystaje! Zacofani! A ty co?! Taka „nowoczesna” z nowoczesnymi poglądami walniesz sobie kuchnię à la 70-tka! ZLITUJ SIĘ! Wstyd mi!
Oczywiście milczy.
Muszę jeszcze podjechać do PZU. Jadę tymi małymi uliczkami i nerwowo zmieniam biegi. Nawet wycieraczki wyczuły napięta atmosferę i poruszają się zbyt ekspresyjnie.
Leje. W prognozie pogody wspominali coś o lekkich opadach a lekkie to ja mam na razie nerwy.
Matkę zostawiam w Pędzidle i dobiegam do PZU… Zamknięte. Przez oszklone drzwi widzę tylko panią na mopie. Patrzę na godziny otwarcia 8-16.00.
No i wpadłam w furię.
Widzę z daleka Rodzicielkę z papierosem oczywiście w ustach, która jest mocno zaskoczona tak szybkim „załatwienem sprawy” w PZU.
-Kur***mać! Gdzie ja mieszkam?! Żeby PZU było otwarte do godziny 16?! Takie rzeczy tylko w tej pieprzonej wsi! Tu jest wszystko pozamykane! Ja się nie dziwię, że to miasto przestało się rozwijać 30 lat temu, skoro tu sobie ludzie pracują jak chcą! Ja pierd***!
-Dziecko, pan na ciebie patrzy a ty tak krzyczysz.
-A ja pierd*** czy pan patrzy czy NIE! Tu NIC nie można załatwić! PZU do 16??? Gdzie PZU jest otwarte do 16?!!! Gdzie jakakolwiek firma ubezpieczeniowa czy bankowa ma otwarte w dzień powszedni do 16?!
-Chomiczku, taka elegancka dzisiaj jesteś a tak krzyczysz i ten pan na ciebie z przerażeniem patrzy.
Doskonale zdaj sobie sprawę z tego jak wyglądam- włos rozwiany, furia w oczach, nerwowy krok w obcasach i powiewający w wirze powietrza rozpięty żakiet. Gdyby nie ubranie to pacjentka oddziału psychiatrycznego 😛
-Jestem elegancka, bo na pogrzebie dzisiaj byłam! A pan niech sobie patrzy! Tutaj nawet ludzi na ulicach nie ma, to niech patrzy! Dziura pieprzona! Dawaj kolejny adres!
-Sieradzka, ale może się uspokój…
-Nie! Nie uspokoję się!
Po 15 minutach docieramy do sklepu nr 4.
Na wystawie widać ładne mebelki nawet z dużą ilością szafek, ale z połyskiem… Wszystko ładnie się komponuje. Dostrzegam próbki płyt. Podoba mi się, tylko Rodzicielka coś się podejrzanie miota. Widzę, że szlag ją trafia na te błyszczące płyty.
-Mamo, przestań szaleć! To są bardzo ładne meble i nie są takie szerokie. Może pan będzie coś miał w macie i się uda coś kupić.
-Chcę, żeby były podobne do tych, co mam TERAZ.
Nie wierzę.
Zaczynam podnosić na nią głos w tym cholernym sklepie, bo jak nie zrobię jej obciachu przy ludziach, to się nie ogarnie.
-Nie będziesz miała mebli jak 70-latka! To są BARDZO ŁADNE meble! W sam raz na nasz KOMPROMIS! Zmień myślenie!
-Dziecko… przychyl się odrobinę do mnie (mam obcasy, więc mamusia sięga mi w tej sytuacji do ramiom 😛 ) i coś ci powiem.
Nachylam się i słyszę moją słodką Rodzicielkę:
-Jak nie przestaniesz na mnie krzyczeć, to ci przypier***
Wiem, że to możliwe, więc się odsuwam 😛 Co prawda ostatni raz dostałam od niej w tyłek jak miałam 5 lat i rzuciłam się w nerwach na podłogę, bo bardzo chciałam wyjść o godzinie 22.00 na dwór, ale tenisówka w kwiatki z gracją lądującego na moim tyłku pamiętam po dzień dzisiejszy 😛
Rodzicielka w nerwach wyjmuje papierosa i zapala razem z właścicielem. Pan coś jej tłumaczy, coś pokazuje, ja pokazuję jej próbki płyt, które ona sama chce, po czym Rodzicielka… wybiera gładkie meble z POŁYSKIEM!
Boże Mój…
W drodze do domku chwalę mamę za mądry wybór i cieszę się, że kuchnia będzie nowoczesna, ale też odrobinę taka, jak sobie życzyła Rodzicielka. Wspaniały kompromis. Szkoda tylko, że okupiony takimi nerwami 😛
-Dziecko, po co te nerwy… Przecież ja bym nigdy nie kupiła mebli à la 70-tka…
a co to się stało iż tak ostatnio zaczęłaś się skupiać na przyziemniejszych sprawach a mniej już słychać o głębszych rozterkach moralnych ? 😛
Głębsze rozterki moralne to w kościele…
oh wybacz za obrazę uczuć religijnych zagorzałej katoliczki…
próbuję znaleźć i jakoś nie mogę… pochwal się o lukasie swoimi głębszymi rozterkami moralnymi…
spokojnie chłopcze wszędzie są jak dobrze poszukasz 🙂 jak np. dlaczego warto zawsze dążyć do nowości a nie czasem pozostać przy starych aczkolwiek sprawdzonych rzeczach (w stylu gierka) ? 🙂 lub skąd niechęć do dużych korpo a chęć wspierania „lokalnych przedsiębiorców” lub też np. chęć do naprawiania wyidealizowanego świata rodzicielki…zmiany nadchodzą jeśli ktoś ich sam chce nigdy wymuszone 🙂 chciała gierka…trzeba było jej pozwolić 😛
Ale nie nazwałabym tego rozterkami moralnymi…
które z nich są Twoje i gdzie się nimi pochwaliłeś?? „Szukajcie a znajdziecie”?? Jasne – chyba, że nic takiego nie napisałeś
„Trzaskam dupą”… eee?? Ciekawym, jak to wygląda;)
Co do godzin otwarcia – w Warszawie wszystkie urzędy są czynne do 16…
Godziny otwarcia pewnego banku na ul. Marszałkowskiej (jedna z głównych ulic):
pn.-wt.: 8:00-15:30, śr.-pt.: 11:30-19:00
Zatem – PZU do 16???
Ale PZU to nie URZĄD, to placówka jak bank, coś jak sklep- tam mają kasę zarabiać a nie ludziom pomagać, więc kompletnie nie rozumiem… W tym drugim- większym mieście banki mam często otwarte nawet do 20.00 a firmy ubezpieczeniowe nie zamykają przed godziną 18.00…
W Warszawie co najmniej 3 placówki czynne do 16, połowa do 17…
Ha! Właśnie siedzę w PZU w tym moim większym mieście i mają chociaż dwa razy otwarte do 18.00 🙂 ale dzisiaj i tak mam czas…
Jakbym czytała o swojej mamie 🙂 Taka mama to skarb! Dużo zdrowia :*
To jest więcej takich kobiet??? 😀 Pewnie, że skarb- kto mi dostarczy tyle emocji 😉
Po Twoim wpisie chyba muszę zacząć doceniać swoją mamę.
Ale Ty masz wesoło – jak w cyrku 😉 nudzić to Ty się nie będziesz nigdy tylko lepiej byłoby jakbyś była niskociśnieniowcem wówczas ciśnienie samoistnie by Ci się wyrównywało do normy 😉
Każda mama jest na swój sposób ciekawa 😉
Ale piękne określenie-jak w cyrku 😀
hahahahahahahahaa
ale taki klimat to ja trochę znam
i stan furii też 😀
:)))))
Mówisz,że wpadasz w furię? 😀 za dużo wrażeń! 😉
Chomiczku, Ty się tak nie nerwuj, szkoda na to życia Maleńka…
Wiesz…mamusia przyzwyczaiła się do tamtych mebli, więc zmiana była dla niej co najmniej trudna, a przecież jednak i pomimo wszystko chciała kuchnię zmienić..
Trza to docenić 🙂
Ale najbardziej podoba mi się w Jej wykonaniu dyscyplinowanie dorosłego dziecka…przyznam się, że ja kiedyś tak powiedziałam mojemu dorosłemu synowi i wiesz co?
Też zadziałało 😀 😀
Od samego początku wiedziałam, że obie macie wiele wspólnego- sposoby wychowywania i wywierania wpływu na swoje „pociechy” również 😀 i to jakie skuteczne 😀
Oj tam…oj tam…nie trzeba było od razu tak mnie komplementować, przecież to tylko taki nasz instynkt macierzyński jest 🙂
A Wy i tak nas kochacie, nawet za to niepedagogiczne „dyscyplinowanie” też 🙂
Prawie jak z tym przygotowaniem Twojej mamy do wyjścia na imprezę 😉 . Mebelki z połyskiem posiadam i bardzo sobie chwalę. Co do ilości szafek, przy mojej maleńkiej kuchni wstawiliśmy ile się dało a i tak ledwo się mieścimy mimo, że sprzętów jakoś specjalnie dużo nie posiadamy.
Ważne, że wyprawa zakończyła się sukcesem 🙂 . Przynajmniej, jeśli o meble chodzi.
Ależ mnie też się podobają te meble z połyskiem! pewnie dlatego, że nie pamiętamy, że kiedyś były dostępne tylko takie materiały… Ale masz mnóstwo takich małych szafek, czy kilka szerszych?
Zdecydowanie kilka szerszych, w tym jedna z szufladami 🙂 .
Aaa widzisz- czyli jest w Tobie kobieta nowoczesna 😉
Biorąc pod uwagę, że każda moda wraca, Twoja mama chciała mieć nowoczesną kuchnię. Może nie w tym momencie, ale w perspektywie na pewno. Nie wiem więc, dlaczego dostała burę. Kobieta patrzy dalekosiężnie!!! 😀
Ja Jej dam dalekosiężne plany 😛 Niech się kobieta skupi na teraźniejszości 😉
Chciałby zobaczyć tę scenę pod zamkniętym PZU, naprawdę chciałbym, można by zrobić zdjęcie przy którym „Szał” Podkowińskiego się chowa…. 🙂
lepiej nie znajdować się w pobliżu kobiety podczas ataku furii 😉 Chyba że Ci życie niemiłe 😉
Byłby to duży zastrzyk adrenaliny, zagrożenie zdrowia, ale przecież najlepsi fotoreporterzy fotografują wojnę, która jest ciut bardziej niebezpieczna, niż kobieta w furii 🙂
A przynajmniej nie nudno na takich zakupach, wrażeń nie brakuje. Najważniejsze,ze cek osiągnięty, meble kupione. Pozdrawiam
Tak… wrażeń mam zawsze pod dostatkiem… 😛
pozdrawiam 🙂
No tak, weź tu wypuść kobiety na zakupy… dobrze, że do rękoczynów nie doszło na środku sklepu :P. A co do tych „lokalnych przedsiębiorców” – aż dziw, że z takim podejściem ich działalność jeszcze funkcjonuje :D.
A ja już po Skandynawii jeżdżę, nie jest źle jak na razie, piękne krajobrazy, tylko drogi średnie ;).
Niewiele brakowało, a do tych rękoczynów by doszło… wezwaliby Policję a ja z mamuską na drugi dzień byłabym na pierwszych stronach lokalnych gazet 😛
To drogi tam mają gorsze od naszych…????
No tak, zaraz policja, niebieska karta i te sprawy :P.
Co do dróg – te autostrady, którymi jechałem, nie mają porównania do niemieckich. Pasy są węższe, przeważnie tylko dwa w jedną stronę, sporo kolein i nierówności. Niektóre nasze ekspresówki wyglądają lepiej :).
daj spokój z niebieską kartą – już nawet małe dzieci się jej nie boją…
To niestety przyznam rację…
Też czekają mnie zmiany u mamy, tyle, że ja mam łatwiej, a może trudniej, sama jeszcze nie wiem do końca co mnie czeka, kiedy sprzeda mieszkanie i kupi mniejsze. Mama zgadza się prawie na wszystko co ja zaproponuje, wolałabym żeby miala trochę wlasnej inwencji.
Faktycznie- tak też nie jest najlepiej 😉 Ale to może zadawaj Jej masę pytań- zalej ją tymi pytaniami, to jakoś to pójdzie 😉
Przyszło mi do głowy fajne hasło: „Idziesz kupować meble kuchenne? Weź ze sobą relanium”!
a co Ty myślisz? Ja mam zawsze przy sobie relanium! 🙂
Znam to, nie ma to jak zakupy z mamą 😉 najbardziej lubię kupować wszystko sama. Chociaż mebli w ogóle nie lubię kupować, zawsze gubię się w tych sklepach i nie wiem jak je dobrać, najlepiej żeby ktoś zrobił to za mnie 😉
Mamy tak mają:) Chociaż ja Twoją rozumiem o tyle, że jak ja mam jakąś wizję jak coś ma wyglądać to nie zdecyduję się na nic innego. Z meblami udało Wam się całkiem szybko. Ja kanapy szukałam chyba z miesiąc i w końcu zamówiłam ją w internecie (czekałam kolejny miesiąc na dostawę) ale dokładnie taką jak chciałam:)