Umówiłam się ze znajomą. Znajoma jest znajomą od wielu, wielu lat. I chyba bardziej jest tą znajomą z sentymentu, niż z jakiegokolwiek innego powodu 😛 Bo dziewczyna ma wadę. Wadę, której niestety nie daję rady PRZEMILCZEĆ. Mianowicie znajomej niestety nie zamyka się buziuchna…
Gdyby dziewczyna nie próbowała usilnie utrzymywać ze mną kontaktu, to ja bym zapewne się poddała. Uciekłabym w swoją ciszę i zwyczajny świat dźwięków przeciętnych 😛 Ale NIESTETY.
W meetingach z koleżanką przybrałam taktykę umawiania się u niej w domu. Mogę wtedy ewakuować się w dowolnej chwili- czyli najdalej po dwóch godzinach słuchania o ciotkach i pociotkach; coraz to nowszych facetach, którzy się w niej podkochują (chciałabym zauważyć, że dziewczyna mimo swoich 30 lat w prawdziwym związku jeszcze nie była); sąsiadkach; serialach, które obejrzeć MUSZĘ, kotach; dorywczych pracach; chorobach; butach; romansie fryzjerki; facetach, którzy się w niej podkochują; butach; facetach, którzy się w niej podkochują; butach……….
Tym razem niestety mój wrodzony brak asertywności zmusił mnie do zorganizowania spotkania u mnie w domu. Mając świadomość tego, że znajoma nie zna granicy, w której meeting należałoby zakończyć, zapobiegawczo zaprosiłam ją do siebie dopiero na godzinę 19.00. Przecież chyba każdy z odrobiną przyzwoitości, kto został zaproszony TYLKO na kawę, opuści czyjąś chałupę w okolicach godziny 22.00?! Wyjątkiem są oczywiście bardzo miłe spotkania i poczucie, że spotkanie jest tak ciekawe, że pan(i) domu nakłania gości do dłuższego pozostania w domostwie. Mylę się?
Tak więc ja nie nakłaniałam.
😛
Dziewczę zadowolone przybyło przed czasem.
-Chomikowa! Ja ja dawno u ciebie nie byłam! Wieki całe!- już ja dobrze pilnowałam tych „wieków”.- Chomikowa, jak ja nigdy nie lubiłam tych schodów do ciebie. Coś byś może wreszcie z nimi zrobiła, bo po pijaku, to się nie da po nich wejść!* Jak ja się cieszę, ze się w końcu widzimy! Teraz jak wyjedziesz, to znów nie będziemy miały czasu na spotkanie. W sumie niedaleko siebie mieszkamy, ale jakoś nie mamy czasu się spotkać, no widzisz, Chomikowa.
Oczywiście, że „nie mamy”. Jestem cholernie „zabieganą” Chomikową, która ABSOLUTNIE nie jest w stanie znaleźć choćby dwóch godzin na „pogaduszki” 😛
-Wiesz, Chomikowa, musimy sobie wreszcie porządnie pogadać. Tym bardziej teraz, kiedy ty na takie Bałkany lecisz- zabrzmiało jak groźba- Ale żeś sobie wymyśliła z tymi Bałkanami, wiesz? Czekaj, gdzie ja te buty mam tu zdjąć? Czy nie zdejmować? Bo ja pamiętam, że u ciebie się nie zdejmuje. O czym to ja mówiłam…? A widzisz, Chomikowa! Bo ja……………………….
Bożesz…. 😥
Przez pierwsze półtorej godziny autentycznie starałam się słuchać jej monologu. Nawet kiwałam ze zrozumieniem głową na to, co znajoma wyrzucała z siebie z prędkością karabinu maszynowego. Z racji, że niestety nie miałam okazji otworzyć ust choćby na wypowiedzenie dwóch zdań, to zjadłam prawie całe naszykowane ciasto. W końcu czymś się zająć MUSIAŁAM!
Po dwóch godzinach już jej w ogóle nie słuchałam. Co więcej- zaczęłam ostentacyjnie ziewać. W ogóle jej to nie zraziło.
W trzeciej godzinie poczułam prawdziwe zmęczenie. Wzięłam do ręki telefon i zaczęłam pisać wiadomości na WhatsAppie. Koleżanka tymczasem w ogóle sobie nie przeszkadzała (!) Przez chwilę nawet mnie to rozbawiło. Bo przewidziałam każdy fragment tego spotkania. Wiedziałam, że nie będę w stanie zainteresować dziewczyny jakąkolwiek moją wypowiedzią. Postanowiłam nawet sprawdzić czy aby na pewno się nie mylę… Jaką informacją możemy zainteresować drugą osobę NAJBARDZIEJ?- Owszem, wiadomością, że jest się w ciąży np. z żonatym facetem LUB! Że się pisze BLOGA 😀
-Piękna, a ja ci wspominałam kiedykolwiek, że piszę bloga?- gdzieś udaje mi się wtrącić w czasie, kiedy dziewczę nabiera powietrza w płuca.
-A, serio? No i słuchaj- tata wziął kocicę od sąsiadów i poszedł ją wykastrować. Wiesz, ja nie wiedziałam jak się teraz kastruje koty………….
Wybucham śmiechem 😀 WIEDZIAŁAM 😀
Początek czwartej godziny już był nie do zniesienia. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Byłam już trzy razy w toalecie, żeby tylko nie musieć jej słuchać. Podeszłam dwa razy do komputera, żeby sprawdzić pocztę. Szukałam sposobu na to, żeby już zakończyć tę farsę. Jej głos wywiercał mi w mózgu ogromną dziurę. Pierwszy raz w życiu czułam fizyczny ból, jaki sprawił mi dźwięk. Głos. Tylko głos.
O godzinie 23.00 już nie byłam w stanie tego znieść. PIERWSZY RAZ w życiu wyprosiłam gościa z mojego domu.
-Wiesz, ja cię bardzo przepraszam, ale ja już jestem padnięta. Musimy się pożegnać.
-No właśnie widzę, Chomikowa, że ziewasz od ponad dwóch godzin.
Litości!
Szybko podaję dziewczynie torebkę, palto. Buty prawie jej zakładam i odprowadzam na dół pod drzwi.
-Dziecko, a może ty idź ją odprowadź pod furtkę, bo jeszcze nie daj Boże ci się wróci- dopada do mnie Rodzicielka.
Gdzieś się zaczęłam zastanawiać, czy ludzie którym nie zamyka się buzia zdają sobie sprawę z tego, że NIKT ICH NIE SŁUCHA? Człowiek jest w stanie się skupić powiedzmy na godzinę (i to i tak tylko wtedy, jak jest dobrze zmotywowany). Pozostały czas będzie sobie robił w głowie plan rzeczy, które ma zrobić w domu, przypomni sobie fabułę filmu, który go nie zainteresował, ułoży nowy przepis na ciasto, zaliczy szybki seks z sąsiadką/ sąsiadem ale NA BANK nie będzie słuchał tego, co ta druga osoba KLEPIE.
I zwiąż się teraz z kimś takim węzłem małżeńskim. Jak nie rozwód, to alkoholizm lub inna choroba psychiczna jest niejako wpisana w ten związek drobnym druczkiem 😛
*Oczywiście, ze się DA. Na czworakach wszystko się da 😀
Ja też znam takie osobniki. Ech gadają gadają…. Także zdarzyło mi się raz delikatnie wyprosić taką osóbkę z domu. Bo ileż można słuchać trajkotania 😉
Haha. Czyli jednak są pewne granice 😀
Tak Tak są granice wytrzymałości haha 😉 😀
Hmm – próbowałaś słuchawki i Rammstein/Prodigy/Metallicę/cokolwiek innego na full??
Aczkolwiek – biorąc pod uwagę ten opis, to byłabyś w stanie przesłuchać dyskografię Kaczmarskiego… 22 płyty…;D
to ja dorzucam Marilyn Manson,Black Sabbath,Paradise Lost no i Tiamat…hmmm…się rozmarzyłam 😉
Hahah! Rozbawiliście mnie! 😀 Myślicie, że słuchawki w uszach też by jej nie zraziły? 😀 Muszę wypróbować następnym razem 😀 Ale na pewno nie prędko 😉
http://www.najlepsze-demotywatory.pl/files/7/7c/7ccd282a6e7873215d44671b0ae6cf96.jpg
ciekawe, cyz zrozumie aluzję;D
leżę 😀 😀 😀
Dodaj Therion – szkoda, że mitologia grecka nie została tak przedstawiona, jak skandynawska…;D No i szkoda, że ni cholery nie rozumiem, co śpiewają… Ale co tam – operowy wokal + ciężkie granie = coś, co tygryski lubią (prawie) najbardziej;D
dobrze,że dodałeś – prawie – bo z tego co mi wiadomo,tygryski najbardziej lubią brykać 😛
Ludzie unikają gadatliwych osób z chciwości. Dlatego, że złoto jest cenniejsze niż srebro…
zawsze byłam bardzo chciwa 😛
Ale oryginał! I komedia 😀 Takie osoby są najgorsze, bo nie rozumieją subtelnych aluzji, ja bym już dawno rozważał definitywne zakończenie znajomości.
Witam 🙂
Rozważać nie jest trudno 😉 Gorzej wprowadzić w życie, gdy przy znajomości trzymają nas sentymenty…
Najgorsze jest to, że niektórzy ludzie są chyba niereformowalni.
Miałem znajomego, który już w podstawówce, w środku tygodnia, potrafił siedzieć u mnie do 23. I to tylko dlatego, że moja mama grzecznie go wypraszała, bo rano trzeba iść do szkoły. Zaznaczam, że miał oboje rodziców..
Później on wyjechał do innego miasta. Spotkaliśmy się po kilku latach. Zaprosiłem go do siebie. Wypiliśmy po parę piw, pogadaliśmy parę godzin, a on nie chciał pójść. Dopiero o 1 w nocy udało mi się go grzecznie wyprosić..
Pozdrawiam:)
Maks, zalamałeś mnie KOMPLETNIE. Do 1 w nocy???? Wyprosiłabym na bank 🙁 Przeszło mi przez myśl, że ten chłopak może był cholernie samotny i to dlatego… 😛
Ja mam taką znajomą co wraca do mnie jak bumerang. Przez telefon to jakaś masakra. Ostatnio zadzwoniła gdy miałam wziąć kąpiel, bo wreszcie do niej na kawę jechałam. Tego dnia rozmawiałam z nią wcześniej dwa razy. No to ja siup do kąpieli bo w ogrodzie pracowałam. No i dzwoni telefon. Patrzę – Ona, no odbiorę może przy odrobinie szczęścia chce odwołać spotkanie. 🙂 Ale nie, cały czas mojej kąpieli zajmowała mnie rozmową, nie wiem o czym. I w końcu gdy jej powiedziałam że jak się nie rozłączy to z wanny nie wyjdę i nie przyjadę do niej to zakończyła rozmowę tekstem: „czekam na ciebie, mam ci tyle do powiedzenia”. – Nie wątpię 😐
Pojechałam do niej i serio ja od 21.00 się zbierałam do wyjścia, ale cholera puściła mnie dopiero o 22 z urażoną miną że przeco sobota jest i mogę zostać na noc.
MASAKRA. To widzę, że jesteś tak samo asertywna, jak i ja 😛 Jeszcze nawet z Jej domu nie byłas w stanie wyjść 😀 Asertywność ZERO 😉 Zresztą tak samo jak i u mnie 😛
Chyba na jakiś kurs bym musiała się zapisać czy coś. A ze wyjść od niej z domu nie mogłam to norma. Zazwyczaj ratuje mnie ktoś dzwoniąc do mnie o wyznaczonej porze. Ale tu przyjaciółka pracowała do 22 a mój mężczyzna ze swoim ojcem samochód robili więc zero poczucia czasu. No ale zaliczyłam odwiedziny, następne tak za pół roku conajmniej.
Czyli ucieczki masz opracowane jak exodus z nieudanej randki 😉
Po części może dlatego, ale wydaje mi się, że jest taki głównie przez „bezstresowe” wychowanie. Kiedy był dzieckiem, jego rodzicom nie przeszkadzało, że siedzi u kogoś do późna, je u kogoś obiady itd.
A może ci rodzice cieszyli się, że w końcu mają go z głowy…
Niestety w najbliższym otoczeniu też mam taką osobę. Jest to jednak członek bliskiej rodziny więc znajomości zakończyć się nie da. Większość spotkań wygląda tak jak opisałaś z tym, że historie powtarzają się co jakiś czas.
Mam wrażenie, że takiej osobie jest dość obojętne czy ktoś jej słucha. Ważne żeby była druga osoba i historie zostały opowiedziane. Czy ta osoba układa plan zakupów czy akurat przy okazji czyta pasjonujący artykuł lub książkę ma drugorzędne znaczenie. Chociaż na Bałkanach odpoczniesz. Wiesz ile będzie do opowiadania miała Twoja znajoma kiedy wrócisz?:)
Jak członek rodziny, to w ogóle przerąbane.
Myślisz, że to mało istotne, czy druga osoba słucha, czy nie..? To nie wyszłoby na to samo, jakby gadała sama do siebie?:P Przy okazji życia innym by nie uprzykrzała 😉
Z tego co zaobserwowałam skoro nie zniechęcają jej żadne oznaki, że człowiek zajmuje się czymś zupełnie innym, to musi jej być obojętne czy tak naprawdę jest słuchana ( grzebanie w komórce, oglądanie telewizji, czytanie artykułu w gazecie – naprawdę chyba tylko tych słuchawek nie próbowałam). Pewnie, że byłoby łatwiej gdyby ktoś taki gadał do siebie, albo do kwiatka no ale bardziej zabawne jest do kogoś chyba…:)
A jakby tak spróbować powiedzieć, że „nie słucham cię już, bo gadasz głupoty i za dużo”? 😛 Ja koleżance powiedziałam, że nie jest w stanie zjeść cista, bo ciągle Jej się buzia nie zamyka od gadania. Coś tam się uśmiechnęła i znów zaczęła trajkotać…
Próbowałam, po pięciosekundowym fochu następuje 25 minutowy wykład na temat tego dlaczego człowiek potrzebuje się wygadać a później płynne przejście do następnego tematu 😛
A jakbyś jej to ciasto tak na siłę do otworu gębowego jak oddech brała wcisnęła? Taki słodki knebel:)
Hahaha! Jak człowiek potrzebuje się wygadać,to niech idzie do psychoterapeuty lub bloga niech założy 😛
O mamo! Lubię słuchać ludzi, uwielbiam słuchać ludzi, ale z takim przypadkiem beznadziejnego gadulstwa jeszcze się nie spotkałem 🙂
Widzisz było trzeba iść pod prysznic, włożyć stopery do uszu i pod kołderkę, może by zrozumiała aluzję 😀
ryzykowana ta aluzja 😉
Nie miałam odwagi na pójście pod prysznic… 🙁
Czego się bałaś ? 😀
Że pójdzie za mną 😀 😛
To niewątpliwie byłoby ciekawym doświadczeniem 😛
… i dalej będzie gadać…;D
Nie rozumiem zarzutów, przecież to kobieta idealna.
Z punktu widzenia faceta każda kobieta mówi za dużo, a większość przy tym wymaga aby ich słuchać…niekiedy nawet aby odpowiadać. A tu proszę, taki niewymagający samograj.
Jakby jeszcze nie przeszkadzało jej aby np. wyjść na chwilę z pokoju, uciąć sobie drzemkę, czy spotkać się ze znajomymi 😉 .
Kobieta idealna? 😀 😀 😀 niby coś w tym jest…
Chłopaki! Kto chce namiary na ten ideał???? 😀
Jeśli niewiasta ma miły dla ucha głos (w końcu to będzie najczęściej słyszany dźwięk 😛 ) to cóż więcej chcieć 😉 ?
Trzeba by jeszcze tylko wspomnianych absztyfikantów się pozbyć…o ile oczywiście istnieją naprawdę.
Nawet najmilszy głos słyszany bez przerwy staje się głosem nie do zniesienia 😉
Wybacz Takitam, ale na swatkę w mojej postaci raczej nie licz 😛
Nie mam żalu, bo podejrzewam, iż najpewniej doznałbym uszczerbku na zdrowiu i złożył do Ciebie reklamację 😛 .
No proszę jaki mądry chłopiec 😀 ;P
Po tym jak przeczytałem odpowiedź od razu poczułem się 10 lat młodszy 😉 .
Dostanę jeszcze jakiegoś cukierka w nagrodę z Twoich żelaznych rezerw 🙂 ?
Cukierek jest tylko w wyjątkowych sytuacjach 😀 Nie dzielę się nimi tak łatwo 😀
No trudno…fochów nie będę stroił 😉 .
Widzę, takitam, że mądrości z siekierezady nie są Ci obce 😀
https://youtu.be/ZVxDKhKvsSc?t=1m41s
A w dodatku jaki język ma taka niewiasta wyćwiczony… 😀
Otóż to. Starszych ludzi trzeba słuchać, doświadczyli więcej i dobrze poradzą 🙂 .
Unikam takich osób jak ognia, niestety czasami jest mus, bo to rodzina. Masakra, Podziwiam, że tyle wytrzymałaś!
Ja też siebie podziwiam 😉
Jednak cały czas się zastanawiam, czy tym gadułom nie przeszkadza to, że nikt ich nie słucha.
Cześć Chomiczku 🙂 Pragnę cię pocieszyć, że ty takie gaduły możesz wyprosić z domu a ja? Szkoła z internatem mnie jedynie ratuje… Tylko jak spojrzę w te oczęta to zawsze, kiedy mam już pozbyć się Szkodników to serce mi mięknie… 😉
O! Jak miło Ava! 🙂 Tak… Matki to mają jednak przerąbane 😉 Gdyby nie ta matczyna miłość, to nie wiadomo co by się z tymi dzieciakami działo 😉
fakt,mają przerąbane…tyle że,jak moja córka jest cicho to nie wróży nic dobrego,wtedy wiem że coś kombinuje 😉 więc lepiej niech sobie gada i gada i gada…
Hahaha. Masz rację 😀 Jak dziecko jest podejrzanie ciche, to „wiedz, że coś się dzieje” 😀
W lochach by kisły 😉
hahahahaha, dokładnie, papli nie słucha nikt, mi też włącza autopilot na przytakiwanie głową, :D, a potem złośliwy lekko żart 😀 😛
Takim osobnikom polecam polewać drinka z większa zawartością alkoholu, upicie w godzinę i luz 😀
Ale wiesz… uwalisz się takim drinkiem i jeszcze nie daj Boże nie dopilnujesz, żeby papla z chałupy Ci wyszła… 😉
aaa Chomiczku- widzisz, papli dolewasz więcej wódzi niż sobie 😛 :DDD
rozwinę terapię 😀 😛 :
paply paplają, by zabić w sobie pustkę, więc trzeba polać o jeden drink za daleko, na pawia co wypełni puste trzewia – każdy osobnik w tym momencie, zwija się, chyba ….hmm….:DDD
ale przynajmniej pustka zabita jest :DDDD
a tak poza tym Boże uchroń nas przed gadułami co byśmy nie zostali alkoholikami!!!:DDD
Ty wiesz, że ja miałam taki plan? Upić się lub Ją? Ale skubana samochodem przyjechała 😛 Więc nie proponowałam drinka, bo nie daj Boże by mi na noc została 😛 😀
Jakbyś ją upiła i wsadziła za kółko to miałabyś pewność, że już nie wróci 😛 .
W odruchu humanitaryzmu mogłabyś też zadzwonić na policję – może by ją złapali zanim by się rozbiła.
Takitam… Ty jesteś genialny. I dopiero po czasie Ty mi takie dobra rady dajesz? Następnym razem, kiedy Ją zaproszę, to zaproszę i Ciebie. Na pewno znajdziesz mistrzowskie rozwiązanie „spotkania” 😀
Myślałem, że takie mądrości życiowe znasz. Przecież to niemal jak w żarcie o stłuczce księdza i żyda. Żyd dla uspokojenia skołatanych nerwów zaproponował aby sobie golnęli. Ksiądz pociągnął i oddał flaszkę a Żyd schował ją za pazuchę. Zapytany czemu nie napił się, odpowiedział że czeka na policję 😉 .
Swoją drogą świat byłby znacznie prostszy gdyby można było po prostu mówić co się myśli. Nie było by potrzeby szukania mistrzowskich rozwiązań. Ale niestety mało kto może przyjąć prawdę prosto w oczy.
„Swoją drogą świat byłby znacznie prostszy gdyby można było po prostu mówić co się myśli.”…
Ciekawe, po jakim czasie Chomikowa by powiedziała „Weź sp…aj, bo mnie nudzisz” …
Pytanie, czy ta druga strona szybciej by mnie nie pożegnała, niż ja jego ;P
a zastanawiam się nad jednym-czy Ty w ogóle lubisz tą koleżankę,że poświęciłaś jej tyle czasu ?
Czy lubię…… To wszystko to chyba bardziej sentyment, Tati, wiesz? Jako nastolatki spędzałyśmy ze sobą dużo czasu.
tak,masz rację – świat byłby prostszy,tyle że prawda to punkt widzenia…
Oczywiście. Z tą prawdą to taki skrót myślowy był – przyjmować prawdę w sensie przyjmowania tego co inni naprawdę myślą (co nie zawsze jest prawdą w sensie zgodności z faktami, bo niestety nie jesteśmy nieomylni).
A ja mam taką mamę!!!. Jak są spędy rodzinne i ja po godzinie chcę wyjść, to mama mówi, że nie jestem rodzinna. Nikt nie pyta się co u mnie słychać, tylko mówi mama albo brat z bratową. Kiedyś nie wytrzymałam i powiedziałam, że u mnie w domu mówi się rzeczy istotne i to krótkimi zdaniami i była obraza. Brat się do mnie nie odzywa i mam spokój, bo nie jeżdżę na spędy. Mamę muszę znosić, bo się nią opiekuję. Jak zaczyna nawijać jak opisałaś wyżej, to wychodzę. Pozdrowienia.
O kurczę, to nie zazdroszczę takiej rodziny… A gdzie jak gdzie, ale tam człowiek powinien mieć możliwość zostać wysłuchanym…
Współczuję wszystkim wpisującym komentarze, jak i samej autorce – jeśli ktoś jest dla Was tak męczący to PO CO W OGÓLE się z nim spotykacie? Zgadzając się na takie spotkanie, dajecie drugiej osobie jasną informację, że chcecie się spotkać i jesteście zainteresowani. To jest błędny komunikat. A jeśli jednak chcecie, ale przeszkadza Wam forma spotkania to można po prostu powiedzieć – chciałabym żeby to był dialog a nie twój monolog, lub że fajnie by było, żebyś czasem zainteresowała się tym co ja mam do powiedzenia. Inaczej ta osoba uważa, że Wam taka forma odpowiada. A Wy się męczycie, a potem obgadujecie tę osobę lub piszecie na blogu czy w komentarzach. Życie naprawdę jest proste – komunikacja również. Zastanówcie się jak Wy byście się poczuli, gdyby ktoś Was tak traktował lub tak o Was pisał? Ludzie nie czytają w myślach, jeśli czegoś od nich oczekujemy to trzeba im to zakomunikować. Sami też tego chcemy w drugą stronę, prawda? Do przemyślenia.
Komunikacja owszem wydaje się łatwa, ale relacje społeczne już niestety nie są. Nawet mimo wyraźnego komunikatu (zauważ, że w komentarzach padały przykłady, gdzie mówiono wprost o tym, że przeszkadza nam ciągłe „gadulstwo”), że coś jest nie tak, że też chcemy brac udział w rozmowie a nie być słuchaczem monologu, nic to nie zmieniało. I wtedy to już powinno jednak dać do myślenia tej drugiej osobie. A dlaczego się spotykamy?- bo to właśnie są te skomplikowane relacje społeczne i rodzinne.
Chomiczku, uwielbiam Cię ! 😀 Nie znamy się a czuję że jesteś pokrewną duszą i byśmy się dogadały 😉 Ja też mam magnez do głupich sytuacji tak jak ty 😉 A co do znajomej… Też mam jedną taką co to ją wyjątkowo szerokim łukiem mijam. Ale u niej jest jeszcze gorszy problem, ona jest tak zakompleksiona że o niczym innym nie mówi -.- „Dobrze wyglądasz. Wiem, ja wyglądam okropnie. Co? Mam podkrążone oczy? Oh, żebyś wiedziała jakie ja mam problemy… A spójrz na rękę. Dobry podkład dobrałam? Nie widać go? Bo wydaje mi się że jest dobry. A słuchaj, co ten mój syn ostatnio zrobił. A ten drugi to jeszcze gorszy. Ale ten podkład to dobry dobrałam? Wiem, ma wory pod oczami. Spać nie mogę. Bo ta moja córka to dopiero straszna jest” Słuchając jej mogłabym przeczytać całego Twojego bloga od A do Z a ona nawet nie zauważyłaby że jej nie słucham. Ewentualnie zapytałaby dlaczego na nią nie patrzę, czy to dlatego że tak źle wygląda”? 🙂
Zapraszam do mnie 😉
http://bo-trzeba-sie-smiac-wariatke-grac.crazylife.pl/
Witam Cię Ruda 🙂 Aż dziw bierze, że wielu osobom przytrafiają się takie dziwne sytuacje 😉 ale dobrze wiedzieć, że sama nie jestem 😉
Dzięki tym zabawnym czy dziwnym sytuacją świat staje się bardziej kolorowy 😉 Mimo że czasem aż ręce opadają 😉