Wbrew pozorom nie dzieje się u mnie na tych Bałkanach zbyt wiele. Nikt się na mnie nie wydziera, nikt nie wydzwania do mnie po nocach, nikt nie zdemolował hotelu i nikt jeszcze nie dostał u mnie zawału serca 😛 I obym nie wypowiedziała tych słów za wcześnie 😛
Żeby nie było, że jednak podczas tych 11 godzin pracy dziennie nic się u mnie nie dzieje… Kilka dni temu, na jedno z moich z codziennych spotkań z urlopowiczami, dotarło małżeństwo. Ona taka sobie „szara myszka” (powiedziała ta „szalona” Chomikowa 😛 ) a on… On zdobył moje serce już w pierwszej sekundzie. Może nawet wcale nie ten mężczyzna zdobył moje serce. On był po prostu wcieleniem człowieka, którego byłam przekonana, że już zapomniałam…
Sporo wysiłku mnie kosztowało, żebym skupiła się na tym, co mam do przekazania całej grupie. Nie boję się nawiązywać kontaktu wzrokowego, więc mój wzrok często padał na ów mężczyznę. Widziałam jak bardzo mi się przyglądał. Jeszcze nikt tutaj tak mi się nie przyglądał i nikt tak się do mnie nie uśmiechał podczas spotkania. Znam to spojrzenie. U tego, którego myślałam, że już zapomniałam było takie samo- pewne siebie, rozbrykane. Cudowne.
Po dobrych kilku minutach zerkania w jego szerokie zielone oczy, ledwo się powstrzymałam od uśmiechu. Zaczęło mnie to po prostu bawić 😉 Spojrzałam na jego żonę. Bardzo uważnie mi się przyglądała. Zapewne bardzo dobrze zna swojego męża i wie, że to już jego nie pierwszy raz, kiedy próbuje flirtować z inną kobietą. To samo zachowanie, to samo spojrzenie i gesty. Niesamowite, że spotykamy na swojej drodze ludzi tak bardzo do siebie podobnych a jednak zupełnie innych.
-Proszę państwa, z mojej strony to już wszystko. Czy mają państwo może jakieś pytania? Mogę w czymś pomóc?- zadaję standardowe pytania.
-Jakbym miał jakieś wątpliwości, to oczywiście mogę do pani zadzwonić?- z niezwykłą pewnością siebie pyta Zielonooki. Swoją drogą „uwielbiam” to pytanie. Setkom turystów wydaje się, że w ciągu całego dnia spotkałam się tylko z nimi i tylko z nimi będę miała kontakt. A ja mam takich spotkań codziennie około 7-15…
-Jeśli będzie pan bardzo potrzebować mojej pomocy, to oczywiście. Zapraszam jednak na mój dyżur, podczas którego chętnie państwu pomogę.- odpowiadam zdaje mi się, że dość profesjonalnie.
Jak widać nie za bardzo…
Wieczorem dzwoni telefon.
Niech to szlag.
-Witam panią, pani Chomikowa. Widzieliśmy się dzisiaj przed południem w hotelu. Wiem, że mówiła pani, że w razie ewentualnych pytań, powinienem przyjść na pani dyżur, ale…- tu zawiesił głos. Jak na początku był bardzo pewny siebie, tak teraz…
-A w czym mogę panu pomóc?- nie chcę się wdawać w głupią rozmowę. Po co mi to? Mimo tego, że serce bije mi mocniej, rozsądek mówi, że szkoda czasu na coś, co tylko obudzi wspomnienia.
-Czy nie miałaby pani wolnego wieczoru, żebyśmy mogli porozmawiać? O Bałkanach rzecz jasna.- wróciła mu jego pewność siebie.
-Rzecz jasna, że o Bałkanach. Bo o czym innym moglibyśmy porozmawiać, prawda?- staję się zadziorna i złośliwa.
-Na pewno znaleźlibyśmy wiele wspólnych tematów.- Zielonooki się nie poddaje.
-A czy pańska małżonka również będzie uczestniczyć w tym spotkaniu?- pytania zdawałoby się podbramkowe. Zezłościłam się jego pewnością siebie, która… i tak mnie pociąga. To troszkę jak walka sama ze sobą…
-Małżonka gdzieś sobie chodzi na spacery, więc wieczór mielibyśmy dla siebie. Co pani na to?
-Przepraszam pana, ale ja dzisiaj wieczorem pracuję. Poza tym małżonce na pewno będzie miło, kiedy pan jej będzie towarzyszyć podczas spacerów.
Jakie to szczęście, że jestem zawalona robotą. Nawet jakbym bardzo chciała, to nie dałabym rady. Mam wymówkę, Jak to dobrze, że mam wymówkę…
Jak myślicie- złoży na mnie wyimaginowaną skargę?
😛
zielonooki facet…Chomikowa uważaj,uważaj… 😉
Ja ciągle tylko uważam… 🙁
zielonoocy są ponoć najbardziej pociągający…;p
taaak…hiponotyzują tymi swoimi zielonymi ślepiami…ale ale…skąd Ty to wiesz?:D
się patrzę w lustro… otwieram szerzej oczy… i jakoś tak kurczę nie mogę oderwać wzroku…
mmmm…masz zielone oczy… 🙂 to kiedy te lody? 😉
Ależ musi być z Ciebie przystojniak 😉
mnie tam starczy, że się jednej podobam;)
Pewnie 🙂
Mówisz? Mnie tam co innego pociąga:-P
Eee tam, żadnej skargi nie będzie, bo i za co :-D? Ale mi to zaleciało świadkiem Jehowy :-P. „Czy znajdzie pani czas, żeby porozmawiać o Jez… tfuuu!, o Bałkanach?” 😀
Myślisz, że towarzyszył małżonce podczas spacerów ;-)?
Haha. Nie pokojarzyłam tego ze świadkami Jehowy.
Wątpię w te ich wspólne spacerki…
A może jest zupełnie inaczej, niż zostało mi to przedstawione…
Kochana skarga może być co najwyżej w typie: Pani Chomikowa bardzo nie kulturalna kobieta, nie chciała się ze mną spotkać sam na sam tylko zaproponowała bym zajął się własnym małżeństwem 😀
No kochana jakby wszystkie były tak niekulturalne jak ty to powiem ci że rozwodów mniej na świecie by było.
Byleby ta 'niekulturalna’ nie otrzymała skargi w stylu 'nie chciała pomóc zagubionemu turyście’ 😛
Inaczej? Nie sądzę. Gość przyjeżdża z żoną i zamiast z nią spędzać czas, to proponuje Tobie wieczorne rozmowy o Bałkanach ;-). Żona to pewnie piąte koło u wozu ;-).
czyżby kolejna geometryczna propozycja? 😛
Jakoś mi to trójkącikiem zaleciało… 😉
Zielonooki, Chomikowa i klucz zamykający drzwi??;>
Haha. Może jest mi pisany???
Chyba małzonka by síę na to nie zdecydowała 😛
może ona na tych samotnych spacerach szuka kandydata… no cholera ich tam wie…
Albo kandydata ma uwieszonego na telefonie…
albo powieszonego NA telefonie… jak małżonkowi się nie spodoba…
Ten facet … toż to bohater jakby żywcem wyciągnięty z Mickiewiczowskiej „Niepewności”.
Nieszczęśliwy i pełen zwątpienia łapie się wszystkich sposobów aby zweryfikować istotę uczucia którym pała do małżonki. A Wy żarty sobie z Niego stroicie 😉 .
Istota uczucia,którym pała do małżonki? Ta istota to ich do sądu zaprowadzi po rozwód:-P
I tu się rodzi szansa dla Ciebie ;> . Odpowiadasz na zaproszenie, idziesz na spacer z takim jegomościem…wszystko nagrywając.
A potem przedstawiasz mu alternatywę, albo on nakupuje od Ciebie wycieczek, albo jego żona kupi nagranie 😀 .
Tylko się obawiam, że tu trzeba mieć bardziej giętki kręgosłup moralny, nie taki co go zakonnice, czy tam chomiki mają 😛 .
Właśnie chomiki nie mają tak giętkiego kręgosłupa moralnego… Ale pomysł iście diabelski 😉
chomik bałkański(Cricetulus migratorius) zamiast szarej myszki – jesteś po prostu w jego typie, ten typ to gryzoń.
Znów celny strzał Panie Hedonisto.
Że też nie ma dobrych sposobów na tępienie gryzoni…
…powiedziała Chomikowa, której upiekło się bycie centralną postacią wróżebnego ogniska w czasie wianków…;d
😛
a niektórzy to nawet sami z własnej nieprzymuszonej woli chcą mieć takie w domu 😉 bedzie dobrze
nie złoży skargi…zaatakuje ponownie jeszcze podczas swojego pobytu 😉
Jak ja niecierpię takich facetów. Pewność siebie ok (ale też nie granicząca z narcyzmem) ale u wolnych facetów. Jeśli przy boku jest żona to … co on ma niby do zaoferowania wolnej kobiecie? Ukradkowy romans? To, że będzie się mógł później kolegom pochwalić, że doprawił rogi żonie, kiedy ta była tuż obok? Nawet nigdzie z Tobą nie wyjdzie bo żona będzie mogła was nakryć. Nawet na spacer Cię taki nie weźmie. Nie mówię już o wszystkich odczuciach, które może mieć taka żona.
Ja wiele potrafię zrozumieć ale podrywanie innej na oczach żony to jednak za wiele. Brawo Chomikowa za asertywność.
Nie wiem czemu pociągają mnie faceci pewni siebie…
Ale ten ewidentnie przegiął. Zapewne masz ze wszystkim rację. Zapewne będzie chciał się pochwalić kolegom. Zapewne ma dobry fan…
Pytanie co będziesz miała z tego Ty? Czy odrzucisz jego zapędy i nie dasz mu satysfakcji, że jest taki „zajebisty, że żadna mu się nie oprze nawet jak żona jest pod bokiem” czy raczej dasz się porwać emocjom i … no i w sumie tyle, bo wiele więcej się z takiej znajomości wynieść nie da.
Nie cierpię takich facetów. Jedzie na wakacje z żoną, a flirtuje z innymi. Brrr.
A Ty wiesz Aniu ilu takich się po świecie plącze..???
Ha, Chomiczku, jedyna „rozsądna” skarga mogłaby brzmieć: Nie pojade więcej na wczasy z biurem podróż „X” ponieważ nie mają przygotowanych rezydentek tak aby mogłe one spełniać WSZYSTKIE wysublimowane życzenia klientów:)